Alergia, problem behawioralny czy coś innego?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 22, 2021 9:51 Alergia, problem behawioralny czy coś innego?

Witam wszystkie Kociary i Kociarzy :)
Dołączyłam do Was bo potrzebuje pomocy, wsparcia. Nie mam już siły... Przekopałam chyba cały internet, przeczytałam wszystkie możliwe dostępne artykuły i cały czas zachodzę w głowę co dolega mojej kocicy. Ale od początku.

Zośka ma 6,5 roku. Jest kotem niewychodzącym, jedynie spacery po balkonie, świata zewnetrznego wręcz się trochę boi, postawiona na trawie nieruchomieje. Nie była sterylizowana (wiem, mój błąd, chciałabym go naprawić, ale jak chciałam to zrobić 1,5 roku temu to zaczęły się problemy skórne i weterynarz powiedziała ze kot musi być zupełnie zdrowy żeby taki zabieg przeprowadzić (czy to prawda? czy jakaś głupota?).

Jak wspomniałam, w 4 roku życia zaczęły się problemy skórne. Rozlizywała sobie wewnętrzna stronę tylnich łap i wygryzała sierść z łapek. Rany przybierały postać łusek, zasychały i sierść odrastała. Powtórzyło się to dwa razy w ciągu 2-3 miesięcy. Za trzecim razem rozlizała się tak że się przestraszyłam i pobiegłam do weta. Tam diagnoza płytki eozynofilowej (bez żadnych badań krwi, moczu, „na bank płytka”. Zeskrobiny czyste. Podała kotu bodajże coś przeciwzapalnego (chyba steryd?) i kazała przemywać ranę rivanolem albo octeniseptem. Wszystko się zagoiło. Po kolejnych dwóch miesiącach nawrót i to samo. Weterynarz powiedziała ze prawdopodobnie będzie z tym żyć już do końca i to taka walka z wiatrakami. Opadły mi ręce, no ale ok, pomyślałam ze skoro to co podaje działa to jakos to będzie.

Po ok. 3 miesiącach kot się schował pod kanapę i tak się rozlizał (w ciągu jednego popołudnia) że się popłakałam. Do krwi, do tylnich łap dorzuciła jeszcze ich zewnetrzna stronę, rozlizanie brzuszka między tylnymi łapami i wewnętrzna stronę przednich łap. Nie dawała się dotknąć, prychała, gryzła, syczała, czego normalnie nie robiła, to zawsze był kot o bardzo łagodnym usposobieniu, taki przytulasek z typowym kocim charakterkiem. Weterynarz założyła Jej kołnierz, bo rany były już bardzo zaawansowane i powiedziała ze bez kołnierza ani rusz, bo po prostu cały czas ją to będzie swędziało. Zrobiła znowu zastrzyk przeciwzapalny i skierowała mnie do innego weterynarza. Po prostu rozłożyła ręce i nie wiedziała co dalej. Gdybym wtedy wiedziała tyle ile wiem teraz, to bym się oburzyła ze nie przeprowadziła podstawowej diagnostyki (krew, mocz, usg, cokolwiek), wymusiłabym to. Podobno jeden z lepszych gabinetów w mieście. :roll: No nieważne. Przy częściowym zagojeniu próbowałam zdjąć kołnierz, ale bezskutecznie... kot dalej atakował swoje podwozie.

Zmieniliśmy weta, na specjalistę od dermatologii. Od początku wjechała na ostro. Podejrzenie alergii, zdjęcie obrożki, advocate, allerderm, prednicortone (steryd), odstawienie karmy (karmiłam ja bezzbozowkami i mokra karma dobrej jakości), zmiana na RC Hypo (kot niechętnie jadł, dopiero jak naprawdę mu w brzuchu burczalo to ruszał...). Do tego ponowne zeskrobiny, krew, mocz. Skóra czysta tylko bardzo wysuszona. Krew w miarę ok, jakiś stan zapalny niewielki, w moczu leukocyty i trochę bakterii, mocno zasadowy, na usg wyszła masa osadu w pęcherzu. Po antybiotyku bakterii nie było, pasta zakszawająca mocz nieznacznie wyeliminowała osad, ale jakaś tam poprawa była. Mimo wszystko kot był dalej kierowany w kierunku alergii, ale weterynarz zaleciła wymieszanie karmy RC Hypo z RC Urinary. Urinary jadła chętniej wiec mi trochę ulżyło. Kolejne badanie moczu to też już niższa zasadowość, ale osad na usg dalej widoczny. W międzyczasie na sterydach kot zarósł, przestał się drapać, kołnierz został zdjęty i dawka sterydu była zmniejszana. Raz musieliśmy wejść z powrotem na większa dawkę bo zaczęła mieć znowu jakieś ataki wylizywania się ale już mniejsze i jakoś to powstrzymałam.

Caly ten czas największego stresu pamietam jak przez mgłę, wiec wybaczcie chaos wypowiedzi. Stan obecny, tj. od tego roku wyglada następująco. Od początku stycznia kotka była na urinary i hypo, brała 1, potem 3/4, 1/2 aż w końcu 1/4 prednicrotone 5mg co drugi dzień. Była spokojna, dodatkowo założyłam jej obróżkę felisept, bo przeprowadził się do mnie mój narzeczony, którego i tak akceptowała, ale zrobiłam to dla pewności. Zero oznak wylizywania, kot zrelaksowany, nawet Jemu na kolana zaczęła wchodzić, wszystko było super. Aż do 14 lutego.

To był ostatni dzień kiedy podawałam jej steryd. Znowu rozlizała się do krwi i była przy tym agresywna, usłyszałam dawno nie słyszane syczenie i prychanie. Już miałam zakładać kołnierz, ale serce mnie tak bolało na sama myśl o tym jak się zachowywała w kołnierzu, jak bardzo była „nie do życia”, oschła, zrezygnowana, zła i smutna, problemy z jedzeniem z miski itd... ze zrezygnowałam. Przez noc trochę się uspokoiła, ranki zaschły, pół dnia przeleżała na moich kolanach, co jakiś czas nerwowo się zrywała i próbowała polizać te miejsca, dwa liźnięcia i kładła się z powrotem. Nie chciałam znowu bieg do weta po większa dawkę sterydu, ileż można truć kota. To był dzień kiedy przeczytałam cały internet :D i podjęłam decyzje ze zmieniam karmę. Bo wiele kotów jest uczulone np. na kurczaka którego białko jest przecież w RC. Stan obecny:
- od 3 tygodni jest na karmie Catz Finefood Purrrr Kangur
- do tego sucha Concept for Life Insects
- olej żywieniowy Hugro co 2 dzień
- codziennie po 1 tabletce KalmVet i Dolvit Allergy Mini
- codziennie dwie kapsułki Urinovet Cat Dillution.

Trochę krótko na zauważenie jakiejkolwiek poprawy, ale kot dalej trochę się wygryza, nadal nerwowo, gwałtownie, te same miejsca, ale nie robi sobie większych szkód tylko jakby odnawiała te rany które jej zasychają. Tylne i przednie łapy od wewnątrz, tylne od zewnątrz, brzuszek, w kilku miejscach po bokach, ale to raczej już takie małe strupki tam ma, bo na łapach sierść wygryziona, na brzuszku przerzedzona. Do tego dość często drapie się po szyi ale nie robi sobie tym ran. Dziwne zachowanie: w trakcie jednej przebieżki po korytarzu potrafi się liznąć po 2-3 kroki w różnych miejscach, tak nerwowo i bardzo krótko, jakby coś ja dziabnelo, ale jest czysta wiec pchły jakiekolwiek raczej odpadają... Myśle ze nadal podrażnia ją ten osad w moczu, ale mogę się mylić skoro rozlizuje też łapy?! Miała tez epizod wylizywania sobie okolic dróg rodnych ale zagoiło się i jest ok. W kuwecie czysto, kupka 1-2 x dziennie, siku 3-4, chętnie pije. Nie jest jakaś nadaktywna, ale pogania czasem za wędką, znikającą za rogiem szarfą czy laserem. Poza tymi problemami jest normalnym kotem, który uwielbia wylegiwać się na moich kolanach, lubi dotyk, nawet po brzuszku, byle nie za długo ;)

Do napisania postu skłoniło mnie jej zachowanie dzisiejszej nocy. Nie ma tego w zwyczaju, bo zwykle śpi na kanapie na ulubionym kocu, na krześle pod stołem albo po prostu na kołdrze w nogach. Dzisiaj wlazła mi pod kołdrę, pod pachę, dosłownie, próbowała się nawet wcisnąć pod moje plecy, drapać w prześcieradło, kręciła się w kółko, 360 stopni i znowu się kładła wtulona we mnie, tak jakby chciała się schować. Przy tym głośno mruczała i tak jakby prychała. Jak rano wstałam to miaucząc i prychając próbowała wymusić otworzenie szafy na ubrania, nie pozwalam jej tam wchodzić żeby znowu mi się nie rozlizała w jakimś ciemnym kącie. Znowu tak jakby chciała się schować... Nie rozumiem tego zachowania. Czy to objaw jakiegoś bólu? Próbowałam ją wymacać ale nie krzywila się na żaden dotyk. Podwozie wyglada stabilnie, są czerwone placki skóry, zaschnięte rany, nie wylizuje już tak bardzo usilnie do krwi, ale tez to się w pełni nie zagoiło przez ostatni miesiąc.

W marcu miałam iść z Nią na usg pęcherza, ale pójdę w kwietniu, po zmianie karmy stwierdziłam, ze doczekam chociaż miesiąc i może znowu zmienię weta? Nie wiem czy póki co dobrze ją prowadzę, czy to dobre suplementy... Weterynarzowi średnio ufam skoro wciska mi RC o słabym składzie... Jak będę w domu to może zamieszczę dokładne zdjęcia ranek i ich lokalizacji, może pomogą wszystko zobrazować. Liczę , że ktoś miał może podobne problemy i jakos się z nimi uporał...
W razie gdyby ktoś chciał jakoś pomóc, a coś byłoby niejasne to chętnie doprecyzuję. Wiem, że diagnostyka problemów skórnych u kota jest mega dluuuuga i uciążliwa, ale powoli odpadam z sił :(

bgtlo

 
Posty: 4
Od: Pon mar 22, 2021 8:09

Post » Pon mar 22, 2021 23:29 Re: Alergia, problem behawioralny czy coś innego?

Po pierwsze, jednak trzeba kotkę wykastrować i to pilnie.
Huśtawki hormonalne nie pomagają przy zmianach skórnych, obojętnie jakie jest ich podłoże.
Miałam kiedyś kotkę, która praktycznie przed każdą rujką wylizywała sobie w ciele dziury do żywego mięsa.
Odnośnie alergii, mam alergiczkę w domu. Żadna dieta przemysłowa, gotowa jej nie służy.
A już na pewno żadne chrupki, nawet te najcudowniejsze bezzbożowe za milion monet. Z mokrym tak samo. Kangur, przepiórka czy inne steki z jednorożca, wszystko z puszki czy saszetki ją uczula.
Rozważ czy nie warto przejść na surowe mięso. ;)

A do zaleczania samych ran skóry polecam Advantan i maść Activon z miodem Manuka. U nas zawsze się sprawdza. Moja wetka daje nam też na świąd takie żółte tabletki, które sama ściąga sobie zza granicy, niesterydowe i u nas się sprawdzają. Tylko nie pamiętam jaka w nich jest substancja czynna.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 23, 2021 10:31 Re: Alergia, problem behawioralny czy coś innego?

Tabletki niesterydowe miały być ściągnięte przez weta z zagranicy na początku roku, ale ponoć przez covida wstrzymano dostawy i cały czas czeka. Dobrze, zatem spróbuję od razu umówić kotkę na kastrację, miała mieć to usg pęcherza, więc pewnie i to zrobią przy komplecie badań kwalifikujących do zabiegu. Dziś w nocy była już troszkę spokojniejsza, mimo że nadal nie odstępowała mnie na krok, leżała wtulona, liżąc się od czasu do czasu, ale już nie ładowała mi się pod kołdrę...

bgtlo

 
Posty: 4
Od: Pon mar 22, 2021 8:09

Post » Czw kwi 22, 2021 16:12 Re: Alergia, problem behawioralny czy coś innego?

Aktualizacja: Kotka już po sterylizacji, dokładnie tydzień temu miała zdjęte szwy. Zniosła to całkiem nieźle choć ubranko podarła prawie na strzępy. Niepokoją mnie jednak objawy które pojawiły się 4-5 dni temu. Kotka codziennie wymiotuje. Raz lub dwa razy, kilka godzin po jedzeniu. Nie jest to mała ilość, wymioty maja postać cylindrycznej i dość zwartej papki. Zdarza się ze potem jeszcze leci piana, wszystko poprzedzają torsje, miauknięcie i ślinotok. Nie znalazłam w nich (wymiocinach) nic dziwnego, żadnych roślin.. czasami klaczki. Dostaje mokrą karmę 3x dziennie i sporadycznie podgryza chrupki. Sytuacja nie ma miejsca każdorazowo po jedzeniu, raczej nie ma reguły... Mimo wszystko nadal chętnie je, nie jest to jedzenie łapczywe, a w kuwecie żadnych niespodzianek, oprócz tego że chodzi po prostu trochę rzadziej, wiadomo. Czy te wymioty mogą być spowodowane karmą? Jakaś zła partia? Jadła tą karmę (feringa pure jest królik) również po sterylizacji, je ją już od ok. miesiąca i problemy pojawiły się dopiero teraz.

Co do problemów skórnych: rana po sterylce się ładnie zagoiła, są jeszcze żółte przebarwienia po operacji na sierści, ale sam zrost wyglada na czysty (jeden mały strupek). To co mnie natomiast niepokoi to to, że kotka wylizuje sobie nie tyle okolice dróg rodnych (jak kiedyś) tylko właśnie dół brzuszka i sutki. Na sutkach i dookoła nich (szczególnie przy dolnych parach) pojawiły się już nawet strupki, czyli musiała nieźle szorować.. sutki są zreszta jakieś lekko nabrzmiałe i zaróżowione. Całe podwozie jest jakby luźne(?), czy to wynik sterylizacji? Że skóra zbiera się w taki jakby fałd?

Podobno hormony mogą buzować jeszcze przez kilka miesięcy po sterylce, prawda to? Nie wiem czy uzbroić się w cierpliwość czy już panikować... załączę Jej wyniki krwi przed sterylka i moczu po sterylce (krew już wyeliminowana), może coś podpowiecie... weterynarz powiedziała żeby się zgłosić za jakieś 2-3 miesiace na kontrolne badania krwi bo nie jest idealnie..

https://imgupload.pl/zdjecie/OnMXH

https://imgupload.pl/zdjecie/OndUy

https://imgupload.pl/zdjecie/Onkjs


I zdjęcie brzusia w obecnym stanie, czy mam podstawy do niepokoju czy po sterylce może to tak wyglądać jeszcze przez chwile?

https://imgupload.pl/images/2021/04/22/ ... E06D07.jpg

bgtlo

 
Posty: 4
Od: Pon mar 22, 2021 8:09

Post » Pon kwi 26, 2021 10:30 Re: Alergia, problem behawioralny czy coś innego?

Spytaj weta o coś na te wymioty. Może na początek warto spróbować coś osłonowo na żołądek, np. Helicid?
Albo coś w płynie: Alugastrin?

Fałd skóry luźnej po kastracji to nic dziwnego. Często tak zszyte są warstwy skóry, że gdy kot siada, lub leży na boku robi się taka dyndająca kieszeń.
Sprawdzaj za jakiś czas czy szwy się rozpuszczają i nie ma jakiegoś zrostu.

A kotka liże teraz do co ma wygolone? czy tych okolic akurat wet nie golił?
Koty często liżą się w miejscy ogolonym do zabiegu, bo je swędzi.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 16, 2021 1:28 Re: Alergia, problem behawioralny czy coś innego?

Czy te tabletki niesterydowe to moze cyklosporyna?
Mam kotke z podobnymi problemami, sterydy pomagaja u niej na krotko. Aktualnie jest na diecie rybnej (unikamy kurczaka) ale jeszcze za krotko, zeby byl efekt.
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4221
Od: Pon lip 09, 2012 10:26




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: KotSib i 211 gości