» Czw sty 06, 2022 23:40
Re: Gracja i Żabocik - prośba o rady
Witam po długiej przerwie. Z przyjemnością donoszę, że dziewczyny mają się dobrze, szaleją, bawią się, bez przerwy gubią piłeczki, które raz w tygodniu trzeba wydobywać spod łóżka, więc mają chyba z 30 tych miękkich, które uwielbiają, bo można je nosić w pysiu i podrzucać. Ponadto ciągle się tłuką i ganiają, generalnie w zabawie, ale czasem muszę je pogonić, jak ewidentnie któraś się zapomni i zbyt serio zabiera się za "duszenie" siostry. Sporo też przytyły w ciągu tych 3 miesięcy od kiedy są u mnie. Ogólnie wszystko byłoby fajnie, gdyby nie Gracjowy problem z paszczą. Dziewczyna ma wadę zgryzu, ząbki krzywe, kiełki wydają się dosyć długie, przez co często nieświadomie wystawia języczek i permanentnie zaczerwienione kąciki pyszczka. Coś jak zajady w kącikach ust. No i oczywiście zaczerwienione dziąsła, chociaż już nie tak, jak na samym początku. Mam od wetki pastę do zębów dentisept, ale nie wiem czy samo pomazanie palcem coś daje. Dostałam też specjalne chusteczki do pysia. Jednak ze względu na te zaczerwienienia w kącikach kupiłam taki żel "Fresh Aid". Jak stosuję 2 razy dziennie to jest lepiej choć nie idealnie, ale wystarczy raz nie posmarować jej tej buzi i to co zbladło, znów jest czerwone. Moje pytanie brzmi, czy mogę jednocześnie stosować pastę i ten żel, bo nie wiem czy to już nie za dużo dobrego, więc pastę odstawiłam. Sam żel mimo nazwy nie bardzo pomaga na oddech, ale z kolei pasta nie przyda się na te "zajady", więc wypada podawać oba preparaty, ale trochę się boję. A może znacie coś lepszego, może jakaś maść łagodząca w te kąciki? Ponadto Gracja ma cały czas lekki wysięk z nosa. Takie niby nic, bo nie kicha, nie smarcze, oddycha raczej normalnie, chociaż czasem dość hałasuje podczas mycia, ale to chyba raczej z powodu tej dziwnie ukształtowanej paszczy. Na oko nic się jej nie sączy, ale co parę dni muszę przemyć czarne, zaschnięte "paprochy" pod noskiem. Takie tyci, tyci, ale ciągle wracają. Przypominam, że obie miały kaliciwirozę, którą przeszły łagodnie, ale może coś się nie doleczyło do końca? Podaję im obu Genomune, nie wiem czy coś jeszcze mogę zrobić? Zamierzam za jakiś czas powtórzyć badania krwi, no i chciałabym przysiąść i pogadać z moją wetką na temat tej paszczy, tylko że odkąd jest pandemia i umawiają wizyty na godzinę, to kobieta ma taki przemiał, że ciężko trafić na jakiś wolny termin. Ostatnio badała je w biegu, przed otwarciem gabinetu i planowanymi zabiegami. Chciałabym jakoś pomóc Gracji. Ząbków jej co prawda nie naprostuję, cofniętego podbródka też nie, ale może się chociaż uda poradzić coś na te nieszczęsne zaczerwienienia? Pomóżcie, bo macie więcej doświadczenia, ja miałam dotychczas tylko kotkę z cukrzycą i problemami z odpornością. Z zębami i owszem, trochę walczyliśmy, ale już w starszym wieku. A może jakiś steryd by pomógł? Chociaż myślę o tym niechętnie, bo Zuza miała ewidentnie cukrzycę posterydową.