jolabuk5 pisze:Ares[*]
Wyjaśniło się, co mu było?
Ja nadal nie mogę przestać myśleć o tym co się stało, że kocurka już nie ma...
A zaczęło się od tego że w krótkim czasie bardzo schudł, mało jadł, był obolały i miał biegunkę. U pierwszego weterynarza została zbadana temperatura(miał 39C), został obmacany i był bardzo wzdęty. Dokładnie nie wiem jakie leki dostał, dostał zastrzyki, antybiotyk, coś na wzdęcia i pastę do pyszczka. Drugiego dnia było dużo lepiej bo apetyt wrócił, gorączka ustała, tylko jeszcze biegunka go męczyła. Weterynarz podał kolejny raz zastrzyki, dodatkowo pastę odrobaczającą i został odpchlony. Na kolejne dni dostałam pastę przeciw biegunkową i miałam przyjść za kilka dni.
W kolejnych dniach Aresowi się pogorszyło... Pojechałam do drugiego weterynarza, całą drogę płakał i oddychał przez otwarty pyszczek. Tam dostał tlen, środek uspokajający i został dokładniej zbadany... miał płyn w klatce piersiowej, gęstą ropę...
Został uśpiony aby więcej już nie cierpieć, umarł przeze mnie że wcześniej nie zareagowałam i nie zawiozłam go do mojego weterynarza. Może by żył do dzisiaj...