Nie wiem jak to się stało ale w ciągu dnia kot musiał chyba gdzieś uderzyć, zahaczyć (a może od cudzego pazura) nosem i teraz ma dość głęboką ranę (a właściwie ubytek tkanki, zagłębienie). Nigdzie nie znalazłem śladów krwawienia (z pewnością nie jest to postępująca zmiana chorobowa bo pojawiło się w ciągu mojej 2-godzinnej nieobecności w domu, rano jeszcze nos był cały).
Czymkolwiek to potraktuję (rivanol czy betadyna) to kot zaraz rozliże i rozbabrze jeszcze bardziej, z resztą teraz też sporadycznie liże. Czy macie pomysł jak podejść do tego problemu ? Może maznąć czymś antyseptycznym kiedy śpi (np. gencjaną) ? Przecież nie przywiążę kotu języka... Chyba jest jakiś mały stan zapalny i cienka warstwa regenerującego się naskórka, ale boję się czymkolwiek dotknąć...
Poniżej foto z dzisiaj (uraz zauważony wczoraj):