Wątpliwości

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 21, 2021 11:45 Wątpliwości

Hey all.

Mam techniczny problem.
Przygotowuję się do adopcji kota lub dwóch (zabezpieczam mieszkanie, etc etc). Ale ciągle nie jestem pewna czy chcę tego kota wziąć. Już wyjaśniam dlaczego.

Setup: Około dwa lata temu kupiłam pierwsze, własne mieszkanie. Wychowałam się na wsi, zwierzęta były dla mnie codziennością, zawsze miałam je dookoła siebie. W domu, na zewnątrz, psy, koty, zawsze. Teraz, od kilku lat kiedy mieszkam w mieście, jestem pozbawiona zwierzęcego towarzystwa, za którym bardzo tęsknię. Mieszkam na najwyższym piętrze, z brzegu. Mam sąsiada po lewej i pod sobą, nic ponad to.
Pierwszym zwierzęciem, które adoptowałam był pies. Szukałam psa starszego, spokojnego, bo ze względu na pracę musiałby spędzać czas sam i pewnie nie byłabym w stanie zapewnić mu tyle ruchu ile wymagałby młodzik.
To był błąd.
Schronisko zapewniało, że trafia mi się starszy piesek. I wydawał się bardzo spokojny. Ponoć też dobrze radzący sobie z samotnością, jeśli tylko ma zapewnione towarzystwo przez cały pozostały czas oraz rozrywki na okres przebywania samotnie. Niestety, realnie, pies nie mógł zostać sam nawet na 10 minut, przeraźliwie wył.
Kombinowałam, starałam się, razem z moją drugą połówką wymienialiśmy zmiany w pracach, żeby skracać czas jego samotności. Mieliśmy behawiorystę, ćwiczenia, kreatywne zabawki. Próbowaliśmy kilka miesięcy. Nic to nie dało.
Sąsiedzi z dołu byli bardzo wyrozumiali. Sąsiad po lewej - nie. Nieskończone wizyty, straszenie policją, upieranie się, że znęcam się nad psem, tweety na mój temat do obrońców zwierząt (pochwalił mi się tym. Twierdził, że zamykam psa w łazience etc. Nigdy czegoś takiego nie robiłam. Owszem, ograniczałam jego przestrzeń na czas samotności, behawiorysta twierdził, że to słuszne. Ale miał dla siebie cały pokój, z zabawkami, jego łóżkiem, wodą, jedzeniem etc). Non stop byłam przerażona, bałam się wyskoczyć nawet do żabki na 15 minut. Razem z drugą połówką zapomnieliśmy na te miesiące o jakimkolwiek wyjściu we dwójkę. Cały świat kręcił się wokół psa, stałego stresu... i psychicznie mnie to wykończyło.
Ostatecznie skorzystałam z "wyjścia awaryjnego", które miałam przygotowane 'na wszelki wypadek'. Piesek trafił na wieś, do moich rodziców. Tam weterynarz określił, że mimo siwych włosków - to młody, bardzo energiczny pies. Absolutnie niezdolny do życia w bloku. Ma niespożyte pokłady energii, szaleje, nie chce mieszkać w domu. Potrzebuje przestrzeni, towarzystwa innych zwierząt i wolności, którą teraz ma i wreszcie jest szczęśliwy.
Nigdy więcej nie zaryzykuję psa. Nie jestem w stanie dać mu tego czego potrzebuje.

Minął rok.
Pojawiły się plany na kotka. Potem na dwa - żeby nie był samotny kiedy jesteśmy w pracy. Mam wszystko co jest potrzebne, poza siatkami do okien, które spokojnie mogę zorganizować. Stać mnie na kota. Będę go kochać i niczego mu nie zabraknie.
Ale panicznie się boję mojego sąsiada.

Co jeśli koty będą za głośne? Co jeśli będą miauczeć kiedy nas nie będzie? Co jeśli znowu przejdę tą samą sytuację z nachodzeniem, karteczkami klejonymi na drzwiach, zarzutami o znęcanie się...
Tak, nie będę kłamać - nie chcę tracić absolutnie całego swojego istnienia i koncentrować go tylko wokół zwierzęcia. Nie mogę rzucić pracy (bo razem wylądujemy na bruku). I tak, samolubnie chciałabym raz, może dwa razy w miesiącu, wyskoczyć z domu do jakiejś restauracji albo na imprezę. Albo wyjść na spacer, nie martwiąc się czy wracając nie zastanę na drzwiach karteczki.

Nie wiem co robić. Darować sobie? Uspokoić się?
Czy ryzykować, że trafię na bardzo wygadanego kota i znowu utknę między młotem a kowadłem walki o spokój zwierzęcia, mój i sąsiadów, uwiązana do kotka jak do dziecka, pozbawiona szansy na zrobienie czegokolwiek co nie jest kot-related?

WaterDragon

 
Posty: 2
Od: Pt maja 21, 2021 11:25

Post » Pt maja 21, 2021 21:31 Re: Wątpliwości

Wyjście dwa razy w miesiącu do restauracji trudno mi zaliczyć do zachowań samolubnych.
Natomiast z doświadczenia wiem, że jak się ma kilka zwierząt, to świat się zaczyna kręcić wokół nich, czy się to planowało, czy nie.
Mam kilka tymczasów. Dwa kocurki to alergicy i mają uczulenie (z tym że jeden na jedne rzeczy, drugi na drugie), trzeci to niejadek i trzeba codziennie dawać mu co innego i na każdy posiłek co innego. Jedyne, co jest gotów jeść codziennie, to karma uzupełniająca Cosmy, której nie powinno się tak często dawać, ale wyjścia nie mam. Ostatnio jeden z alergików do spółki z kotką rezydentką ciągle mają coś z układem pokarmowym. Na przykład jakieś 4-5 dni temu miał biegunkę, dziś wymiotował. Jestem w kropce i kompletnie nie mam pomysłu, co mam mu dać do jedzenia. Pewnie jutro pojadę do wet po Cerenię, jeśli kolację też zwróci.
Oczywiście nie każdy kot wymaga ciągłej opieki i kombinowania z jedzeniem, ale zawsze może się zdarzyć, że tak właśnie będzie. I nie ma wtedy zmiłuj, tylko ode mnie zależy, czy koty dostaną leki, czy zatrzymam stan zapalny, czy zareaguję w odpowiednim czasie.
Tym sposobem od jakiegoś czasu moje życie kręci się tylko wokół zwierząt.

Natomiast co do hałasu, moje tymczaski raczej nie powinny przeszkadzać zwykłym sąsiadom. Aczkolwiek jeśli ten od karteczek jest gotów wypisywać bzdury w internecie o dręczeniu psa, to nie wiem, czy odważyłabym się przy nim mieć coś więcej niż rybki w akwarium... Co innego zawiadomić policję, bo hałas przeszkadza, a co innego wymyślać kłamstwa i je rozpowszechniać :?
Jeśli zdecydujesz się na koty, to przy takim sąsiedzie raczej zalecałabym kilkuletnie, żeby galopad po domu było mało. Moje mają po 5 lat i gonitwy urządzają tylko dwa czy trzy razy dziennie. Kociaki prawdopodobnie będą rozrabiać znacznie więcej. I zrzucać też mogą więcej.
Albo wybrać w ogóle statecznego kota. Tylko nie ze schroniska, bo tam rzeczywiście pracownicy i wolontariusze nie są w stanie ocenić charakteru, to wprost niemożliwe w tych warunkach. Szukaj domów tymczasowych. Na forum jest kilka (bo losowo w sieci też można się naciąć, nie każdy jest dobrym obserwatorem), w których osoby tymczasujące chętnie udzielą wszelkich odpowiedzi, może nawet poradzą, co robić. Przy czym - a to też jest ważne - kot w nowym domu może się zachowywać inaczej niż w domu tymczasowym i nie ma w tym żadnego oszustwa ze strony osób tymczasujących. Po prostu: inne warunki = inne zachowania. Czasem z kota niedotykalskiego, dziczącego robi się w nowym domu miziak, a czasem kot po adopcji zamyka się w sobie, i chociaż nie ma w tym żadnej winy ze strony osoby adoptującej, trzeba go z powrotem przenieść do DT, bo nie je, nie załatwia się i grozi to wycieńczeniem (jednakże warto przed taką decyzją wyczerpać wszelkie możliwe wyjścia włącznie z lekami uspokajającymi).
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10677
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt maja 21, 2021 22:34 Re: Wątpliwości

Doradzałabym to samo co Stomachari - 1 lub lepiej 2 kotki kilkuletnie, z domu tymczasowego, najlepiej zaprzyjaźnione ze sobą. Zwykle dt potrafi dość dokładnie opisać charakter kota, choć nie ma 100% gwarancji, że w nowym domu kot będzie się zachowywał identycznie. W końcu to żywa istota, a nie komputer. :D
Takie 2 zdrowe koty zwykle nie sprawiają większych kłopotów. Trzeba dać jeść, sprzątnąć kuwety (dwie), trochę się pobawić. Natomiast prawdą jest, że koty - podobnie jak ludzie - chorują i przychodzi taki czas, że wymagają więcej uwagi. Wizyty u weta, podawanie leków, specjalna dieta. Mam w domu 4 koty chore - kotce z cukrzycą trzeba 2 razy na dobę sprawdzić cukier i podać insulinę. Kotka ze zmianami pod językiem musi dostać raz na 3 dni steryd w zastrzyku, poza tym jest niejadkiem i karmienie jej zabiera mnóstwo czasu. Kotek z białaczką i przewlekłą niewydolnością nerek ma tak silną anemię, że trzeba obserwować jak oddycha, bo w pewnym momencie będzie wymagał uśpienia - w przeciwnym razie po prostu się udusi, a to straszna śmierć. Kotka ze stłuszczeniem wątroby wymaga tylko podania leku raz dziennie. Tak jak pisze Stomachari - w pewnym momencie życie może zacząć się kręcić wokół kota, tak jak działoby się to w przypadku każdego chorego członka rodziny. Nie musi tak być - niektóre koty długo są zdrowe, albo choroby nie są zbyt trudne do leczenia. Ale tego nie da się przewidzieć.
Natomiast co do wyjazdów, wyjść z domu - na ogół koty nie sprawiają pod tym względem problemów. Czas nieobecności opiekuna najczęściej przesypiają, trochę zajmują się sobą wzajemnie (dlatego warto mieć przynajmniej 2 koty). Zdarzają się koty głośno miauczące - zwykle wtedy, gdy domagają się czegoś, czego opiekun nie chce im w tym momencie dać. Ale tu też dom tymczasowy potrafi zwykle określić, jak kot się zachowuje. Mam w sumie 6 kotów i żaden z nich nie miauczy głośno (ten z anemią teraz trochę zaczął). Wyjeżdżając na kilka dni zawsze organizowałam dla kotów opiekę - ktoś przychodził je nakarmić, sprzątnąć kuwety. Ale mam koleżankę, która swoje koty spokojnie zostawiała same na 2 dni, z dużą ilością karmy i kilkoma kuwetami.
Generalnie, o ile psa zwykle słychać, o tyle o tym, ze masz kota (2 koty) może nikt nie wiedzieć. O tym, że moi sąsiedzi mają od pół roku kota dowiedziałam się, jak się tym pochwalili.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60345
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 22, 2021 6:30 Re: Wątpliwości

Odniosę się do tego, o co pytasz, czyli potencjalnych kocich hałasów. Mieszkam w bloku i mam 10 kotów. Młodych, bawiących się ze sobą, galopujących po mieszkaniu, czasami drących się z jakiegoś powodu- bo tak. NA pewno sąsiedzi na dole muszą je słyszeć, ale- tych bezpośrednio pode mną nie dopytuję asekuracyjnie, bo i tak na hałas nie mogę nic poradzić, a tylko otworzę problem. Są na tyle wyrozumiali, że sami nic nie wspominają. Drudzy sąsiedzi z dołu, zahaczający tylko kawałkiem swojego sufitu o moją podłogę - z rozmów mi wynika, ze do dziś nie zorientowali się, ze mi sie populacja rozszerzyła ponad to, co znali od zawsze, czyli 2 pies i 2 koty. Sąsiedzi z boków - nie mieliby pojęcia, że mam tyle kotów, gdyby nie widzieli ich na balkonie.

Moja córka w bloku ma 2 koty, w tym jedną torpedkę- ale drobniutką i leciutką- sąsiedzi mówią, że nie słychać w ogóle

Reasumując-imho największy problem z kocimi hałasami to właśnie galopady, a one są głownie problemem dla ludzi z dołu. Jeśli nie trafią Ci się jakieś nadaktywne koty, to przy dwóch nie powinien być to problem żaden,
Poza tym - U mnie biegi zaczynają się przede wszystkim wieczorem, to jeśli Tobie by sie tak zdarzyło, można na ten czas ograniczać przestrzeń do najmniej problematycznego pokoju - tam gdzie masz np dywan, wykładzinę, czy ludzie mają pomieszczenie najmniej uciążliwe pod względem hałasu.
Na pewno jeśli boisz się hałasu właśnie- powinnaś zastanowić się nad doborem kotów- nie takich hiperaktywnych. Ale z moich doswiadczeń wynika, że przy dwóch kotach to naprawdę hałas nie jest praktycznie żadnym problemem, a szczególnie dla sąsiadów z boku.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7110
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob maja 22, 2021 11:09 Re: Wątpliwości

A ja wezmę o obronę sąsiada :twisted: . Wycie psa, to nie tylko hałas. Jak słyszę to serce mi się kraje z żalu :( . Psy to zwierzęta stadne i, na ogół, nie lubią być same. Z kotami, pod tym względem, jest łatwiej. Jednak, w moim mieście była dość głośna historia, która omal nie skończyła się w sądzie bo ... kot tak hałasował, że sąsiadka z dołu nie mogła spać :mrgreen: . (Sprawa ucichła po nagłośnieniu w lokalnych mediach i totalnym hejcie sąsiadki :wink: )
Polecam zaadoptowanie dwóch, zaprzyjaźnionych kotów z domu tymczasowego.
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
Amorka i Mumiś

Obrazek

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 7989
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Sob maja 22, 2021 12:43 Re: Wątpliwości

ewkkrem pisze:A ja wezmę o obronę sąsiada :twisted: .

Ja się nie dziwię, że komuś może przeszkadzać wycie (niezależnie od przyczyn). I rozumiem, że można wzywać policję. Nie podoba mi się ciąg dalszy: pisanie kłamstw w internecie.

Jeszcze jedno mi przyszło do głowy. Przy takim sąsiedzie można pomyśleć nad wyciszeniem mieszkania. To niestety oznacza remont, ale za cenę spokoju może warto wziąć pod uwagę?

Są koty, które niemiłosiernie wyją. Fatka ma takiego. Jest ich na szczęście niewiele, ale śmiało mogą konkurować z psami. Dlatego warto porozmawiać z domem tymczasowym.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10677
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Sob maja 22, 2021 14:44 Re: Wątpliwości

W sumie poza psim wyciem to są odgłosy naturalne i nie przekraczające normy decybeli. Zresztą na gołym parkiecie słychać nawet stąpanie pazurków jamnika czy chodzącego boso sąsiada. Na pewno gorszy jest telewizor chodzący całą noc, gdy ktoś przy nim przyśnie, o muzyce czy głośnych remontach nie wspominając.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14693
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob maja 22, 2021 15:31 Re: Wątpliwości

Koty są raczej cichymi, spokojnymi stworzeniami (po za galopadami o których wspomniały dziewczyny). Osobiście znam tylko jednego kota, który przez bite 2 lata darł paszczę, Sierra od mojego TZa... Ale to savannah, czyli mieszanka z serwalem, a nie zwykły kot. O drugim takim regularnie czytam tutaj na forum - Burełko od Fatki.
No i parę głuchych kotów, które nie wiedzą jak głośno wrzeszczą :lol:

Różnica między psami i kotami jest taka, że psy to zwierzęta stadne - zostawione same mogą wołać stadu (wyć, szczekać itp). Kot zaś jest warunkowo stadny - może żyć w grupie, ale jeżeli jest sam to mu się świat na głowę nie wali... A zdradzanie swojej obecności przez wokalizację może mu na kark jakiegoś drapieżnika ściągnąć.

Sierra

 
Posty: 6297
Od: Sob cze 13, 2020 22:51

Post » Sob maja 22, 2021 15:52 Re: Wątpliwości

Prawda jest taka, ze kot może miauczeć, jak właścicielki nie bedzie w domu, sasiad może sie czepiać, chyba zeby kotki były dwa, tylko takie, które sie lubią, znają
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4810
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Nie maja 23, 2021 11:29 Re: Wątpliwości

Mam trzy koty (w grudniu pożegnałam czwartego - białaczka), moje koty to już geriatria, najmlodszy ma 10 lat. Dwójkę mam od kociaków, więc mogłam zaobserwować zmiany ich zachowania w miarę upływu lat. Tak jak dziewczyny już pisały - najlepiej kot kilkuletni, zdeklarowany jedynak lub dwojka zżytych ze sobą zwierząt. I koniecznie z dobrego domu tymczasowego.
Koty generalnie są zwierzetami znacznie mniej problemowymi niż psy, bo...są kotami. Jak mówi żartobliwe powiedzonko - pies ma pana, a kot ma służbę. Pies jest uwarunkowany na bycie z człowiekiem, kot doskonale daje sobie radę sam w domu, bo śpi i cieszy się, że ma "święty spokój" :mrgreen: (statystyczny dorosły kot przesypia ok 20 godz na dobę).
Ja mam koty z różnych źródeł, brane w różnym czasie , no i mam trójkę jedynaków, które ledwo się tolerują, choć dziewczyny (po siedmiu latach wspólnego mieszkania), nadal nie potrafią się minąć bez zwyzywania jedna drugiej. Dlatego tak ważne jest, że jeśli dwa - to takie co żyć bez siebie nie mogą.
Wyjścia, praca - z tym nie ma żadnych problemów, ja "od zawsze" pracuję na trzy zmiany, TŻ ma nienormowany czas pracy, koty zostają same często na 12 godzin, czasem, jak wracam do domu, to wręcz muszę je budzić (choć stuknięcie talerzykiem działa bezbłędnie). :mrgreen:
Koty, gdy są same - śpią, czasem wyglądają przez okno, pojedzą, moje nie zawsze nawet z kuwety skorzystają, dopiero jak wracam to jest kolejka (kuwety są trzy, korzystają z jednej). Wokalizują, gdy ktoś jest w pobliżu, bo po co mordę pruć na darmo.
Problemy zaczynają się w momencie, jak koty zaczynają chorować. Gucio, lat 10, u mnie od 12 tyg życia, znaleziony jako 8 tyg kocię na poznańskim blokowisku, od dawna miał problemy - nawracające infekcje górnych dróg oddechowych. Obecnie dawne choroby zaskutkowały masywną astmą ( długo było podejrzenie nowotworu, dopiero tomografia, wykonana doskonałym aparatem, pokazała, że to, co na rtg wyglądało na nacieki nowotworowe, jest zwłóknieniem tkanki płucnej). Przyjmuje sterydy, leki rozszerzające oskrzela, uczę go wziewów, żeby sterydy były mniej obciążające. Seniorka, która umownie pojutrze skończy 14 lat ( u mnie od 8 tyg życia), ma niedawno stwierdzoną nadczynność tarczycy - lek na tarczycę, drugi, obniżający ciśnienie krwi. Ogarniam to bez problemu, jednak musiałam własną operację usunięcia pęcherzyka żółciowego przełożyć o kilka miesięcy (miała być właśnie dzisiaj), bo TŻ owszem, ogarnie karmienie i kuwety, ale podawania regularnego leków już nie. Ale nadal brak ludzia w domu przez 12 godzin nie stanowi problemu. w przypadku chorujących kotów problemem są też koszty leczenia i dostępność do dobrego weterynarza. I to jest wielki problem, bo - o ile koszty, przy jednym kocie da się jakoś ogarnąć, o tyle dobry weterynarz jest na wagę złota. Jeśli mieszkasz w małym miasteczku to w ogóle horror
Problemem są także dłuższe wyjazdy - koty nie lubią zmian, w większości nie lubią jeździć autem, choć moja wnuczka ma kota, już 16 letniego, który regularnie kursuje na trasie Berlin - Poznań i z powrotem, akceptuje oba domy, także na wakacjach w ub roku odnalazł się w domku w Międzyzdrojach. Ale generalnie lepiej aby kot na czas wyjazdu został w otoczeniu, które zna, z dochodzącą osobą, która zabezpieczy jego podstawowe potrzeby.
Sąsiad... miałam kota (a potem dwa) w wynajmowanym mieszkaniu, w którym właściciel nie tolerował kotów, a mieszkał nad nami. O istnieniu kotów dowiedział się krótko przed naszą wyprowadzką. I był pełen podziwu, że koty potrafią być tak mało widoczne i uciążliwe. Może następny najemca już nie miał problemów z zakoceniem.
Następna sprawa - mając kota musisz liczyć się z tym, że kot będzie łaził po stołach, blatach - nawet, jak go nauczysz, że nie wolno, i tak będzie to robił, jak nie będziesz widzieć. Do tego wszechobecne kłaki. Kot drący mordę lub wpychający łąpkę w oko o godzinie czwartej np - to dotyczy raczej młodych kotów, starsze przyjmują tryb życia innych domowników. Ważne jest zapewnienie kotóm rozrywki w czasie, gdy jesteśmy w domu - wspólna zabawa, wybieganie kota, dostosowanie mieszkania - brak różnych "durnostrojek", brak kwiatów, które są często trujące (ale to już zależy od kota, mam ponad 100 doniczek w domu, wszyscy żyją, i koty, i kwiaty).
Sorry, ze tak dlugo, ale po prostu nie bój się, dom bez kota to głupota. Ja jestem trochę zafiksowana, koty mam niemal całe życie, a trochę już na tym świecie żyję, ale jak mi się jakiś kot nie uwali na głowie, jak zasypiam i nie słyszę mruczenia, to jestem wręcz nieszczęśliwa :oops: :oops: :oops:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15071
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie maja 23, 2021 13:22 Re: Wątpliwości

A to koniecznie musi byc kot?. Króliki sa np. ciche, nie ma z nimi chyba większych kłopotów, jesli chodzi o hałas, wiec sasiad nie bedzie miał się do czego przyczepić
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4810
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Nie maja 23, 2021 13:35 Re: Wątpliwości

Króliki są chyba nawet trudniejsze w obsłudze od kotów. Na przykład dietę powinno się samemu komponować z suszonych ziół i warzyw, bo powszechnie dostępne granulaty to odpowiednik Whiskasa (albo ewentualnie Smilli). Chętnie próbują swoich zębów na wszystkim (spód fotela, prześcieradło, gąbka od słuchawek, lakierowana noga od stołu) i znacznie bardziej trzeba zważać na przedmioty i wyposażenie niż przy kocie.
Ich leczenie też się znacznie różni, wiele substancji podawanych domowym pupilom u królików ma inne działanie.
A przez to, że prawie nie wydają dźwięków, łatwiej im zrobić krzywdę.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10677
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie maja 23, 2021 14:59 Re: Wątpliwości

mialam kiedyś królika i nie postrzegałam go jako mniej problematycznego niż kot, w dodatku jest z nim mniej interakcji.
Mój krolik jak był wypuszczony, to specjalnie potrafił się załatwiac na czystym praniu, wystarczyło coś ułożyć i od razu sikal, robił kupę, nie dało się go tego oduczyć. A w klatce trzymać zwierzaka 6-7 lat- za nic.

Myszorek, naprawde uważasz koty za tak problematyczne zwierzęta? Bo z kazdego Twojego postu pobrzmiewa odradzanie i kwestie, argumenty na nie, o które autorka w ogole nie pytała- a domyślam się, ze o nich wie, skoro od dzieciństwa ma do czynienia ze zwierzętami. Twierdzenie, że zwykłe miauczenie kota moze docierać do sąsiada też mi się wydaje dziwne. Owszem, moze się trafić super wokalizator, ale nie wiem, jak głosno i jak często musiałby wyc ( nie miauczeć) by przeszkadzać sasiadom.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7110
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Nie maja 23, 2021 15:53 Re: Wątpliwości

maczkowa pisze:mialam kiedyś królika i nie postrzegałam go jako mniej problematycznego niż kot, w dodatku jest z nim mniej interakcji.
Mój krolik jak był wypuszczony, to specjalnie potrafił się załatwiac na czystym praniu, wystarczyło coś ułożyć i od razu sikal, robił kupę, nie dało się go tego oduczyć. A w klatce trzymać zwierzaka 6-7 lat- za nic.

Myszorek, naprawde uważasz koty za tak problematyczne zwierzęta? Bo z kazdego Twojego postu pobrzmiewa odradzanie i kwestie, argumenty na nie, o które autorka w ogole nie pytała- a domyślam się, ze o nich wie, skoro od dzieciństwa ma do czynienia ze zwierzętami. Twierdzenie, że zwykłe miauczenie kota moze docierać do sąsiada też mi się wydaje dziwne. Owszem, moze się trafić super wokalizator, ale nie wiem, jak głosno i jak często musiałby wyc ( nie miauczeć) by przeszkadzać sasiadom.


To zalezy od sasiada, jesli jest wredny, a ten o którym mowa to taki chyba jest. Kot może sie trafić różny, sa bardzo spokojne, są tez takie, które robią hałas i miaukolą, zwłaszcza jak właściciela nie ma w domu. Mój jak jestem to siedzi spokojnie, troche pogalopuje,pobawi się jak mnie nie ma to miaukoli dosyc głosno, skoro go słysze jak jestem na zewnątrz. Co prawda pomiauczy i przestaje, ja jednak nie mieszkam w bloku. Nie sztuką jest napisać super weź kotka nie bedzie z nim problemu, bo może byc, zwłaszcza jak rzeczywiście sasiad wredny i wszystkiego się czepia. Mam kolezanke w bloku, czasem u niej nocuje i uwierz mi słyszę zwłaszcza wieczorem co sie dzieje u sasiadów poniżej, nawet jak rozmawiają czy cos w kuchni robią, to słychac. Pewno zalezy to tez od budownictwa , czy starsze , czy nowe. Uwazam, ze powinno sie napisać tak jak może być, nie twierdzę, że tak będzie, ale lepiej byc przygotowanym na najgorszy scenariusz
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4810
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Nie maja 23, 2021 18:27 Re: Wątpliwości

Jeśli sąsiad wcześniej nie sprawiał problemów a zaczął gdy w sąsiednim mieszkaniu trafił mu się pies który strasznie wył podczas każdej nieobecności właścicieli (sama autorka wątku napisała że wył przeraźliwie) to niekoniecznie jest taki do końca wredny - bo dla niego mogło być to też bardzo nieprzyjemne doświadczenie. Jedni są na takie dźwięki bardziej odporni, inni mniej (ale kilka miesięcy wycia psa za ścianą to naprawdę sporo), w jednych mieszkaniach słychać tylko pogłos, w innych bardzo głośno, niektóre psy po prostu wyją, w wyciu innych jest skowyt, rozpacz i strach chociaż po prostu wołają opiekuna i nikt ich nie katuje.

Podstawowe pytanie - czy masz sąsiada który reaguje pretensjami na normalne dźwięki z mieszkania, masz z nim ogólnie na pieńku, jest problematyczny i czepia się o wszystko etc.
Czy po prostu zareagował nerwowo na długotrwałe głośne, rozpaczliwe wycie za ścianą.
To są naprawdę dwa światy.

Adopcja dorosłych spokojnych/spokojnego kota, mało wokalizującego/wokalizujących z dobrego DT powinna nieść ze sobą minimalne ryzyko, nawet przy czepialskim sąsiedzie. Przy normalnym który nie zdzierżył wycia to już zupełnie.
Sąsiad jest z boku, bieganie kotów nie będzie mu przeszkadzało :)

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: EdwinTen, Google [Bot], Silverblue, Szymkowa i 271 gości