Hej,
od paru tygodni moja 7-letnia, sterylizowana kotka zaczęła bardzo dużo miauczeć. Dotychczas to ona była tym cichym kotem (mam też drugiego), a teraz regularnie (szczególnie wieczorami) siedzi w innym pokoju niż ja i wyje. Jak tylko do niej podejdę to podbiega, łasi się i mruczy, więc chyba nic ją nie boli.
Nic się w domu nie zmieniło, ci sami domownicy, karma, żwirek te same, żadnych stresujących sytuacji. Zaczęłam jej podawać Kalmvet, ale jak na razie bez różnicy.
Pracuję z domu, więc nie narzeka na samotność.
Od paru miesięcy zaczęła też posikiwać poza kuwetą, ale są to zawsze te same miejsca, np. dywanik przed wanną jeśli zapomnę go powiesić, albo ciuchy rzucone na podłogę. Nigdy na łóżko czy kanapę. Kupiłam nową kuwetę z myślą, że może zapachy w starej jej nie odpowiadają, ale nie pomogło. Nie wiem czy to autosugestia czy rzeczywiście tak jest, ale wydaje mi się, że zaczęła też trząść/wibrować tyłkiem podczas ocierania się, jakby chciała znaczyć teren. Możliwe, że zawsze to robiła, ale nigdy wcześniej się nie doszukiwałam jakiś dziwnych zachowań.
Zrobiłam morfologię i badanie moczu, wszystko jest w porządku poza pH moczu - zaczęłam podawać jej suplement urinary. Wet powiedziała, że jak dla niej to jest to problem behawioralny, a nie zdrowotny.
Czy ktoś ma pomysł skąd ta zmiana i jak temu zaradzić?
Dziękuję za pomoc!