Hej,
mieszkamy na 6 piętrze, mamy balkon (osiatkowany), koty są młode to ich pierwsze ciepłe pory roku w życiu. O ile kocur jest spokojny tak kotka ma silny instynkt łowny i widząc cokolwiek latającego dostaje po prostu pierd*lca. Muchami się nie przejmuję ale zdarzyło jej się upolować na balkonie trzmiela czy nawet pszczołę. Koty nigdy nie są zostawione z otwartym balkonem totalnie bez opieki (jeśli nie ma nas w domu to balkon pozostaje zamknięty), w ciągu dnia o ile akurat przyuważę to mam szansę zareagować i ją przegonić od upolowanej ofiary ale sami dobrze wiecie jak to bywa, może się zdarzyć że akurat będę w innym pokoju.
Nie chciałabym żeby kotka została użądlona a też samych pszczół szkoda. Sama się dziwię że te owady latają tak wysoko, nawet się przyglądałam czy na którymś z sąsiednich balkonów są kwiaty kwitnące ale niczego takiego nie zauważyłam. Moskitiera w oknach czy drzwiach balkonowych na nic się nie zdaje w tym przypadku, w końcu kot łapie je na balkonie, nie w domu. Osiatkowanie całego balkonu moskitierą też nie wydaje mi się dobrym pomysłem, nie chcę dodatkowo ograniczać widoczności, balkon jest też dla nas. Inna sprawa że koty pewnie dość szybko się z nią rozprawią pazurami. Pomyślałam o jakichś roślinach które posłużyłyby jako straszak dla wszelkich bzyczących? Ktoś może miał/ma podobny problem i ma jakieś ciekawe pomysły jak sobie z tym poradzić?
Ostatecznie czy polecacie jakieś sprawdzone, bezpieczne preparaty, na wypadek użądleń?