mziel52 pisze:Jesli to kogo pocieszy, to dodam, ze gdyby Miodek np. trafil do fundacji, wcale nie mialby lepszych warunkow.
O ile by trafił do klatki.
No ale trafił gdzie indziej - więc tym bardziej można podyskutować o możliwościach.
Dopiero co latał luzem po mieszkaniu, koteczki przestraszone i zlęknione pół doby siedziały pochowane, nie korzystając z kuwety.
Już im się bardzo poprawiło
A na poważnie - choć to powyżej też do śmiechu nie jest - pewnie że można go zamknąć na kilka tygodni (dłużej?) w maleńkiej kuchni, na znikomej powierzchni. Ja wiem jak ta powierzchnia wygląda. Pewnie gdybym słyszała o jakiejś, nieznanej mi kuchni to też bym sobie pomyślała - co złego w izolacji tymczasa w kuchni?
No przecież nic! Co ona się tak czepia?
Mógłby do schroniska trafić jakiegoś kiepskiego, to by dopiero było.
No pewnie tak.
Ale można też zrobić tak by i koteczki bardzo nie ucierpiały i by on miał o niebo bardziej komfortowe warunki rekonwalescencji oraz bytowe.
Pewnie że metodą prób i błędów, obserwacji i reakcji gdyby coś niepokojącego z kotkami się działo.
Super Marzenia11 że jednak spróbowałaś z tym pokojem. Bo może akurat się uda, okaże że kotki to spokojnie zaakceptowały a Milenka też ogarnie bez większych perturbacji.mziel52 pisze: To kot mlody, probuje jak najlepiej dla siebie ustawic sie w nowej sytuacji, ale jako nowy, nie ma jeszcze wygorowanych roszczen i - co sie z tym wiaze - poczucia straty, w razie ograniczen.
Z całym szacunkiem - ale gdy zamkniesz bardzo aktywnego, młodego płodnego kocura który wcześniej był wychodzący lub wolnożyjący nagle w pomieszczeniu wielkości klatki - to będzie on miał z tego powodu silny dyskomfort i stres.
Tym bardziej że zaznał już całego mieszkania.
To nie jest tak że łapiesz kota, zamykasz w klatce i on nagle uznaje ją za cały swój świat i nie ma poczucia straty ani wygórowanych roszczeń - cokolwiek to u kota znaczy.
Bedzie trwał. Ale nie idealizowałabym tego.
I powtórzę się - czasem trzeba kotu bardzo ograniczyć przestrzeń. Ze względów zdrowotnych lub okolicznościowych, nie ma innego wyjścia. Z tym nie dyskutuję absolutnie. Sama trzymam koty w klatce gdy trzeba.