(7).. zycie to skarb - na krawędzi... zmiana.

ja też, fajny kolega!

Mamy urodzaj, 3 qpy i wszystko w qpie z Miodkiem na czele. Skonczylam odkupiac :mrgreen:

rozpielam mu troche kolnierz, z tych zaczepow, pucuje się tyle ile sie da. A ja pilnuje aby lysego grzbietu nie pucowal, tam gdzie ma szwy.

cudny Miodzio

Kopiuje z watku moich dzialkowcow:

Bardzo, bardzo goraca prosba:
1. Dt platny w pelni dla trzech malcow - pokryje wszystkie koszty, wet, zwir,karma
+ew dlaNosi na czas sterylki i 7 dni po
2. Budke styropianowa, ktora bymmogla zawiezc w najblizsza niedziele
3. Opieke dla Miodka na niedziele, bo bedzie po operacji i zapewne bedzie trzeba mu dac zastrzyk przeciwbolowypodskornie plus jesc i zmienic podklady- abym ja mogla pojechac rano i wrocic do Wawy wieczorem..

Miodek jest coraz bardziej zdenerwowany kołnierzem - w końcu gdyby nie druga operacja już by miał zdjęty. A tak dr zdejmie szwy z miednicy podczas operacji bioderka. Dzieciak się męczy. Jak jestem w domu (krótko to trwa) to mu rozpinam kołnierz, a wtedy pucuje łapki, brzuszek, ale widać, ze chce przegryżć plastik czy macha łebkiem aby się uwolnić od bandaża. Nie wiem jak będzie z załatwianiem się do kuwety, jakoś mam kryzys, gdy myślę na ten temat. Bo teraz załatwia się pod siebie. Po operacji było lepiej, bo szedł w inne miejsce na podkład, a teraz już trochę gorzej to wygląda.
Macie doświadczenia jak to wygląda u kotow po taqkim długim klatkowaniu i takich operacjach? Jedyne co mnie pociesza to fakt, że jak zwieracze pracują to zawsze jest ten plus niż gdyby nie pracowały..
potem napisze o dziewczynach..

W sumie najbardziej dotkliwie obecność Miodka przeżywa Nocia. Ona jest chyba wysoce wrażliwą, być moze nawet nadwrazliwą introwertyczką , kotką, ktora nie upomina się o swoje potrzeby, np. kontakt, zabawę czy głaskanie. Tak jak Milena czy nutka, ktore przychodza do mnie i drą mordki. Nocia siedzi i czeka aby być dostrzeżona, aby podejść, pogłaskac, pogadać, spędzić czas, pobawić się trawą. Teraz ma poduszkę na ktorej po prostu siedzi i czeka. Od kilku dni, jak będąc w domu zostawiam uchylone drzwi od kuchni Nocia się nie rusza z poduszki.Raz przeszła, bo chyba myslała, ze są zamknięte i z gardzieli wydobył się oprocz syku po prostu charkot.
Wczoraj pierwszy raz dziewczyny przyszły do przedpokoju gdy były uchylone drzwi od kuchni i zjadły mięso. teraz kroję im na pralce w łazience i czasami jakiś kawałek ekhm "przypadkiem" spada na podłogę.
Milenka już nie syczy tak okropnie, ale jeszcze przechodzi obok drzwi uchylonych na podkulonych łapkach i z opuszczonym ogonem. Wymiotuje, w strasznym wymiocie przedwczoraj był kłak olbrzym, więc lekkie uff. znowu daję jej siemię lniane do pyszczka.
Pomału do przodu.

Wszystkim bardzo dziękuję za wszelką pomoc: organizowanie bazarków, zakupy na bazarkach, wpłaty na zrzutce, udostępnianie zrzutki, wpłaty na moje konto oraz przesyłki, tu ukłony dla SabaS za paczuszkę z jedzonkiem, a zwłaszcza z zupkami, które Miodek uwielbia.

Moja Sabcia też jest taką introwertyczką, lubi być wymiziana, ale trzeba do niej przyjść i miziać tam, gdzie Sabcia sobie leży. Do łóżka do mnie nie przyjdzie za nic. Chyba że coś chce, to wskakuje, ale tylko na chwilę, własnie żeby powiedzieć "Wstawaj i zrób... (tu trzeba zgadnąć, co to akurat ma być :wink:

)".

Przepraszam że malo pisze, ale zle sie czuje od wczoraj wieczorem.
Miodus wlasnie szalehe za motylkiem.
Kutro zawoze go przed praca, opwracja miala byc o 15.30 ale bedzie wcześniej. O ktorej to trudno powiedzieć, bo bedzie dwoch pacjentów od 12 w szpitalu i obaj beda szykowani do zabiegów.
Proszę o kciuki.

i cudna wiadomosc - z wstepnego liczenia wplat na konto i na zrzutke wyglada na to, ze jest cala kwota !!!!!nie znajduję slow aby powiedziec dziekuje!