Witajcie jestem tu nowa a raczej odnowiona. Miałam kiedyś konto na forum ale przeszło chyba w nieaktywne.
Kochani wracam z moim starym już 14 kotkiem, prosząc Was o poradę , może pomoc (??)
Kiedyś pisałam właśnie o moim Bombusiu, kocie, który jak się okazuje całe swoje życie walczy z katarem i spadkiem odporności. Z forum dowiedziałam się o różnych specyfikach*syropach podnodzących odporność kotu. Kupowałam różne syropy. Jednak moje kocie to twarda sztuka i niekoniecznie to się sprawdziło.... szkoda bardzo
Przez lata, bo od małego kotka- miał 7 miesięcy zaczął chorować na tzw.przeziębienia. Jest kotem nie wychodzącym. Przeziebienie łapał gdy np. siedział w oknie lub na balkonie a tam letni wiaterek na niego powieł - kaszel i gile moment go atakowały ... no masakra. Brał antybiotyki , działo się to 2-3 razy do roku i tak od gila do gila dorósł do 14 lat. W sumie dobrej kondycji, charakterny koci maruda ale kochany bardzo. Niestety od roku czasu, kocie przeziebienia przeszły w stan przewlekły. Antybiotyk działał ale na krótko. Niby już wyzdrowiał, mijało 7 dni i na nowo katar . Oczywiście nie wspomniałam, że przez te lata poznałam różne przychodnie weterynaryjne. Tak na prawdę nie spotkaliśmy lekarza, który okiełznałby tę chorobę.
Rok 2020 pokazał nam, że teraz musimy zmagać się z katarem , kaszlem i całą resztą przez okrągły rok. Już nie było przerw, Poprawa w leczeniu prawie znikoma, załamka totalna. Badania ambulatoryjne, w sumie na starego kota miał dobre, stan uzębienia do pozazdroszczenia ponoć (ja się na tym nie znam), ale te gile zielone i bańki nosem które robił i ten widok, rozwalały mnie doszczętnie. Nie można było zwierzęciu pomóc...
Na wyjeździe na działkę (siedzimy już rok czasu), stwierdziliśmy, że trudno zabieramy naszego niunia w takim stanie w jakim jest, pójdzie się na miejscu do weta, może ten akurat coś pomoże. I tak się stało
Pani weterynarz, podjęła 3 próby prze parę miesięcy leczenia antybiotykiem, jak to nie pomogło dostał steryd w odstępie 1,5miesięcznym
Po pierwszym zastrzyku katar jakby ustał. Hura ! taka była radość, ale jak się okazało na miesiąc. 2 tygodnie dłużej przeciągnęłam kota, łudząc się, że może jednak będzie lepiej. Ale tak się nie stało i wylądowaliśmy na kolejnym sterydzie. Teraz jest już 2 miesiące od zastrzyku. katar sączy się mało. Zalepia, zaskleja nosek. Drapie mu ten gilek i jakoś się to kręci. Nie dusi się. Kaszlu praktycznie nie ma, wydzielina z nosa o80% zmalała, jest bardziej właśnie lepiąca ale po tych zastrzykach pojawił się teraz problem nadwagi. I co mnie bardzo martwi. Kot zachowuje się tak, jakby nie miał siły na nic. Śpi całymi dniami i pokłada się na podłodze, a był aktywnym kotem pomimo swojej zdrowotności i wieku. Skakał po meblach, wchodził na drzewa, bawił się jak małe kocięi rozmawiał po kociemu ze mną. A teraz jakby go nie było. Milczący i leżący. Wiem, że to przez steryd. Ale czy tak już mu zostanie ? I co z karmą ? zmienić ? Zjada głównie suchą i mięso surowe.
Proszę podzielcie się ze mną doświadczeniami. Może Wasze kotki też coś takiego przechodzą, czy przechodziły ? O co tu chodzi ? Już po tylu latach walki , czuję, że sama słabnę