Czesc kociarze
Moze podpowiecie mi jakies ciekawe rozwiaznie mojego problemu. Mieszkam w domu z ogrodkiem, nieduzym i dwoma futrami. Ogrodek jest ogrodzony tylko zywoplotem bo tu gdzie mieszkam nie wolno miec plotow - zreszta to mi nie przeszkadza. Gdy kupilam koty ogrodzilam zywoplot od srodka siatka z zooplus zagieta u gory - tak zeby nie umialy uciec. Przez 3 lata byl spokoj, moglam wujsc na caly dzien i zostawic drzwi na ogrodek otwarte zeby futra mogly chodzic miedzy domem i dworem. W tym roku Veto jakos sie wydostal. Pierwszy raz Zolza mnie zaalarmowala, wyszlam Veto miedzy siatka i zwyoplotem z panika w oczach. Udalo mi sie go wziac spowrotem na ogrodek. Zabezpieczylam dziure przy scianie i tyle. Po 2 tygodniach wyszedl w tym samym miejscu tylko troche wyzej - wyszarpal dziure. Tym razem byl juz po drugiej stronie zywoplotu i miauczal bo chyba nie wiedzial jak wejsc spowrotem - znow Zolza mnie powiadomila bo to sie nad ranem zdarzylo. Zaczelam zamykac drzwi na ogrodek na noc mimo ze goraco. Poprzegladalam siatke zabezpieczylam wszystkie mozliwe miejsca. Kolejne 2 tygodnie spokoju i wczoraj znow uciekl - nie mam pojecia jak - zero dziur w siatce, zero podkopow.
Dzis kupilam mu szelki i mysle ze jedynym sposobem jest trzymanie go na ogrodku na smyczy. Nie chce pozbawiac go wychodzenia i nie chce zeby Zolza przez niego siedziala w domu. Ona jest kotem zabranym ze stajni wiec oszaleje jak z niej zrobie indoorsa. POza tym w lato chce miec mozliwosc otwarcia drzwi na ogrodek.
Macie moze jakies inne sposoby na utrzymanie Veta w ogrodku? ;D