Marzenia11 pisze:Nie, takie bylo zalecenie behawiorystki.
Tzn w dzien izolacja w kuchni, w nocy ewentualnie kuchnia przedpokoj i lazienka.
Jako że była to konsultacja on-line - ona wie jaką faktyczną przestrzeń ma Miodek (dorosły, pełen temperamentu kocur po operacji ortopedycznej) w Twojej kuchni?
Są sytuacje w których faktycznie nie ma wyjścia - kot musi siedzieć w klatce np. Ale u Ciebie jest alternatywa.
Ostatnia noc byl zamkniety w mniejszym pokoju, w tym z szafa Milenki i dziewczynom sie to podobalo. Natmiast zabranie im przedpokoju, kuchni i lazienki budzi wiekszy ich niepokoj.
Ja się wcale przy łazience i przedpokoju nie upieram. Pokój byłby sto razy lepszy . Myślałam że w przejściu między pokojami nie ma drzwi, nie zarejestrowałam ich, myślałam że trzeba by robić siatkowe czy improwizowane, ale z tego co piszesz to tam też drzwi są.
Dlaczego więc Miodek siedzi nadal w kuchni gdzie jak sama piszesz: nawet już nie miauczy? Co zakładam miało zobrazować jego rozpacz i rezygnację?
Na zdrowy rozum i dla kotek byłoby lepiej gdyby zapanował sztywny podział - tymczasowo jeden pokój jest zajęty (i w nim siedzi obcy - nigdzie z niego nie wychodzi, można czuć się bezpiecznie), ale łazienka zawsze wolna.
Niż czasem kot którego się boją jest w pokoju, czasem tylko w kuchni a czasem odcięta jest łazienka i przedpokój gdzie mają kuwety odcięcie od których je wedle Twoich obserwacji stresuje (zakładam że pozostałe kuwety są poza łazienką nadal). Nie wiem czy nie bardziej je zestresuje takie: czasem mamy do nich dostęp a czasem nie - niż: póki co go nie ma.
Sam Miodek czasem siedzi ukiszony w kuchni (gdzie ma faktycznie bardzo ciasno), czasem ma przedpokój i łazienkę - a czasem pokój, potem ląduje znowu w kuchni. On też ma totalną niepewność. I rozumiem gdy tak jest bo taka jest konieczność - zaś, kot siedzi klatce i czasem jest wypuszczany by nogi rozprostował.
Ale u Ciebie naprawdę można łatwo sprawić by i on miał przestrzeń i kocice ją miały, oraz by wszystkie koty miały zapewniony maksymalny komfort jaki sie da uzyskać w takich okolicznościach - całkiem niezły prawdopodobnie.
Nie wiem, nie rozumiem.