To jest wątek dla mnie
Trzy długowłose, zagracone mieszkanie + biuro w tymże = stopniowe popadanie w szaleństwo
Dodajmy, że obydwoje z TŻ lubimy czerń. Czarny kot jest jeden. Ale z białym. Odkurzacza samobieżnego nie nabędę, bo się zaklinuje w tym burdelu na kółkach, więc zostają metody, ehem, mniej elektronicznie zaawansowane.
- kulki zbierające sierść są do bani; nabyłam drogą kupna i chała
- turboszczotki podobne do tej z zooplusa bywają w Auchan - głośne jak pieron, ale w sierścią w dywanie dają radę. Małe toto, warczy jak startujący F16, ale póki były chodniczki w pracowni, to używałam; widzę, że są też na alledrogo - to te małe, niepozorne. Minus jest taki, że co dwa trzy odkurzania trzeba je rozkręcić i wyczyścić. Mnie to uspokaja;
-
maczkowwa - te rolki są też na alledrogo i wychodzą taniej niż ściągane z Chin, nie wiem, z czego to wynika, może hurt im tak wychodzi. Oprócz tych są jeszcze takie długie, z pojemnikiem do ściągania z nich sierści. Polecam serdecznie, działają nawet lepiej no i mniejsza szansa, że się rozlecą. No i spoko czyszczą ubrania. Tylko nie chcą tego robić same.
Niedawno koleżanka nabyła sobie pralkę i suszarkę. I skręcam się z zazdrości, bo jej ta suszarka bębnowa ściąga wszystkie kłaki z odzienia. Ale nie wymyśliłam jeszcze jak rozciągnąć łazienkę. Dostęp do klopa nadal wydaje mi się ważniejszy niż odkłaczanie