Cześć,
2 tygodnie temu moja kotka przechodziła zabieg kastracji. Otrzymaliśmy informację, że szwy same się wchłoną i nie ma potrzeby ich wyciągania. Dziś zdjęliśmy jej "kubraczek" i widzę że na brzuszku została dość gruba, fioletowa nitka (reszta szwów faktycznie się wchłonęła). Czy konieczne jest wyjęcie tego kawałka, czy rozpuści się, ale po dłuższym czasie niż pozostałe nitki? Nadmienię, że nasz kocurek był kastrowany tydzień wcześniej niż kotka i w miejscu gdzie kiedyś były jego jajeczka ( ) też znajduje się fioletowy węzełek - też informowano nas, że szwy się rozpuszczą. Martwię się, że wrosną i będzie jakiś problem.