Strona 8 z 10

Re: Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie ż

PostNapisane: Czw wrz 16, 2021 22:23
przez iza71koty
Jestem tak wkurzona -serio - jakby to była moja kotka.Najgorsze jest to - że Myszorek - będzie teraz cholernie cierpiała.I to długo.Wiem - bo sama przez to przechodziłam - wiele razy.Nic nie ukoi Jej bólu.


Dziękuję Ci Myszorku że zrobiłaś tyle dla kici - I niech szlag trafi tego cholernego psa.

No to noc mam z głowy.

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- łapanie

PostNapisane: Czw wrz 16, 2021 22:29
przez iza71koty
iza71koty pisze:
Myszorek pisze:Własnie była kicia znów, zjadła , porobiłam kilka zdjęć, jednak nie potrafię z telefonu na ten fotosik wrzucić, jakas nie ogarnięta jestem.Pokombinuje potem, ale czarno to widzę


Obrazek Obrazek


ŻEGNAJ SŁONECZKO[*] :placz: :placz: :placz:

Re: Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie ż

PostNapisane: Czw wrz 16, 2021 22:52
przez pibon
Bardzo mi przykro i wspolczuje Ci z calego serca. Sliczna Kiciu biegaj sobie beztroska za Teczowym Mostem [*].
Jakie to straszne - te wolnozyjace biedactwa tak samo kochane i zaslugujace na milosc jak te nasze wychuchane domowe, a maja tak ciezkie zycie i jaki czasem straszny koniec :placz: Jeszcze do tego zwierzak w takim kolorze, ktory nijak sie nigdzie nie da rady ukryc. Takie biale futerko to widac wszedzie na kilometr.
Lis jesli znalazl cialko to zjadl - taka natura. On tez musi przezyc, tez moze ma male na odchowaniu przed zima.
No ale pies, ktory jest chyba wytresowany by zabijac nigdy nie powinien byc wypuszczany zeby biegal sobie luzem.

Re: Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie ż

PostNapisane: Czw wrz 16, 2021 23:20
przez iza71koty
Koty kierują się wzrokiem.Psy węchem - więc kolor futra jest tutaj bez znaczenia.

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 6:22
przez makrzy
Jaka straszna wiadomość :placz: :placz: :placz:
kiedy pojawił się ktoś kto ulitował się nad tą koteczką i miała przed sobą lepsze...
Taki koniec :placz: :placz: :placz:
Powiem bez ogródek, jeśli ten pies dalej będzie biegał bez nadzoru, jeszcze nie jeden kot w tej okolicy przypłaci to życiem.

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 7:42
przez Tamis
Jeśli była jakaś walka to pies też może być trochę poszkodowany albo wrócił ubrudzony krwią. Tylko wiadomo nikt się do tego nie przyzna. Może jest szansa, że jakiś kotek ocalał?

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 9:03
przez iza71koty
Tamis pisze:Jeśli była jakaś walka to pies też może być trochę poszkodowany albo wrócił ubrudzony krwią. Tylko wiadomo nikt się do tego nie przyzna. Może jest szansa, że jakiś kotek ocalał?


Nie no sorrry.Walka pomiędzy drobną koteczką a dużym psem myśliwskim?Jeśli miał cokolwiek na pysku- to oblizał to zanim wrócił do domu.A obrażeń z pewnością żadnych nie doznał.Te psy są szkolone żeby zabijać.Zrobił to szybko- tak jak się poluje na zwierzynę.

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 9:06
przez iza71koty
makrzy pisze:Jaka straszna wiadomość :placz: :placz: :placz:
kiedy pojawił się ktoś kto ulitował się nad tą koteczką i miała przed sobą lepsze...
Taki koniec :placz: :placz: :placz:
Powiem bez ogródek, jeśli ten pies dalej będzie biegał bez nadzoru, jeszcze nie jeden kot w tej okolicy przypłaci to życiem.


Ludziom koty poginęły.Myszorek pisała.

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 15:03
przez Myszorek
dziękuje wam za słowa współczucia,pies niestety biega sobie, bo sama właścicielka dzisiaj przyznała, że czasem go wypuszczają, nawet nie wiedziałam tego, bo sporadycznie go widywałam. Kiedys bardziej pilnowali, bo kilka razy podobno, tez o tym nie wiedziałam, pozagryzał kury, odkąd inny sasiad nie ma kur, to wypuszczają. Grzecznie jej powiedziałam, że jesli tylko go zobaczę biegającego zgłoszę na policję, mimo, że wiem iz jej mąż będzie się mścił (kiedyś zwróciłam mu uwagę, bo strasznie bił swoją krowe), to za dwa dni wybił mi okno, ale trudno, gdyby babsko do mnie nie przyszło, to przemilczałabym sprawę, a tak to powiedziałam co myślałam, no może pół tego co sadze o ich stosunku do zwierząt.A ta jeszcze nie dosyć, ze nie bardzo ją to obeszło, to poprosiła o roztwór betadyny dla małych kociaków (to są właśnie ci, którym chciałam wysterylizować kotkę, a oni nie chcieli, bo to okaleczanie zwierzęcia.)Po prostu brak słów. kociaków 5 , znów to wszystko porozchodzi sie i poginie, dwudziesty pierwszy wiek, a tu ciemnota jak w średniowieczu, szkoda cokolwiek tłumaczyć

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 15:34
przez fili
Myszorek, bardzo Ci współczuję mieszkania w otoczeniu tak nieczułych na krzywdę zwierząt ludzi :(

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 15:52
przez iza71koty
Myszorek pisze:dziękuje wam za słowa współczucia,pies niestety biega sobie, bo sama właścicielka dzisiaj przyznała, że czasem go wypuszczają, nawet nie wiedziałam tego, bo sporadycznie go widywałam. Kiedys bardziej pilnowali, bo kilka razy podobno, tez o tym nie wiedziałam, pozagryzał kury, odkąd inny sasiad nie ma kur, to wypuszczają. Grzecznie jej powiedziałam, że jesli tylko go zobaczę biegającego zgłoszę na policję, mimo, że wiem iz jej mąż będzie się mścił (kiedyś zwróciłam mu uwagę, bo strasznie bił swoją krowe), to za dwa dni wybił mi okno, ale trudno, gdyby babsko do mnie nie przyszło, to przemilczałabym sprawę, a tak to powiedziałam co myślałam, no może pół tego co sadze o ich stosunku do zwierząt.A ta jeszcze nie dosyć, ze nie bardzo ją to obeszło, to poprosiła o roztwór betadyny dla małych kociaków (to są właśnie ci, którym chciałam wysterylizować kotkę, a oni nie chcieli, bo to okaleczanie zwierzęcia.)Po prostu brak słów. kociaków 5 , znów to wszystko porozchodzi sie i poginie, dwudziesty pierwszy wiek, a tu ciemnota jak w średniowieczu, szkoda cokolwiek tłumaczyć


To ja nie rozumiem.Babka której pies morduje koty naokoło- przychodzi do Ciebie po pomoc dla swoich kotów?A jakim cudem udało jej się te koty uchować?trzyma je w domu?Na razie tak?a potem podzielą los innych?Chcesz powiedzieć że nawet byś jej nie wspomniała co się stało z kotką- gdyby sama do Ciebie nie przyszła?No nie wierzę.Czyli ta śmierć byłaby tak samo nic nie warta jak każda inna wcześniej.


Piszemy o ciemnocie ok.Ale cały czas się boimy wszystkiego.Nie wiem czy to nie jest gorsze.

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 16:50
przez Myszorek
Tak babka ma swoje dwa koty -kocura, który u mnie sie stołuje i kocice, bardzo dzika, boi sie nie pozwoli dojśc do siebie. Ma dwa razy do roku kotki , w kwietniu miała 5 sztuk, teraz tez 5 sztuk. Nie powiedziałabym, że pies zagryzł, bo nie chce miec z nimi na pienku, to nie jest miasto, nie mieszkam w bloku, tylko domu jednorodzinnym, facet jest zdolny do wszystkiego niestety. Tak się złozyło, że mam 5 sąsiadów, z których 3 to kryminał niestety. Jesli chodzi o ich koty to psy ich nie atakuja,( bo maja jeszcze jednego kundelka.) Obce owszem. Z psami tak jest , że swoje koty nie atakują, wiem, bo kiedys miałam i psa i koty. Jej kociaki gina , ale nie przez psa, tylko małżonek je wyrzuca na zewnątrz i albo gdzies odchodzą, a potem nie potrafia wrócic , albo noca cos zjada. Ich psy dla ich kotów nie stanowią zagrożenia. Zagrożeniem dla tych kociaków sa ci ludzie, a zwłaszcza mąż , który jak wypije jest nieobliczalny, kobieta zreszta tez non stop pije, po wypiciu tez staje się agresywna. Jak trzeźwa to ok, jak pijana, lepiej schodzić z drogi.Co do tego, że do mnie przychodzi po leki, dla kotów, to ja ją właściwie tego nauczyłam, bo jak mówi, że koty chore, a wiem, ze do weta nie pojada, chociaz mają i samochód i fundusze, to wole choćby troche pomóc, o ile mogę. Ostatnio betadyna i synoluxem udało sie wyleczyc koci katar maluchom, ale co z tego jak i tak po wypiciu facet je wyrzucił i dwa zaginęły.3 rozdała , z tych 3 jeden zyje, bo dawała byle komu i cyt. wyszły na zewnatrz i ne wróciły.. Teraz tez 5 sztuk, 2 zaklepane, 3 nie . Odrobaczam tez je , bo kocur az glistami wymiotował, tzn. kocura odrobaczam, kocicy ona niby ma podac tabletkę, ale czy to robi, nie wiem.Tak u mnie wyglada zycie jesli chodzi o zwierzeta, a szczególnie koty, psy chyba mają sie lepiej, co prawda kilka osób ma kojce, reszta na łancuchu, ale nie plączą sie po miejscowości, tak jak dawniej. Tylko właśnie tego sąsiada mały cały czas biega, no i jak sie okazało mysliwski tez.

Re: Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie ż

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 17:02
przez iza71koty
Pies może nie atakować swoich kiedy są w obejściu.Ale jeśli- jak to ujęłaś - wyjdą- to wątpię - aby ten pies potrafił gdzieś na polu rozróżnić - że to swój.W związku z tym co napisałaś powyżej- a kociaki były już podrostkami- lis najczęściej atakuje mniejsze- też przypuszczam że ten pies wykończył tą całą kocia rodzinę.

Wcześniej pisałaś że jest puszczany lub ucieka sporadycznie a dzisiaj sama sąsiadka potwierdziła co innego.

Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie żyje

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 17:12
przez Myszorek
Może masz racje, co do psa to byłam pewna, że nie wypuszczaja, bo mieszkają parę metrów ode mnie i nie widziałam go w tym roku, chyba tylko ze 2 razy, 3 raz w ten wtorek jak kicia zginęła. A babka mi mówi, że go wypuszczają bo ma sobie pobiegać. Może wie, że jej kociaki tez zagryza, ale tego nie powie, a ma problem z głowy, bo nie musi chowac. Ja widziałam jak jej kocur szedł sobie z jej pieskiem chodnikiem i nic sie nie działo, więc załozyłam, ze nie zagryzie. Dzisiaj w sklepie tez jedna kobieta mówiła, że jej kot bez ogona przyszedł do domu, czyli albo stracił przez samochód, albo cos go chwyciło i oderwało.

Re: Re: Pytanie do dokarmiających bezdomne koty- kicia nie ż

PostNapisane: Pt wrz 17, 2021 17:18
przez iza71koty
Żeby to wiedzieć musiałabyś monitorować psa 24 godziny na dobę.Myślę że nocą mógł sobie spokojnie hasać do woli.U nas na działkach tak było- też psy zabijały.Głównie nocą.

Spanikowany kociak w dużym terenie - to zupełnie co innego niż dorosły kot - który zna każdą dziurę.Zatem mogły razem sobie spacerować.Myślę że pies myśliwski ma taką psychikę - że atakuje to co ucieka.Zresztą nie tylko myśliwski.Na codzień można to zaobserwować.