Mam i miałam kilka dzikunków, które po odłowieniu nie wróciły na wolność. Z różnych przyczyn. Bianka trafiła do nas jako 4 miesięczne kocię i NIGDY się nie oswoiła. Dopiero prawie po 8-10 latach zaczęła przychodzić do męża na głaski. Pikuś co żył 10 lat na wolności i był niedotykalski pięknie się oswoił gdy trafił do nas. Każdy kot jest inny. Ale one pięknie nawykają do życia w domu. Choć nie muszą i często nie są miziakami.
Kotkę trzeba wykastrować, dać jej czas na poznanie domu. Nic na szybko bo to bywa złożony proces. Byleby jadła, piła, kuwetkowała.
Koty porzucone dziczeją z czasem. Tak wtórnie. I w zależności od traumy, czasu pobytu na "wolności" i innych czynników ich zadomowienie bywa trudne. Charakter też ma wielkie znaczenie bo nie każdy jest odważny i przebojowy. Radzą sobie pod chmurką jako tako i czasem długo trwa zanim otworzą się. Bywają od spokojnego zaszycia się gdzieś do agresji... Ale i tzw typowe domowe mruczki w sytuacjach stresowych bywają różne. Wczoraj "coś" co jest tulasem pierwszej wody mało nas nie zjadł w gabinecie wetowskim.
Kciuki