ból po stracie kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 10, 2021 9:10 ból po stracie kota

Witam. 3 dni temu zmuszona byłam uśpić mojego kotka, który był ze mną i z moją rodziną przez 8 lat. Przyszedł na świat, gdy kończyłam 18 lat. Chorował na niewydolność nerek. Nie mogę poradzić sobie z bólem po jego odejściu. Nieustannie towarzyszą mi obrazy w mojej głowie z ostatnich godzin jego życia ( ogromne wyrzuty sumienia- co mogłam jeszcze zrobić, jak się z nim pożegnać). Mam do siebie żal także o to, ze nie poprosiłam Panią weterynarz, żeby zostawiła mnie samą na chwile z moim kotkiem, abym mogła się z nim pożegnać. Cały "zabieg" odbył się bardzo szybko. Byłam w szoku. Nie wiedziałam do końca jak się zachować. Byłam także skrępowana obecnością weterynarza. Żałuje bardzo, że nie miałam tej ostatniej chwili z moim kotkiem na osobności.
Pisze dlatego, aby zapytać się was, drodzy, jak poradzić sobie z tym ogromnym bólem. Nie potrafię skupić się na pracy. Ciągle płacze. Mój kotek towarzyszył mi na każdym kroku. Bardzo mi go brakuje. Nasz dom wydaje się być taki pusty i smutny. :cry:

karlard777

 
Posty: 1
Od: Pon maja 10, 2021 7:34

Post » Pon maja 10, 2021 11:02 Re: ból po stracie kota

Zapłacz
Kiedy odejdzie,
Jeśli cię serce zaboli,
Że to o wiele za wcześnie
Choć może i z Bożej woli.

Zapłacz
Bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
Lecz niech uwierzą wierzący,
Że on nie odszedł na zawsze.

Zapłacz
Kiedy odejdzie,
Uroń łzę jedną i drugą,
I – przestań
Nim słońce wzejdzie,
Bo on nie odszedł na długo.

Potem
Rozglądnij się wkoło
Ale nie w górę
Patrz nisko
I – może wystarczy zawołać,
On może być już tu blisko…

A jeśli ktoś mi zarzuci,
Że świat widzę w krzywym lusterku,
To ja powtórzę:
On wróci
Choć może i w innym futerku…

(Franciszek Klimek)
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14681
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon maja 10, 2021 15:14 Re: ból po stracie kota

Każdy radzi sobie inaczej. Jeśli są w domu inne koty i trzeba się nimi zajmować, to czasem pozwala odwrócić myśli od tego, co się stało. Ale żałobę po członku rodziny, Przyjacielu, po kimś bardzo bliskim trzeba po prostu przeżyć, dać sobie na to czas. Bo tylko czas może tu coś zmienić, złagodzić ból.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60195
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 10, 2021 22:07 Re: ból po stracie kota

Mam łzy w oczach, kiedy czytam o Twoim kotku, mogę sobie tylko wyobrażać, jaki to ból dla Ciebie. Piszesz, że zabrakło tej ostatniej chwili pożegnania - ale dałaś mu tyle lat miłości i było tyle pięknych chwil... Nie wiem, może dobrze, że to było - jak to nazwać - szybko jak zwykła wizyta, bez dodatkowego „ceremoniału”, bo może dzięki temu kotek nie miał dodatkowego stresu, że coś jest zupełnie inaczej niż zwykle?

Niedawno ktoś pisał na forum, że jego/jej bliscy w ogóle nie rozumieją rozpaczy po odejściu kota - „przecież to tylko kot”. Mam nadzieję, że Twoi bliscy Cię rozumieją...

Nie wiem, co poradzić... Jeszcze nie żegnałam żadnego z moich. Kiedy o tym pomyślę, kiedy sobie chociaż spróbuję to wyobrazić, to wiem, że będę ryczeć. To musi być tak, jak przy każdej żałobie po śmierci kogoś bardzo bliskiego - pewnie trzeba przejść wszystkie etapy żałoby. I w końcu się to uspokoi...
Wątek o Bajce, która dołączyła do Feliksa: viewtopic.php?f=46&t=176799
Wątek o Bezdomniaczce, która się stała Domniaczką Bezią: viewtopic.php?f=46&t=186711
Wątek przedprzedostatni, całego tercetu: viewtopic.php?f=46&t=208290
Nasze Kocie Wierszyki: viewtopic.php?f=8&t=208424

Nul

 
Posty: 11222
Od: Śro lis 02, 2016 17:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 10, 2021 22:38 Re: ból po stracie kota

Bardzo Ci współczuję bo dokładnie wiem co czujesz i co przeżywasz.
Ja pożegnałam Migotkę 05.02.21 odeszła spokojnie w domu, chorowała na nadczynności tarczycy, nowotwór listwy mlecznej i na koniec siadły jej nerki. Ja do tej pory przeżywam jej odejscie i rozpamiętuje co mogłam zrobić i czego nie zrobiłam. Mam jeszcze dwa koty i pieska więc mam się kim zajmować. Mocno Cię przytulam.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25544
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AGdansk, emilab., Google [Bot] i 301 gości