Zakładam nowy wątek, żeby nie zaśmiecać ogólnego adopcyjnego.
Miesiąc temu (pod koniec maja) uciekł z nowego domu mój adoptuś. U mnie był ponad 3 miesiace i ponieważ z dzikiego kota zamienił się w przytulasa, zdecydowałam, ze nie wraca na działki, tylko idzie do adopcji. W nowym domu był niecałe 2 tygodnie - wymknął się między nogami opiekunki, kiedy wchodziła do domu. Wcześniej w jakiś sposób otworzył drzwi ("śluzę"). No i poszeeeedł w noc ... Po kilku metrach pościg stracił go z oczu.
Jego ludzie szukali i szukają nadal - w każdej skrzynce ulotka, wiszą też na słupach i drzewach. To teren ograniczony 3 uliczkami, same domy jednorodzinne z dużymi ogrodami. Dużo kotów wychodzących.
Juz drugiego dnia postawiłam kamerę u nich w ogrodzie, obok misek. Pojawił się po 24 godzinach - zajrzał do miski i uciekł. Od razu jego ludzie pobiegli go wołać. Zdążyli go zobaczyć, zawołali - zatrzymał się, spojrzał i powoli odszedł przez ogród sąsiadów. Zanim obiegli uliczki (domy sąsiadują tyłami ogrodów), już go nie było. Więcej w ich ogrodzie sie nie pojawił (cały czas kamera ustawiona).
Po tygodniu podczas obchodu uliczek ktoś pokazał im Tomcia - był za płotem jednego z domów (na uliczce równoległej do tej, gdzie mieszkał). Polecieli po mięso surowe i do tego mięsa przylazł. Pani go nakarmiła z ręki, wygłaskała i nawet podniosła. Niestety ktoś z sąsiadów zaczął sie zblizać, kot się wystraszył i uciekł. I tyle było radości ze znalezienia
No ale choć było wiadomo, ze nie pognał na oslep, a został w najbliższej okolicy.
Ponieważ obok tego miejsca pewna rodzina dokarmia koty i zawsze stoją tu miski, postawiłam u nich kamerę. Tomcio pojawił się u nich po kolejnych 7 dniach. Przychodził 3 dni (nawet za dnia) i kiedy wydawało się, że już można myśleć o ustawieniu klatki, wiecej nie przyszedł
Ostatni raz był widziany na kamerze 16 czerwca. Od tego czasu nic.
Kamera cały czas stoi, mam klatkę na pilota, byłam dwie nocki i nic. On musi gdzieś się dokarmiać, ale podejrzewam, że tu gdzie stoi kamera przychodzi za dużo kotów i może sie ich bać
W sobotę wrzucaliśmy nowe ulotki do skrzynek z prośbą o kontakt osoby wystawiające jedzenie przed domem, niestety bez odzewu
Tam jest taki teren, ze Tomcio może całe życie przeżyć niezauważony. Zarośnięte ogrody, masa zakamarków, szop, garaże itp. Teren fajny i dość bezpieczny dla kota.
Może jest ktoś tutaj kto mieszka na Piątkowie ulice Zana, Pawłowskiego, Pniewskiego, Drobnika, Tomaszewskiego? Myślę, że te ulice ograniczają teren działalności Tomcia. A może ktoś ma tam znajomych, rodzinę? Skoro jest tyle kotów wychodzących, zakładałam, ze mieszkają tu ludzie zwracający uwagę na koty kręcące się po okolicy i że pewnie wystawiają choć chrupy i wodę.
Czego potrzebuję od tych osób? Zgody na postawienie kamery przy misce z jedzeniem. Dam kamerę (i kasę za prąd z góry), dam jedzenie. Muszę znaleźć miejsce, gdzie Tomcio bywa regularnie - mam klatkę zamykaną na pilota.
Mapa terenu - czerwony obszar to teren, gdzie był kilka razy widywany. Czerwone kropki - widziany raz. Oczywiście zakładam, ze cały obszar Pawłowskiego - Zana - Tomaszewskiego - Drobnika muszę brać pod uwagę. Na 99% nie poszedł w drugą stronę (Kurpińskiego), nie sądzę, zeby przeszedł w kierunku bloków.
I zdjęcie Tomcia - charakterystyczne znaki : dwa białe palce prawej łapki przedniej (to jest widoczne z daleka!). Wykastrowany, nie ma zębów. Zaczipowany!
Proszę, pomyślcie czy nie znacie kogoś z tej okolicy! My możemy chodzić tylko po ulicach i wołać ...
On musi wrócić do domu - przez dwa miesiące walczyłam o wyprowadzenie go z ostrej niewydolności nerek ...
Na miejscu są "jego" ludzie, mogą zareagować od razu na sygnał.