Hej, od około 1,5 miesiąca kot kicha/kaszle - "zanosi się" przy tym dość mocno. Wygląda trochę tak, jakby coś mu przeszkadzało w nosie. Byliśmy u weta, były badania krwi - ogólnie w porządku, brak temperatury, na to kichanie dostał antybiotyk, który przyjmował ponad tydzień. Poprawiło się, przez dwa tygodnie był względny spokój, ale przedwczoraj znowu zaczął kichać i kasłać. Zastanawiamy się o co może chodzić, od około 3 miesięcy stosujemy żwirek kukurydziany, wcześniej był drewniany. Czy spotkaliście się z przypadkiem uczulenia na żwirek? Karma bez zmian. Ewentualnie - czy kot może zarazić się od właściciela? Kilka dni po pierwszym wystąpieniu tego kaszlu kota, jeden z domowników dostał pozytywny wynik testu na covid - skąpoobjawowo, ale jednak gorączka i silny kaszel (u człowieka tym razem
) był. Po zakończeniu izolacji covidowej i ustąpieniu objawów ludzkich, u kota też się wyciszyło, zaczął natomiast znów kichać i kasłać przedwczoraj, co ciekawe tego samego dnia u jednego z domowników wystąpiła infekcja bakteryjna. Już zaczęłyśmy rozkminiać, czy kot może "przejmować" od właściciela jego stan
Macie jakieś doświadczenia?