Uwaga
Bardzo pilnie proszę o pomoc.
Około pół godziny temu w lesie koło Miłakowa (rejon Morąga, Dobrego Miasta, nie tak daleko Olsztyn i Elbląg) mój TZ wracając rowerem do bazy po 610km brevecie non stop bez spania, znalazł wyrzuconego małego kociaka, płaczącego rozpaczliwie. Kotek jest malutki. TZ będzie tam musiał zostać do jutra czekając na kuzyna, a potem 10 godzin drogi powrotnej na południe Polski.
Nie wiemy czy kociak pod niefachową opieką wytrzyma tyle.
Czy ktoś w tej okolicy nie podjąłby się podjechać i zaopiekować kociakiem w warunkach domowych, żeby dać mu szansę,
na razie kotek uratowany, ale TZ nie ma dla niego nic, żadnego jedzenia, ani nie ma pojęcia o małych kotkach.