Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie cze 27, 2021 23:49 Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Witam.

Dawno się nie byłam na forum, ale mam teraz sytuację, która mnie przerosła i pomyślałam, że może tutaj ktoś poradzi co można zrobić.
Przechodząc do rzeczy:
Od jakichś 2 miesięcy zamieszkuję, wraz ze swoimi 3 kotami (w tym jednym chorym na jelita) Ciapkiem, Jaśkiem i Zbójkiem, czasowo u siostry i szwagra. Skrótowo to sprzedałam mieszkanie, kupiłam dom, ale dom do kapitalnego remontu, który potrwa jeszcze pewnie klika miesięcy i na razie nie ma możliwości w nim zamieszkać. Mieszkałam teraz na wsi. Niestety od razu było wiadomo,że moje koty zaczną wychodzić na zewnątrz (gdyby to była zima, to dało by się utrzymać koty w domu, niestety całe lato dom jest otwarty na oścież), na szczęście jest to dość daleko od ulic. Siostra ze szwagrem kocio i ogólnie zwierzolubni, mają ukochaną kotkę rezydentke Lole, ale generalnie jak przyjdzie jakiś tzw.wioskowy kot na posiłek to zawsze coś do jedzenia dostanie. Lola z moimi kotami w miarę szybko się dogadała (bez miłości, ale dramatów też nie było). Moje koty po okresie adaptacji, też się odnalazły na nowym miejscu i trzymają się swojego terenu. Więc w czym problem? Po przeprowadzce, stwierdziłam, że trzeba coś zrobić z tymi wioskowymi kotami co przychodzą. Nie wiadomo czy są czyjeś, nikt nie bedzie po wiosce chodził i szukał właścicieli, a poza tym koty to w większości kocury, więc się piorą jak któryś wejdzie w drogę drugiemu i są dość mocno ogólnie zaniedbane. Wiec trzeba połapać, pokastrowć poleczyć, odpchlić, odkleszczyć, odrobaczyć i potem wypuścić. Jak mają jakiś dom to tam pójdą ale już w lepszej kondycji. Taki był plan. Na pierwszy rzut poszedł kot zwany roboczo Felkiem Jest podejrzenie, że jest to kot zmarłej poprzedniej włascicielki tego domu co go kupiłam (jest kilka minut drogi od mojego obecnego, czasowego domu). Ta pani zmarła dwa lata temu i wtedy mniej więcej Felek zaczął się pojawiać u siostry na jedzenie. Córki zmarłej pani mówiły że miała czarnego kota, ale był dość dzikawy i nie dały rady do złapać, a Felek jak zaczął przychodzić, to też bardzo długo trzymał dystans do ludzi. Przez te dwa lata zaufał jednak na tyle, że dał się w miarę sprawnie złapać do kontenerka i nie trzeba było rozkładać klatki łapki. Na kastrację i leczenie (miał też koci katar i był koszmarnie zakleszczony) pojechał do zaprzyjaźnionej, zaufanej i doświadczonej w pracy z dziczkami weterynarz. Poza tym, że strasznie skarżył się na klatkę w której siedział w lecznicy, nie mieli z nim większych problemów, dobrze zareagował na leki i po tygodniu przywiozłam go z powrotem. I w tym momencie zaczął się dramat. Kot po wypuszczeniu, zamiast iść tam skąd przedtem przychodził (czyli przez te dwa lata), od razu uznał, że podwórko u siostry jest jego terenem, a ja jego "włąscicielką". Zajął taras przy głównych drzwiach balkonowych, przez które praktycznie wszyscy non stop chodzą (przez co prawie ich się w lato nie zamyka) i w sumie mógłby sobie tam siedzieć, mieć swoje miejsce, dostawać jedzenie, gdyby nie fakt że praktycznie od razu zaczął atakować inne koty. Najbardziej sobie upatrzył chorego na jelita Zbójka i Jaśka, ale praktycznie rzuca się na wszystkie koty jeśli tylko zobaczy okazję. Mnie dość długo nie ma w domu z racji pracy, więc widziałam takie akcje tylko kilka razy, ale mówili mi, że atakuje czasem nawet 4-5 razy dziennie :/. Na początku myślałam, że to jeszcze kwestia hormonów po kastracji, że trzeba trochę poczekać aż mu trochę wywietrzeją, to się trochę uspokoi. Niestety minął jeden tydzień, potem drugi i nie dość że nie było lepiej, to było coraz gorzej. Szwagier bardzo lubi koty, ale jak zobaczył że Felek atakuje jego ukochaną kotkę Lolę, to mu się ciśnienie się ostro podnisło. Moje koty, rezydentka są bardzo zestresowane, przestały praktycznie wychodzić z domu, jedzą tylko jak jestem w pokoju (bo Felek jak nikt nie widzi lubi sobie po domu pochodzić i pojeść z ich misek), atakuje jak któregoś spotka po drodze, atakuje inne przychodzace koty wioskowe...masakra. W dodatku, nie daje wcześniej żadnych sygnałów, nie syczy ani nic, tylko znienacka rzuca się na innego kota z zębami i pazurami. Kupiłam mu obroże uspokajającą, dostałam od weterynarz jakiś syropek wyciszający który daję mu dwa razy dziennie, nic to nie daje :(. Niestety w ten weekend przegiął. Wydawało się że jest ok, syropek działa, i idzie w dobrą stronę… najpierw w nocy z soboty na niedzielę zaatakował jakiegoś wioskowego kota, który przyszedł na jedzenie, tak że szwagier o pierwszej w nocy wyleciał z łóżka na taras, żeby je rozdzielić, a dziś po południu kolejny raz zaatakował mojego Jaśka, tak że wyrwał mu spory kawał sierści w szyi, rozwalił nos i podczas bijatyki albo Jasiek sam sobie, albo Felek mu rozwalił łapę tak że praktycznie ma wyrwany pazur. Ja tego nie widziałam, jak wybiegłam z domu to było już po sprawie, szwagier się ostro wkur#@*ił i Felka przegonił, powiedział że jak jeszcze raz go zobaczy to nie ręczy za siebie. Mój Jasiek po akcji nie mógł się dobrą godzinę uspokoić taki był przerażony :(, inne koty przy okazji też :(. Jakbym była u siebie, to bym jakoś rozwiązała sytuacje, może jakieś osobne pokoje (Zbójka, toralnego osiedlowego dzika oswaiałam ponad rok, ale miałam do dysopzycji osobny pokój do którego inne koty nie wchodziły), miałabym więcej czasu, może bym mu znalazła dom gdzie byłby jedynakiem, ale tu nie mam możliwości izolować żadnego kota.
Jest mi Felka strasznie żal, bo po przyjeździe z lecznicy, kot do ludzi się bardzo zmienił. Jest kontaktowy, gadający, miziasty, można z nim wszystko zrobić (zero agresji nawet przy podawaniu syropu), w miarę młody (ma koło 4 lat), miałby swoje miejsce, a może na zimę, jakbym się już wyprowadziła, to i dom. Nie mam gdzie go umieścić, nie mam pomysłu co jeszcze mogę dla niego zrobić.
Stąd moje pytanie, czy ktoś miał do czynienia kiedyś z podobną sytuacją, czy znacie jakieś sposoby na takiego kota?
Z góry dzięki za wszystkie sugestie.

lazzy

 
Posty: 154
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

Post » Pon cze 28, 2021 1:38 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Hormony po kastracji opadają powoli, czasem potrzeba miesiąca czy dwóch, żeby kocia "agresja" wyciszyła się zupełnie. Niestety, w tym czasie zachowaniaobecne mogą się utrwalić, w tym sensie, że Felek będzie koty gonił, a one będą uciekały. Dlatego najlepiej byłoby teraz Felka na jakiś czas odizolować. Może opłacić mu miejsce w jakimś kocim hoteliku? To dość drogie, ale może okazałoby się skuteczne? Może pogadać z fundacjami, które mogłyby go przyjąć na miesiąc czy dwa? Wiem, że to krzywda dla kota, ale lepsze to, niż przeganianie z domu, który uznał za swój.
Miałam kiedyś podobny przypadek. Kocur (podwórzowy, dziki), świeżo po kastracji, zaczął nagle atakować kotkę - podwórkową rezydentkę. Kotka uciekała, była przerażona, 2 razy straż ściągała ją z wysokiego drzewa (za trzecim razem zeszła sama). W końcu udało mi się ją zamknąć w piwnicy i zdecydowałam się już jej nie wypuszczać, bo zaczynała się zima. Kotka przesiedziała w piwnicy kilka miesięcy (widywała kocura przez osiatkowane wejście), a kiedy na wiosnę ją wypuściłam, oba koty powitały się jak starzy znajomi, a może nawet przyjaciele. Kocurowi hormony opadły i już nigdy kotki nie gonił.
Może w przypadku Felka byłoby podobnie?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 28, 2021 9:29 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Ja tylko odpowiem na pytanie, czy ktoś miał podobny przypadek. Tak, ja. Kastrowanie kotów wolno żyjących zaglądających do mojego ogrodu z założeniem, że wrócą skąd przyszły albo w ostateczności dostaną miskę jedzenia skończyło się tak, że nigdzie nie poszły, a wprost przeciwnie. Zostały u mnie, uznały, że to ich teren a ja ich "mamą". Niestety już nie żyjący Miciu i Obiś z którymi udało się moim kotom żyć w zgodnej obojętności, aktualnie Brat, Pasio i Mami, która to trójka po zabiegach złagodniała mniej więcej po roku, ale strach u moich rezydentek pozostał.
To dwie starsze kotki, zestresowane mocno od kilku lat, 19-latka praktycznie nie wychodzi ze strachu do ogrodu a w domu na ugiętych łapkach przemyka jedynie od szafy do kuwety i na tym koniec.
To nie jest ku przestrodze. Ale tak może się stać.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17831
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon cze 28, 2021 12:18 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

A ja jeszcze dodam, że ataki dzikiego, świeżo wykastrowanego kocura pojawiły się w momencie, gdy z podwórka zniknął jego dotychczasowy Król, starszy kocur, łagodny i przyjazny dla wszystkich. Niestety, dopadła go choroba nowotworowa. A dzikus, dotąd lękliwie przemykający pod samochodami, nagle poczuł się Panem na włościach.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon cze 28, 2021 23:14 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Dziękuję za odzew. Czytałam na bieżąco, ale dopiero teraz mogę odpowiedzieć.
Dziś, z racji tego, że wszyscy byli w rozjazdach, koty domowe siedziały w domu a Felek był w ogrodzie bez możliwości wejścia do domu. Wszystkim przydała się chwila oddechu. W domu koty trochę się wyluzowały, a Felek jak ich nie widzi to jest prawie ideał. Niestety tak długo nie będzie, bo już wieczorem domowe tylko czekały na okazję żeby zwiać, nawet pomimo Felka.
Nie wiedziałam, że hormony mogą tak długo "schodzić" po kastracji. W sumie się nie pytałam, ale byłam przekonana, że to max.3 tygodnie.
Myślę cały czas nad rozwiązaniem tego pata, i w zasadzie jedyne co mi przychodzi do głowy, to tak jak pisała jolabuk5, czasowa izolacja. A że nie ma opcji izolować resztę kotów, to z bólem serca, będę musiała zamknąć Felka. Nic nie wiem o hotelikach w mojej okolicy, ale z racji tego, że czasem się kocio udzielam, to mam ogląd na możliwości tymczasowania w organizacjach w okolicy. Ci którym mogłabym powieżyć kota, są nimi zapchani do granic możliwości, nie ma opcji, żeby wzięli jeszcze kota agresywnego dla innych kotów. Doszłam do wniosku, że jedynym wyjściem bedzie zawiezienie go do tego mojego remontowanego domu. Wiekszość pomieszczeń jest w rozsypce, ale jest jeden zamykany pokój w którym majstry trzymają narzędzia, i którego na razie nie demolują. Tam nikomu by nie wadził, niestety będzie musiał by być w klatce, bo dom jest przy ulicy, różni ludzie przychodzą, a nie ma jeszcze żadnych zabezpieczeń dla kotów, przed wyjściem. Niby wiem, że Felek przez ostanie dwa lata łaził tą ulicą w tą i z powrotem, ale boję się żeby go coś nie rozjechało (bo w sumie to nie wiadomo, czy to faktycznie był jego dom). Na jutro mam zamówioną kenelówkę taką 80x55 (większej na szybko nie znalazłam na olx w okolicy). Wiem, że to będzie dla niego trauma, ale może uda mi się coś jeszcze innego wymyśleć. Kupię trochę czasu. Bo jak go szwagier skutecznie przepędzi, po jakimś kolejnym wyskoku, to i tak będzie krążył w okolicy i spotykał inne koty i je atakował.Tak sobie to tłumaczę...
Moich kotów też mi szkoda, niczemu nie winne a obrywają. Dziś sobie dokładnie obejrzałam Zbójka, to się okazało, że ma wyrwaną sierść i ranę na boku wielkości dwuzłotówki :(.
Czitka, czyli nie jestem jedyna co chciałam dobrze, sobie zaplanowałam a trochę inaczej wyszło? Pierwszy raz się spotkałam z taką sytuacją. Dotąd kastrowałam koty, które dokarmiałam jak mieszkałam w bloku, zawsze po przywiezieniu z lecznicy znikały w oka mgnieniu. Tutaj planowałam wykastrować trzy kocury, właśnie Felka, takiego młodego Bonka (właśnie siedzi w lecznicy), ale z nim nie bedzie problemu, bo jego akurat wszystkie koty lubia, i z racji tego że wyjątkowo dobrze dogaduje się z Lolą, to szwagier już go traktuje jako swojego. No i jest jeszcze trzeci rudas, w jego przypadku to akurat wiem skąd przychodzi (od sąsiadów), ale ci za bardzo się nim nie przejmują. To weteran walk, jedyny kot przez którym respekt ma Felek (oczywiście nie zmienia to faktu, że przy każdej okazji piora sie tak, że siersc fruwa :/) Jego chcę załapać, głownie na kastrację, ale ma też masakrycznego świeżba i bardzo przerzedzoną sierść. Wiec pomimo wtopy z Felkiem, tej dwójce tez chce pomóc.
Ile czasu taki kot jak Felek mógłby siedzieć w kenelówce? Macie jakieś doświadczenia?

lazzy

 
Posty: 154
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

Post » Pon cze 28, 2021 23:41 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Kenelówka to na razie jedyne wyjście, nie idealne, ale lepsze niż błąkanie się po okolicy i bójki. Może zacznij szukać mu domu? Wiem, że takiemu zwykłemu kotu trudno znaleźć dom, ale z drugiej strony miziaste koty znajdują w końcu amatorów. W jakim wieku jest Felek? Chyba ma jakieś 5-6 lat? To nie jest jakiś przerażający wiek, takim kotom można znaleźć dom, chociaż to trochę trwa.
Nie mam pojęcia, jak długo wytrzyma w kenelówce. Może mu z czasem jakąś tymczasową wolierę zbudować?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 29, 2021 7:04 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Wyceniony został na jakieś 4 lata, więc jeszcze nie staruszek. Woliera, dokąd remont polega na robotach typu wymiana dachu, jest raczej nie do zrobienia. Co najwyżej mogę ustawić klatkę tak, żeby mógł patrzeć prze okno, ale nie jestem pewna czy to dobry pomysł, przynajmniej na początku. O szukaniu nowego domu też myślałam, pewnie jak nic innego nie wymyślę to trzeba będzie próbować.
Gorzej będzie jeśli się nie uda. To po remoncie będę musiała wprowadzić moje trzy koty (w tym Zbójka i Jaśka, czyli te które najwięcej obrywają od Felka) do nowego domu, w którym już będzie Felek.
Tyle tylko że to jeszcze kilka miesięcy potrwa, może się przez ten czas pozapominają. Taką mam nadzieję.

lazzy

 
Posty: 154
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

Post » Wto cze 29, 2021 7:49 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Zmienią do siebie stosunek, to na pewno. Może Twoje koty będą się go bały, ale on nie będzie ich atakować. Po 5-6 miesiącach z kota agresora nie powinno zostać śladu. A może i Twoje koty będą go inaczej odbierały po tak długiej przerwie.
We własnym domu będzie Ci łatwiej, bo będziesz mogła je przez jakiś czas izolować, zanim się nie przyzwyczają. Chyba byłoby dobrze, żeby Felkowi nie udostępniać całego domu, zanim nie sprowadzisz do niego swoich kotów. Niech ma do dyspozycji jeden pokój, albo jakąś część domu, tak żeby Twoje koty po sprowadzeniu mogły uznać inną część terytorium za własne.
Nie martw się, wszystko się ułoży. Ja też ze strachem wypuszczałam kotkę z piwnicy po 5 miesiącach izolacji, a ona powitała swego dawnego "prześladowcę" bardzo przyjaźnie. Mieszkały potem razem w piwnicy i na podwórku jeszcze wiele lat, bez żadnych konfliktów.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 29, 2021 8:12 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Podrzucę, co się u mnie sprawdziło na kocie spiny..na razie tylko tydzień, ale efektami jestem na razie bardzo zbudowana.
Tytułem wstępu- dwa lata temu przygarnęłam do domu ok 13-15 letnią kotkę z jej maluchami. W domu mam oprócz pierworodnego raczej młode koty. Do momentu przyjścia Maszy świetnie się ze sobą dogadywały, bawiły, było super. Masza po jakichs 3 miesiacach pobytu zaczęłą spiny najpierw z jedną kotką, potem z drugą, czepiała się ich strasznie. W to w jakiś sposób wkroczyły kocurki, szczególnie jeden Generalnie między kotami porobiło się zamieszanie, które finalnie wyglądało tak, że jeden z moich łagodnych i zabawowych i z innymi kotami zyjący w super komitywie kocurków zaczął wręcz stalkować Maszę, ta się go ewidentnie bałą, miała na niego uczulenie, jak tylko pojawiał się w poblizu, zaczynały się warki, co zwracało jego uwagę i zaczynał różne formy ataków na nią- od blokowania w jakichś kątach, po konkretne łomoty między nimi, takie na ostro. Zamieszanie zaczęło się udzielać na pozostałe koty i z super zgranego stada zrobiła mi się grupa ciągle szarpiących się kotów.

Postanowiłam wypróbować olejek cbd i przede wszystkim na na Maszy, źródle problemów i stalkerze ;) Szarku. Praktycznie od pierwszego dnia podania jest święty spokój. Nie było żadnego spięcia między nimi, Masza praktycznie przestała reagować na Szarka, a ten ani razu jej nie zaczepił. Akurat jestem więcej w domu i obserwuję ich relacje. Zdarza się jeszcze, że Masza cichutko warknie, jak Szarek jest bliżej, ale to 1% tego, co dotychczas, plus to, ze wcześniej to było od razu punktem zapalnym, a teraz Szarek nie zwraca na to uwagi. Coraz częściej po prostu są blisko siebie, jedzą z misek obok ( a z tym juz też był problem ), ale co więcej, leżą na różnych szczeblach jednego drapaka. Generalnie olejek zadziałał na oboje, wyluzowali, jakby odalergizowali się na siebie, a to przekłada się na resztę kotów - jest między nimi święty spokoj. Oczywiscie to dopiero tydzien, ale efekty widzę ogromne- najlepsza inwestycja w stado- naćpanie ;) dwójki z nich. Generalnie wyeliminował zachowania agresywne i lęki u nich. Warto spróbować może tego, ale pewnie i u Felka i domowych trzeba by, jak u mnie, żeby tę akcje-reakcje wyeliminować i zachowania na ich podłozu.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7073
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Wto cze 29, 2021 11:22 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

O, to trzeba koniecznie wypróbować, sporo osób chwali ten olejek!
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 30, 2021 22:36 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Poczytałam o tym olejku, większość ludzi chwali działanie, więc myślę że spróbuję.
Zdarzało mi się wcześniej "naćpać" koty, ale używałam do tego kropli walerianowych. Tyle że o ile Jasiek i Zbójek faktycznie się relaksowali, to Ciapkowi, na ogół nie zaczepiającemu innych kotów, wtedy włączał się agresor.
Maczkowa, a napisałabyś jakiej firmy olejku używasz? Bo widziałam że są różne, z różnymi stężeniami.

Jeśli chodzi o sytuację obecną, to od niedzieli przestałam Felkowi podawać ten syrop niby uspokajający. Mam wrażenie że akurat u niego działanie było przeciwne i go jeszcze bardziej pobudzał. Choć może to tylko wrażenie. Kenelówkę kupiłam, ale jeszcze go nie zamknęłam. Od niedzieli nie zaatakował żadnego kota. Wprawdzie dziś pobiegł za takim wioskowym, ale bardziej żeby go chyba nastraszyc, bo po kilku susach zawrócił, a nie jak wcześniej, ścigał zeby zamordować. Mało to miarodajne, bo moje koty, profilaktycznie, same z siebie, ograniczyły wyjścia na zewnątrz, więc nie wiem jaka była by reakcja na ich spotkanie, ale pocieszam się jak mogę. Mam nadzieję, że na prawdę się uspokaja, bo inaczej to i kot oberwie i ja że go nie wywiozłam :/. Może też być tak, że to właśnie ja jestem problemem. Bo jak jestem w pracy, to kot już nie siedzi na tarasie tylko gdzieś idzie i wraca dopiero po południu, gdy już jestem w domu. A jak jestem na zewnątrz, to łazi za mną krok w krok. Ech, sobie i jemu narobiłam...

lazzy

 
Posty: 154
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

Post » Śro cze 30, 2021 22:55 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

kupiłam tak dla zwierzaków- jak dla siebie- ten https://www.eirhealth.com/pl/sklep#category-node-14
tu sa zasady odmierzania dla zwierzakow - https://www.eirhealth.com/pl/olej-cbd-dla-zwierzat
dla kotów wzięlam no.3- tam jest pipetka zawierajaca 1ml, w ktorym jest 10 mg, na pipetce jest podzialka, na 4 czesci, czyli najnizsza podzialka ma 0,25 ml czyli 2,5mg cbd..staralam sie nabierac na poczatku odrobine mniej, teraz te 0,25 mg zwykle nabieram.
nie wiem, czy aktualny, ale byl kod znizkowy NA 20 proc. - VOGULE.
INFORMACJA- olejek nie jest pyszny ..ale w tym stezeniu w miare
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7073
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Czw lip 01, 2021 6:11 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Zdecydowanie spróbowałabym tego olejku.
A swoją drogą - to, że Twoje koty mniej wychodzą z domu na niezabezpieczony teren to może wcale nie jest złe :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 09, 2021 13:07 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Kilka dni minęło, w ciągu których walczyłam z budowlańcami i nie miałam już po tym siły pisać :/.
Obecna kocia sytuacja, to stan zawieszenia. Felek siedzi na dworze, o ile wiem walk raczej nie było, ale kilka razy zdarzyło mu się pogonić jakiegoś kota, ze dwa razy też przestraszył jakiegoś, bo się zjawił tam gdzie się go nie spodziewano i drugi kot narobił wrzasku na zapas. Kotka rezydentka, chyba zaczyna Felka trochę olewać, bo wprawdzie przechodzi koło niego w stanie "podwyższonej gotowości", ale już normalnie wychodzi z domu. Moje koty za to chętnie by wyszły (bo je na pole ciągnie) ale same sobie narzuciły ograniczenia ze strachu, czasem któryś gdzieś się wymknie na chwilę oknem czy innymi drzwiami, ale zaraz wraca. Rację ma Jolabuk5, taka sytuacja, jak się nigdzie nie szwendają bardzo mi odpowiada (im już nie koniecznie). Obecnie problem, to jest pytanie czy Felek poprzestanie na "straszeniu", czy będzie dalej próbował atakować, jak któryś kot mu bardziej podpadnie. A drugi problem to nastawienie ludzi. Ja mam cierpliwość do kotów, wiem że zmiany nie przychodzą z dnia na dzień, ale już moi rodzice (który też mieszkają w tym domu) już bardzo się do Felka uprzedzili i nie pomaga tłumaczenie, że do tego mojego domu to ja Felka wezmę i koty się do tego czasu powinny dogadać.
Niestety, moje koty są zestresowane mocno całą sytuacją. Dotarł do mnie ten olejek CBD, dałam im już kilka dawek, ale na razie różnicy w zachowaniu za bardzo nie widzę. Może trzeba więcej czasu. Felek też trochę dostał, ale też nie potrafię powiedzieć czy nie dziala na niego pobudzająco...
I wg tego co obserwuję to ewidentnie Felek miał kiedyś dom, jak tylko ma możliwość wejścia, a zwłaszcza na noc, to kombinuje jak skorzystać. Może dla tego też jest taki cięty na moje koty, bo widzi je przez szybę jak są w domu, a jemu nie wolno. Podobnie przechodziłam wariacje z moim trzecim kotem Zbójkiem. Dokąd był zamknięty w pokoju (wtedy był dziki, kilka miesięcy go oswaiałam, miał dietę, a moje koty nie znały innych przedstawicieli swojego gatunku), to darł mordę kiedy tylko miał okazję i wiedział ze go będę słyszeć (a przy okazji i sąsiedzi). Kiedy po kilku miesiącach dostał możliwość wychodzenia na resztę domu, od tamtej pory ja tego kota nie słyszałam żeby choć miauknął. Może Felek też jest zazdrosny, tak kombinuję...

lazzy

 
Posty: 154
Od: Czw sty 23, 2014 11:06

Post » Pt lip 09, 2021 17:00 Re: Kot agresor atakuje rezydentów, pilnie potrzebuję rady

Na działanie olejku trzeba chyba poczekać, ale już mi się wydaje, że jest lepiej - Felek nie atakuje, kotka odważniejsza. Powinno być tylko lepiej, czas działa na Twoją korzyść. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 217 gości