Dla mnie sterylka aborcyjna to zło, ale mniejsze zło. Opiekuję się stadem bezdomniaków, są tam trzy kotki. Dwie nie dają się złapać i rodzą kocięta
Jedna jest wysterylizowana, jest szczęśliwa, ładnie wygląda, dba tylko o siebie, nie jest wymęczona rujkami, a kocury jej nie molestują. Dwie są chudziutkie, chociaż karmię je dobrze, ale są udręczone opieką nad kociakami. Gdzieś je ukrywają, nie widzę ich. Traumą dla mnie jest to, że po jakimś czasie kociaki znikają
Może zabijają je dzikie zwierzęta? Kocury? Sroki? Może są chore i umierają? A kotka cierpi katusze, zachodzi w kolejną ciążę i znowu jest dramat.
Przychodziła tam jeszcze jedna kotka od czasu do czasu. Rezydowała gdzie indziej. Dowiedziałam się od karmicielki, że urodziła kocięta, cztery. Nie wiadomo, co się z nimi stało.Zniknęły. Jeden na pewno umarł z głodu, bo ktoś przez przypadek zamknął kociaka w jakiejś szopie i kotka nie mogła się do niego dostać. Umarł z głodu
Kotka już po sterylce na szczęście.
Pomyśl, proszę. Nie o sobie, o tym, co czujesz, ale o kotce.