Co za roślinę ona zwymiotowala? I dolaczę się do pytania: czy moze ją podgryzać stale?
Je bez problemu? Nie wymiotuje? Nie ma biegunek? Zaparć?
Moze jeszcze ma jakies badyle w żołądku? Nagly ból moze być przyczyną ataku.
Jak wyglądało to cos co ona zwymiotowała? Po takim czasie od połknięcia? Ile tego bylo i w jakiej postaci? Jesli nie miala potem kontaktu z rośliną?
Nie masz wrażenia ze kotka ma ciągotki do zjadania niejadalnych rzeczy? Lizania roznych powierzchni?
Ma w tym pokoju dostęp do roślin?
Moze to jest jakas postać atakow padaczkowych?
Ale wydaje mi sie ze zwymiotowanie po takim czasie kawalkow rośliny ma wazne znaczenie. W zoladku moze cos jeszcze być.
Wspolczuję sytuacji bo jest bardzo trudna