Przyplątała sie do mnie kociczka, chyba to kociczka, bo dzika i nie mogę sprawdzic, na dodatek to kotka długowłosa, to juz trzeba złapać i dokładnie pod ogon zobaczyć
. Myślę, ze jest bezdomna, bo dosłownie szkielecik i bardzo boi sie ludzi.Od kilku dni dostaje jedzonko, na początku musiałm zostawic miske i odejść na kilka, kilkanaście metrów,wtedy podeszła do miski, obecnie ,po 3 dniach karmienia, mam postęp, bo kot jużczasem pochodzi przy mnie do michy. Tylko jest problem, nie moge zostawic mu jedzenia w jednym miejscu , tak, ze jak przyjdzie to bedzie na nią czekało, bo dosłownie za 2, 3 minuty jest w misce pełno mrówek. Macie jakiś patent, jak zrobić zeby to dziadostwo nie wchodziło do miski?, tak to po prostu wygladam i sprawdzam, czy kicia jest, gdyby nie mrówki, to miała by postawione i mogła by podjeść kiedy zechce.O ile kocur sąsiada by nie zjadł, no ale to dokładałabym jakby nie było. Te bezdomne, ktore u mnie mieszkają, to z nimi nie było problemu, bo kicia zamieszkała w szopie u sąsiada, to jak wychodzilam przed dom, zaczełam wołać przybiegała, dostawała zawsze świeże , ciepłe, a ta to nie wiem gdzie nocuje, to nie będę wrzeszczała na całą miejscowość, bo ona i tak nie reaguje na kicanie.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.