Dwa dni temu pisałam:
Bardzo poważny post. Proszę środowisko wrocławskie o mobilizację. Organizacje, fundacje, wolontariuszy, dt, wszystkich, którzy mogą pomóc.
Za moim płotem pojawia się codziennie bardzo głodny, bardzo płochliwy, błagający o jedzenie kotek. To pusta działka sąsiadów, którzy prawdopodobnie wyjechali na tydzień z Polski. To on. Może kocurek, może młoda koteczka. Głodny tak, że wyjada z chwastów pozostałości z misek moich kotów, które rzucam jeżom. Sypia na deskach u sąsiadów po drugiej stronie ulicy. Błaga o jedzenie.

Nie mogę na to patrzeć, dzisiaj rzuciłam mu mięsko pokrojone, porywa kawałek i biegnie ze zdobyczą na sam koniec ogrodu, żeby zjeść i wraca po następny
Wygląda to tak:
Mogę podrzucać mu jedzenie do powrotu sąsiadów. Potem kotek absolutnie musi opuścić teren obok mnie. Nie mogę zrobić już absolutnie nic. Mić, Obiś, Pasio, Bratu, Mami- zaczynało się identycznie
Proszę o pomoc. Za tydzień-10 dni, o ile nie znajdzie się ze strony forum inne rozwiązanie, kotek zostanie odwieziony do schroniska lub Eko-Straży. Potrzebna będzie tez pomoc z klatką-łapką i odwiezieniem kotka. Ja, jak wiecie, nie ogarniam już swoich. Smutne, ale prawdziwe.
I kopiuję post z dzisiaj:
Nikt nic, bo może wakacje, a może nic bo nic
Kotek/kotka pojawia się już na terenie mojej posesji od frontu. Czeka na mnie i ucieka na tę działkę. Pędzi,jak mnie widzi, bo jest głodny.
Była u mnie przez dwa dni Blue, widziała sytuację. Przerażona, gdy wysiadała z taksówki z bagażami, wołała tylko Jezu, kot przebiega przez ulicę prosto pod samochód. A on pędził z drugiej strony ulicy, bo nas zauważył. Tym razem zdążył.
To mam drugie pytanie, może tym razem ktoś. Tak na prawdę, jakie warunki są we wrocławskim schronisku. Ktoś był w środku, zna miejsce? Na zdjęciu wygląda dobrze. Może mamy na forum kogoś z wolontariuszy. Sytuację muszę rozwiązać



Mój wątek na NK viewtopic.php?f=46&t=204070

Leciał jakby go stado psów goniło.
On ma schronienie po drugiej stronie uliczki.
czitki która go w tej chwili ratuje jedzonkiem.






