Długie leczenie ropnia (zamknięty)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 23, 2021 21:14 Długie leczenie ropnia (zamknięty)

Moja koteczka, lat 9, jest od dłuższego czasu leczona z paskudnego ropnia u nasady ogona zaraz przy odbycie. Chyba już wychodzimy na prostą, ale dziś rano zauważyłam w kupce krew. Od kilku dni ma lekkie rozwolnienie, prawdopodobnie spowodowane jednym z leków. Chcę zasięgnąć porady, czy jest to objaw kwalifikujący się do natychmiastowej interwencji, czy może poczekać do wtorku (wtedy mamy kolejną wizytę u weta). Opiszę sprawę od początku, bo nie chcę pominąć z niewiedzy czegoś istotnego.

30 marca kotka została ugryziona przez innego kota w okolicach nasady ogona.
Od 31 marca - 9 kwietnia na antybiotyku Antirobe (jesteśmy we Francji, więc leki trochę inne - substancja czynna to klindamycyna, więc wychodzi, że podobne do Zodonu, który zdarzało mi się stosować w PL). Jeden ząb zostawił ranę otwartą, drugi ropień otworzył się dopiero po 7 dniach (6 kwietnia)... 7 kwietnia podczas kolejnej wizyty u wetki, ta stwierdziła, że operacja może być konieczna, skoro miejsce wokół ropnia wciąż jest spuchnięte mimo otwarcia. Jako że sama udawała się na urlop od dnia następnego, zaleciła nam wizytę u innego lekarza (ponoć weci niechętnie przejmują operowanych w innych miejscach pacjentów).

9 kwietnia operacja u innego weta, diagnoza - wdała się martwica. Okazało się również, czego nie byliśmy świadomi, że po drugiej stronie ogona, na wierzchu też jest rana w kształcie litery "U", jakby ząb przeszedł na wylot przez skórę. Górna rana zszyta, spodnia (ropień) - wyczyszczona, ale nie zaszyta, bo ryzyko martwicy/zakażenia. Tutaj wszedł Zodon (1/2 tabletki 88mg / dzień), Meloxym (0,4ml / dzień) (substancja czynna meloxicam, a więc odpowiednik stosowanego u nas metacamu czy loxicomu, w skutkach ubocznych m. in. biegunka, krew utajona w kale, Bupaq (0,15ml 2x dziennie). Rana mocno się paskudziła, wciąż coś kapało (niby nie ropa, bo inny odór), może osocze, nie wiem... Jako że Złośnica jest kotem bardzo nieobsługowym, który robi największe afery nawet gdy wet chce ją tylko osłuchać, wszystkie zmiany bandaży muszą odbywać się pod narkozą wziewną...

12 kwietnia zmiana opatrunków i... podejrzewam, że sknocili bandażowanie, robiąc "majteczki", na które kotka nastąpiła swoimi krótkimi łapkami - bandaż się zsunął i prawdopodobnie jeszcze ranę otworzył. Jakiś taki gumowaty opatrunek, który miał pomóc w gojeniu, pokrył się krwią i kto wie jakimi wydzielinami, to wszystko zaschło, utwardziło się, zrolowało i najpewniej drażniło ranę... Jestem okropnie zła, bo mimo wielokrotnych telefonów, maili, wysyłania zdjęć, próby umówienia wizyty, zignorowali sytuację i dostaliśmy się do nich dopiero 15 kwietnia. W górnej ranie również wdała się martwica i generalnie wyglądało to znacznie gorzej niż oryginalna (niestety nie mam fotki) rana. Zdjęcie z tego czasu:
Obrazek

15 kwietnia - na szczęście(?) wetka poszła na macierzyński i chyba w końcu dostaliśmy kogoś kompetentnego (oby), a przynajmniej słuchającego opiekuna. Opatrunek został do ogona przyszyty i mimo że wciąż podciekał, to trzymał się na miejscu i chronił, co miał chronić. Tutaj wszedł Neurontin 100mg (1/2 kapsułki 2x dziennie) - jednym ze skutków ubocznych może być biegunka.

20 kwietnia. Zmiana opatrunku, zastopowanie Zodonu i Meloxymu.

23 kwietnia - kolejna zmiana opatrunku. Kota rano robi kupala z domieszką krwi. Po powrocie, ok. 19.00 również mały kupal z domieszką krwi na końcu. Z tego co czytam na forum, mogło to być zwykłe podrażnienie jelit - raczej jasna krew na końcu kupala jako dekoracja - zdjęcie. Rany obecnie wyglądają tak:
Góra:
Obrazek
Dół:
Obrazek

Więc jeszcze raz pytanie - czy krew w kale po takich przejściach to jest coś niecierpiącego zwłoki, powinnam pędzić jak najszybciej na pogotowie, czy raczej może to poczekać do wtorku? (Obecnej wetki klinika nie poinformowała o krwi, mimo wysłanego maila i jeszcze przypomnieniu przy zdawaniu koty na rejestracji; w rozmowie telefonicznej po fakcie stwierdziła, żeby monitorować sytuację i gdyby się pogorszyło, gnać na pogotowie).
Jeszcze warto wspomnieć - do tej pory za każdym razem kota rzucała się dosłownie na jedzenie po przybyciu do domu, ostatnio latała jak oparzona po całym domu, a tym razem tylko śpi i jedzeniem niezainteresowana. Minęły dopiero 2-3 godziny od pełnego wybudzenia z narkozy, ale zdecydowanie przebiega to inaczej niż zwykle.
Ostatnio edytowano Śro sie 25, 2021 9:37 przez imatotachi, łącznie edytowano 1 raz

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Pt kwi 23, 2021 21:56 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Ile kotka miala juz tych narkoz?,kazda narkoza zle wplywa min.na nerki.Czy miala kotka robiona morfologie plus biochemie?.Co do krwi w kale nie wypowiem sie,moze zajrzy tutaj ktos,kto sie zna lub mial taki przypadek.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4810
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Pt kwi 23, 2021 22:07 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Jeśli dobrze liczę, wychodzi 5 narkoz... co prawda wziewne, ale nie wiem, na ile są "lepsze" od dożylnych.
Badania krwi miała robione, ale jeśli dobrze kojarzę, raczej w kierunku stosowania Meloxycomu (poziom keratyniny) dwukrotnie, wyniki 13,1 i 10, podczas gdy norma to 5-19,0.
Na wejściu (9 kwietnia) miała badane:
ALAT/GPT: 20 [0-52]
Kreatynina: 9.9 [5-19]
Gamma-GT: 5 [2-12]
Glukoza: 1.56 [0.61-1.24]
Protein TOT: 55 [57-80]

I to tyle.

edit:
jednak jeszcze obok kreatyniny (15 kwietnia) były robione:
PCV:34 [25-45]
PT: 54 [57-89]

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Sob kwi 24, 2021 7:00 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

W ciągu miesiaca ,bo leczysz od marca o ile dobrze przeczytalam 5 narkoz,troche duzo.Nie ma mozliwosci,zeby tw opatrunki bez narkozy zmieniac?Co do krwi w kale,bo widze,ze na razie nikt sie nie odezwal,ja zadzwonilBym do weta i zapytala,co robic,no chyba,ze dzis kotek czuje sie dobrze.Moze ktos dzisiaj cos zasugeruje Tobie.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4810
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Sob kwi 24, 2021 14:40 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Czy tylko te badania krwi były robione?
Bo ja bym kotce której aż tak bardzo paskudzą się zaopiekowane (czyszczone, pod osłoną antybiotykową etc) rany koniecznie zrobiła testy na wirusówki, sprawdziła morfologię :!: .
To absolutnie konieczne!
Glukoza ok, choć tyle dobrego.
Kotka ma jakiś gigantyczny problem z gojeniem się ran.
Był robiony posiew z tego wysięku z ran?
Zastanowiłabym się też czy tam jakaś przetoka do jelita się nie zrobiła. Nie ma takiego zagrożenia? Bo brałabym to pod uwagę jeśli zagrożenie jest. Ta rana jest tylko od góry ogona? Bo nie do końca zrozumiałam opis.

Niewielka ilość krwi w kale nie jest wskazaniem do paniki, ale tu kotka z tego co widzę nie ma kontrolowanej morfologii więc nawet trudno powiedzieć czy ona tej krwi już długo nie traci. Na pewno krwawienie z dróg pokarmowych to wskazanie od odstawienia leków NLP.
Bardziej martwi mnie to że kotka jest ospała, inaczej niż wcześniej. Zaliczyła kilka narkoz, myślę że coś dzieje się z jej organizmem od czasu przed pogryzieniem, chyba że walczy teraz z jakimś wyjątkowo paskudnym patogenem.

Coś jest bardzo nie tak z tymi ranami. Albo zakażone są jakiś dziadostwem (bardzo uważaj przy kontakcie z wydzieliną z nich, musisz zachować szczególną ostrożność) albo kotka ma silne zaburzenia odporności czy inny problem.
Koniecznie trzeba to sprawdzić.
Porządny, fachowy posiew z ran, badania krwi z morfologią i rozmazem manualnym.
Kotom często robią się ropnie po ugryzieniach, ale nie takie coś. Szczególnie u kota zaopiekowanego.

Kto ją tak pogryzł?
Kot z którym mieszka?
To koty wychodzące?

Jak opisałabyś zapach z tej rany?
Kwiatowy?
Słodki?

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob kwi 24, 2021 17:15 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Kotka jadła i piła, zrobiła siusiu i kupkę, niestety znowu zakończoną kleksem krwi. Do tego byłą to biegunka w kolorze zielonkawym. Bawi się, ale jest mniej aktywna niż zwykle - wydaje mi się, że ogon ją boli; chyba jest zasinienie/opuchlizna. Ogon ruchomy, tkliwy; wygląda jakby lekko kulała na tylną nogę (efekt bólu ogona?). Wczoraj myślałam, że to pijaństwo ponarkozowe (nawet dzwoniliśmy, czy na pewno była to narkoza wziewna), ale teraz wygląda mi to bardziej na zaburzenia równowagi powiązane z ogonem. Byłam z nią na krótkim spacerze w szelkach, chciała iść dalej, ale ją zastopowałam.

Myszorek pisze:W ciągu miesiaca ,bo leczysz od marca o ile dobrze przeczytalam 5 narkoz,troche duzo.Nie ma mozliwosci,zeby tw opatrunki bez narkozy zmieniac?Co do krwi w kale,bo widze,ze na razie nikt sie nie odezwal,ja zadzwonilBym do weta i zapytala,co robic,no chyba,ze dzis kotek czuje sie dobrze.Moze ktos dzisiaj cos zasugeruje Tobie.

Biorąc pod uwagę jaką złośnicą jest Złośnica, to naprawdę nie widzę innej opcji. Wrzask i pazury są nawet przy badaniu stetoskopem, a tutaj trzeba zdjąć szwy przy tkliwym ogonie, ewentualnie usunąć kolejną martwicę (ostatnio nie było już wcale, przedostatnio jakaś mikro) i zasmarować to jakimś specyfikiem i zaszyć na nowo. Danie zastrzyku przy tak rzucającym się kocie to jest wyczyn, tak delikatna operacja - nie ma mowy, żeby przeszło. Natomiast wetka sugerowała, że jak nic się nie będzie babrać, to wizyty będą rzadsze i niekoniecznie pod narkozą - zobaczymy we wtorek, co się będzie działo.

Dwa ostatnie zdjęcia, to jak rozumiem odbudowywanie skóry, proces ziarninowania. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego, ale myślałam, że w tym momencie wygląda to raczej OK. Zapachu nie ma żadnego, zanim została zoperowana podczas antybiotykoterapii Antirobem dość cuchnęło, lała się ropa, teraz tego nie ma. Przemywaliśmy i płukaliśmy Betadine (jodopowidon), obecnie nic, bo zabezpieczone i zaszyte.
Posiewu nie było, jedynie skromne badania krwi jw.
Rana jest bardzo blisko odbytu, ale jednak na ogonie - nie wiem, czy zakażenie mogłoby sięgnąć aż do jelita, żeby spowodować przetokę? Nie wiem, jak to działa. NLP (Meloxym) odstawione 20 kwietnia.
Przed ugryzieniem raczej nie zaobserwowałam niczego podejrzanego. Kota miała apetyt, wypróżnianie w normie, zachowanie również.

Pogryziona została najprawodpodobniej przez kota dalszych sąsiadów, który gdzieś w marcu się uaktywnił (nie wygląda na zabiedzonego, bezdomnego - wielki, przy kości, chyba rasowy). Z niską prawdopodobnością mógłby to być lis, bo obszar dość naturalny - na codzień brykają tu sarny, zające i jeże, późną porą widziałam lisa i prawdopodobnie też dziki. Koty mają wychodne w ciągu dnia i jest naprawdę małe prawdopodobnieństwo, żeby lis był aktywny w tym czasie. Wet również był za tym, że to kot.
Rana to prawdopodobnie chwycenie za nasadę ogona - od dołu dolne kły, od góry po zgoleniu futra wyglądało jakby ktoś ciachnął nożem - rana w kształcie litery "U". Najnowsze zdjęcia inaczej wyglądają, bo o ile dobrze zrozumiałam od góry skóra została naciągnięta i naszyta na ranę, a potem wdała się martwica. Postaram się wyciągnać od weta wszystkie zdjęcia; te różowe niezabezpieczone ranki to są zdjęcia od niej, normalnie opatrunek wygląda tak:
Obrazek
Obrazek

Dolna rana jest bardzo blisko odbytu. Być może spaprała się tak w połączeniu z jakimiś bakteriami fekalnymi? Kota śpi w większości wypadków w kłębku, więc dociskanie ogona i "domykanie" przez to rany na pewno tworzyły idealne warunki dla bakterii beztlenowych (odnośnie stanu sprzed operacji). I jeszcze tak mi przyszło do głowy, jakoś 1,5 roku temu kota była leczona na zapalenie ucha wewnętrznego. Długo brała antybiotyk, koło miesiąca - czy to możliwe, że bakterie zbudowały odporność na antybiotyk i reakcja była słabsza?

(Po konsultacji telefonicznej z kolejnym wetem poradził, żeby podać kocie Smectę. Biegunka nie jest wg niego niczym szczególnie zadziwiającym w tej sytuacji... Będę się upominać we wtorek o komplet badań.)

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Sob kwi 24, 2021 19:31 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Ok, zrozumiałam że nadal się z tego coś sączy i nadal ma ten dziwny, nie ropny zapach. Niektóre bakterie beztlenowe umiejcowione głęboko mogą powodować nie zrastanie się rany, bardzo opóźniać jej gojenie, rana wygląda niby nie strasznie ale cały czas jest otwarta i podsiąka trochę, czasem dziwnym płynem o całkiem nie ropnym zapachu, bywa ze kwiatowym takim właśnie.
Ok jeśli nic nie czuć - to dosyć dobry znak. Ale martwi mnie ta tkliwość ogona po takim czasie i w sumie gojeniu sie już rany, czy tam nie doszło do zapalenia kości. Tym bardziej że wygląda na to że objawy narastają zamiast maleć. To mocno niepokojące z wielu powodów, także tego że u nasady ogona przebiega wiązka nerwów unerwiających okolicę odbytu i cewki moczowej. To bardzo wrażliwe miejsce.

Rana się goi i wygląda o wiele lepiej niż na wcześniejszych zdjęciach. Ale goi się już prawie miesiąc, na początku babrała się niesamowicie, ogon boli i jest opuchnięty - dlatego badania krwi takie dokładne uważam za konieczne. Bo nie jest to prawidłowe gojenie się rany po pogryzieniu.
Kotka dostaje obecnie jakieś leki przeciwbólowe?

Sam jeden rzadki kał z plamką krwi to nie powód do paniki, ale zielony kał biegunkowy świadczy o prawdopodobnej infekcji w układzie pokarmowym, prawdopodobnie z powodu wyjałowienia antybiotykami, coś na niego odpornego mogło się namnożyć nadmiernie. Mówiłaś wetowi że kotka ma zielony kał?
Poobserwuj jeszcze, ale gdyby zielona biegunka się powtarzała lub pojawiły dodatkowe objawy, większa kulawizna, osłabienie, brak apetytu, podwyższona lub obniżona temperatura etc - to już trzeba szukać pomocy tu i teraz.

Skoro to kotka wychodząca w miejscu gdzie są lisy - jest szczepiona na wściekliznę? Nie wiem jak we Francji ze wścieklizną, pytam się na wszelki wypadek - bo kotka pogryziona w sumie przez nieznane zwierzę. Piszę tak na wypadek wszelaki, gdyby pojawiły się dziwne objawy, tfu tfu! Żeby o tym pamiętać.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob kwi 24, 2021 20:01 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Zwracaliśmy faktycznie uwagę wetce, że rana długo podciekała, ale wetka powiedziała, że obecnie na ranę nałożone jakieś smarowidło "miodowe" (nie wiem, czy chodziło o zapach, skład czy kolor) i że może trochę wyciekać spoza opatrunku.
Z przeciwbólowych dostaje Bupaq i Neurontin (ten drugi niby może być dłużej stosowany, choć oryginalnie lek przeciwpadaczkowy).
Weterynarz został poinformowany, powiedział, żeby podawać Smectę i obserwować kota, jutro gdyby coś się działo będzie dostępny. Odnośnie zielonej biegunki... właśnie mój TŻ mi uświadomił, że wczoraj jako że kota była niejadliwa, podaliśmy jej na zachęte kilka Zahnies (czasami zachęcamy nimi koty do jedzenia)... które są zielone i mają w składzie chlorofil. Ostatni kupal nie był tak zielony, ale wciąż biegunkowaty. Godzinę temu podaliśmy pierwszą porcję Smecty.

O probiotyki pytaliśmy się wetki, ale powiedziała, że są podawane tylko przy długotrwałej terapii antybiotykami. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale wydaje mi się, że moja wetka w PL w standardzie podawała do Zodonu probiotyk, ale może tu mnie pamięć myli.

Kota była szczepiona na wściekliznę, ale ważność wygasła pod koniec marca właśnie. Zakładam, że ochrona powinna być jeszcze obecna, a ten jeden sztywny rok wpisywany w dokumentach to bardziej jest papierkologia niż faktyczna granica. We Francji nie stwierdzono wścieklizny od 2001, a pozostałe przypadki (w sumie 5) u zwierząt przywożonych, wszystkie były poddane kwarantannie, więc nie miało się to szansy rozprzestrzenić. Natomiast mamy trochę problem z zarejestrowaniem kotów we francuskiej bazie (ponoć safe-animal u nich nie jest honorowany :roll: i jeśli zwierzak się zgubi, to szukają go tylko w owej francuskiej bazie :roll:), a w wymaganiach jest, żeby szczepienie na wściekliznę nie było wcześniejsze niż paszport (u mnie szczepienia są kilka dni przed datą wystawienia paszportu). Za głowę się złapałam jak to usłyszałam... bo to musi znaczyć, że we Francji nie da się zwierzaka zaszczepić bez wyrobienia mu paszportu. Mam nadzieję, że jest to wymysł wetki, będę to konsultować jeszcze z innymi...

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Sob kwi 24, 2021 20:39 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Ja jednkak dalabym jej jakis probiotyk,nie zaszkodzi na pewno.,np.Forti flore dla kotow,lub cos innego.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4810
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Sob kwi 24, 2021 20:44 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Szczepionka na wściekliznę działa dużo dłużej niż rok, co roczne szczepienia wymagane są z urzędowych powodów, więc tu wielkie uff :)
Szczególnie jeśli nie macie tam problemów z wścieklizną.

Kotka ma objawy bólowe na takiej osłonie przeciwbólowej, przy gojącej sie ranie?
To jest chyba najbardziej niepokojący objaw. Gdyby brała sam Neurotin (czyli Gabapentin) to jeszcze byłoby to zrozumiałe bo on nie na każdy rodzaj bólu pomaga, ale ona bierze dodatkowo jeszcze coś znacznie skuteczniejszego.

Ona teraz jest bez antybiotyku już?
Nie masz wrażenia że ta tkliwość ogona i ew. obrzęk, obolałość są teraz większe niż były w chwili odstawienia Klindamycyny (20 kwietnia jak zrozumiałam?)? To skuteczny lek w przypadku zapalenia szpiku i kości. Ale jeśli tam się jątrzyło ognisko i nie było wyleczone do końca (bo takie infekcje się długo leczy) to może się wznawiać właśnie.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto kwi 27, 2021 18:15 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Wracam z wynikami badań i ogólnymi zmianami.
Utrzymująca się biegunka z krwistą plamą na końcu. Je, pije, skora do zabawy.

Ból rzekomo spowodowany jest szwami, więc tym razem opatrunek jest klejony. :ok: Mam nadzieję, że zasinienie zejdzie wkrótce (chyba że źle interpretuję te ciemniejsze obszary przy ogonie? vide zdjęcia na końcu posta).
Zrobiony test na FIV/FeLV, FeLV od razu negatywnie, FIV - na granicy, więc przekazany do dalszych badań, wyniki w przyszłym tygodniu. Gorączki brak.

Obecne leczenie:
- probiotyk FortiFlora,
- Smecta na biegunkę,
- kontynuacja Neurontin.


Wyniki krwi (tłumaczenia moje, więc mogą być nietrafne):
Albumine: 28.5 [24.0 - 37.0] g/l (albuminy)
ALAT/GPT: 36 [0 - 52] U/l (-)
Creatinine: 11.5 [5.0 - 19.0] mg/l (kreatynina)
Gamma-GT: 7 [2 - 12] U/l (GGTP/GGT)
Glucose: 1.94 [0.61 - 1.24] g/l (glukoza)
Protein TOT: 33 [57 - 80] g/l (białko całkowite)

Hematologie:
GB: 13.1 [5.0-15.0] m/mm3 (białe krwinki)
Lym.: 26.7 [10.0 - 55.0] % (lymfocyty)
Mon.: 5.1 [1.0 - 5.0] % (monocyty)
Neu.: 67.7 [35.0 - 75.0] % (neutrofile)
Eos.: 0 [2.0 - 10.0] % (eozynofile)
Bas.: 0.5 % (????)

Histogramme EOS:
GR: 7.16 [5.0 - 10.0] M/mm3 (krwinki czerwone)
VGM: 45.1 [35.5 - 55.0] fl (średnia objętość krwinki, MCV?)
Hct: 32.2 [24.0 - 45.0] % (hematokryt)
TCMH: 13.9 [16.0 - 24.0] pg (średnia zawartość hemoglobiny, MCH?)
CCMH: 31.0 [28.0 - 40.0] g/dl (obliczona średnie stężenie hemoglobiny w krwinkach, MCHC?)
IDR: 12.3 [8.0 - 12.0] (rozpiętość rozkładu objętości erytrocytów, MCV?)
RRg: 4.9 (???)
Hgb: 10.0 [9.5 - 15.0] g/dl (hemoglobina)
PLT: 320 [120 - 500] m/mm3 (płytki krwi)
VMP: 10 [4.0 - 7.0] fl (średnia objętość płytek krwi, MPV?)
Pct: 0.32% (prokalcytonina, PCT?)
IDP: 10.0 [8.0 - 12.0] (wskaźnik dystrybucji płytek krwi)
Proszę o ewentualne sugestie odnośnie wyników. Wg weta jest spoko, ale chętnie zasięgnę opinii forumowych wyjadaczy.

Obecnie rana wygląda tak
Obrazek
Obrazek
- wygląda mi na to, że jednak się połączyła... mimo że na początku to były dwie osobne rany z góry i dołu. Dość niechętnie klinika podeszła do naszej prośby o pełną dokumentację leczenia (a po co to, a na co to, a komu to). Mają przesłać mailem jak... poprawią literówki... :smokin:

@Blue,
Doprecyzowując - na stałe leci Neurontin, natomiast jeśli kotka wykazuje jakieś oznaki bólowe mamy podawać Bupaq. Max. 2 razy dziennie po 0.15ml. Po podaniu jest ok. Bez antybiotyku jest od 20 kwietnia.
Mam wrażenie, że obrzęk/tkliwość największy jest wieczorem w dniu zmiany opatrunku + dzień następny, w kolejnych dniach kota zaczyna narastająco szaleć (w sensie bawić się). Dzisiaj (po zmianie opatrunku) znowu mości się długo zanim znajdzie pozycję, która ją zadawala, przekłada ogon to na lewo, to na prawo... Próbujemy odstawić Bupaq powoli, po Neurontin zasnęła. Apetyt ma, pije również, nie próbowaliśmy po dzisiejszym zabiegu się z nią bawić, ale wskakuje na meble, próbując uciec z domu przez okno, także raczej jest w niezłej formie.

Zdjęcie paszczy :D
Obrazek

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Wto kwi 27, 2021 21:22 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Ja bym jej dała B12 i żelazo w iniekcji tak testowo, bo ta hemoglobina nie jest za szczególna. Niczym nie ryzykujecie (idealnie byłoby oznaczyć poziom żelaza ale to zależy od tego kiedy planowane są kolejne badania krwi) a raczej jest wskazane. Mocno niskie białko.
Jest możliwość zrobienia kotce usg?
Czy ona gdzieś tam w brzuszku nie podkrwawia - poza tą widoczną w kale krwią. Taka mała ilość przez tak krótki czas nie powinny wpłynąć na obraz krwi. Teoretycznie kał powinien być wtedy smolisty, ale w praktyce to różnie bywa.

Kiedy ona była ostatnio odrobaczana?
I mocz by się jednak przydało zbadać - czy nie traci z nim białka.

Skoro kotka chodzi w kołnierzu, może wystarczyłby delikatniejszy, przewiewny opatrunek?
Chroniący gojącą się ranę, ale dający dostęp powierza.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto kwi 27, 2021 22:00 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Opatrunek musi być mocny - w poniedziałek wieczorem złapała (w kołnierzu) za bandaż i pociągnęła go w dół. Na szczęście szwy i górna "piankowa" część przetrwały, ale z boku "pianki" był jednak dostęp do rany - zabepieczyliśmy jak się dało i przetrwało to do wtorku. Ona jest wielką złośnicą i specjalistką w wydostawaniu się z kaftaników, kołnierzy. Tym razem pogodziła się z losem, bo przez jakiś czas nosiła kołnierz dodatkowo zawiązany wokół klatki piersiowej, poniżej przednich łapek... więc kołnierza teraz nie ściąga, chociaż próbuje nim "zedrzeć" bandaż.

Dostaliśmy tabletki na odrobaczenie, zapomniałam wspomieć. Ostatni raz odrobaczana jakieś 1.5 miesiąca temu... nie pamiętam czym dokładnie, ale na pewno wybijającym też tasiemce (przedostatnim razem było Bravecto Plus, które tych nie rusza).
Czy niskie białko może być powiązane z biegunką (na szybko czytam, że obniżone białko może być związane z upośledzonym wchłanianiu jelit) lub kiepską dietą? Dostaliśmy zalecenie zmiany karmy, bo ta którą obecnie je jest ponoć śmieciowa - normalnie używałam dla niej MAC's z wątku polecanych karm, ale niejak nie mogę go tutaj dostać. Niestety innych "dobrych" (Purizon, Wild Freedom, Porta) jeść nie chciała, skończyliśmy na Ultimie (google translate):

Skład: łosoś * (20%), suszone białko drobiowe, brązowy ryż * (11%), suszone białko wieprzowe, białko kukurydziane, suszony groszek * (7%), cały jęczmień * (5%), owies * (4%) , boczek * (stabilizowany naturalnymi tokoferolami), hydrolizowane białka zwierzęce, pulpa buraczana, minerały, olej rybny (0,5%), siemię lniane * (0,4%), suszone jabłko * (0,35%), marchew suszona * (0,35%), odwodnione brokuły * (0,15%), suszone owoce czerwone * (0,01%).
* Naturalne składniki
Dodatki: DODATKI / kg. Dodatki dietetyczne: witamina A 30 000 IU; Witamina D3 2000 IU; Witamina E 450 mg; Witamina C 350 mg; Witamina B6 13 mg; Monohydrat siarczanu żelaza 356 mg (żelazo: 117 mg); Jodek potasu 2,6 mg (jod 2 mg); Pentahydrat siarczanu miedzi 45 mg (miedź: 12 mg); Monohydrat siarczanu manganu 168 mg (mangan: 55 mg); Monohydrat siarczanu cynku 540 mg (cynk: 196 mg); Selenin sodu 0,3 mg (selen: 0,15 mg). Zawiera naturalne przeciwutleniacze.
Składniki analityczne:
Białko 38%
Tłuszcz 16,5%
Włókno surowe 2,5%
Minerały 7,5%


Hemoglobina niby w normie, czemu uważasz że jest podejrzana? Krwawienie wewnątrz - w sensie spowodowane pogryzieniem, czy zupełnie inną, dawniejszą przyczyną? Nie zauważyłam żadnych odstępstw od normy przed pogryzieniem, ale też nie wiem, czy takie rzeczy są "obserwowalne".
Następną wizytę mamy w piątek.

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Wto kwi 27, 2021 22:25 Re: Długie leczenie ropnia i krew w kale

Średnia zawartość hemoglobiny w erytrocytach jest sporo poniżej normy, nie wiem dlaczego inny wynik jest hemoglobiny jako takiej - ale ta też jest bardzo w dolej granicy normy. Najczęstsze przyczyny - niedobór żelaza lub/i B12. Czasem delikatne ale stałe podkrwawianie - co ma dodatkowy związek z niedoborem żelaza (traconego i przy zaburzonym wchłanianiu), szczególnie jeśli jednocześnie występuje biegunka/rozwolnienie.

Krwinki czerwone niby w normie, ale hematokryt niski (niby też w normie ale ta norma mocno naciągana jest, powinien być koło 40-45 % chyba że kot bardzo dużo pije albo jest nawadniany kroplówkami), szkoda że nie zrobiono rozmazu manualnego, bo byłoby wiadomo jak te krwinki wyglądają. Mam podejrzenie że nie do końca są wszystkie prawidłowe. Na mojego czuja - jest to do przyjrzenia się.

Karma faktycznie nie jest najwyższych lotów ale nie podejrzewałabym jej o spowodowanie obniżenia poziomu białka, na pewno nie takie.
Biegunka może się do tego przyczynić, jak najbardziej - ale czy ona jest na tyle silna?
Ile razy dziennie koteczka się załatwia biegunkowym kałem?
Ile dziennie zjada?
Chyba że z tymi jelitami już wcześniej się coś działo i wchłanianie jest zaburzone, teraz dołączyla sie biegunka.

Bo pisałaś że rany się nie sączą?

Niedobór białka sam z siebie mocno może zaburzać gojenie ran i powodować ich rozjątrzanie. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby tu leżała przyczyna główna tego paprania się ran.
I tak naprawdę przy takich wynikach konieczne jest jego uzupełnienie - ale trzeba wykluczyć utratę białka przez nerki, badaniem moczu. Bo jeśli tak się dzieje to nie można go podawać w zwiększonej ilości - trzeba tu zachować dużą ostrożność. Trzeba też szukać innej przyczyny - jeśli mocz wyjdzie ok. Ale do tego czasu - trzeba podnieść jego poziom odżywkami, kroplówkami, co tam wet uzna za stosowne.

Jeśli ona faktycznie taka pomysłowa z dorywaniem sie do rany to faktycznie - niech ta będzie porządnie zabezpieczona.
Choć ja bym jej kołnierz przymocowała do szelek i dała taką długość by nie sięgnęła - jeśli się da ;)
Acz wiem jakie niektóre koty są pomysłowe, więc uwierzę że to kłopot przy odpowiedniej determinacji.
Teraz najważniejsze żeby ona tego nie rozjątrzyła.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro sie 25, 2021 9:43 Re: Długie leczenie ropnia (zamknięty)

W ramach domknięcia starych wątków (dla osób z podobnymi problemami w przyszłości):
Koteczka od dłuższego czasu już zdrowa. W międzyczasie udało mi się podjechać do PL i przywiozłam wielki zapas suchego MAC's (jedyne żarełko o dobrym składzie, które Złośnica jest łaskawa zjeść). Ogólnie nie widzę problemów zdrowotnych - je i bawi się, nie jest apatyczna.
W niedalekiej przyszłości dla pewności zrobimy jej kompleks badań, ale na razie dajemy jej odpocząć od kłucia i weterynarzy.

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kotcsg, Szeska i 284 gości