Piesek już pod dobra opieka i szuka domu.PRZEKAŻ DALEJ
Będąc dziś na Odolonach zauważyłam za ogrodzeniem dwa psy ,jeden z nich był bardzo młody i skrajnie wychudzony.Pieski są łagodne i bez problemu do mnie podeszły.Z domu wyszła kobieta ,zapytałam ja dlaczego ten piesek jest taki wychudzony?Odpowiedziała ,że podobno został zatruty i była z nim u weterynarza.Zapytałam więc ,że skoro piesek jest taki chory to dlaczego trzyma go na zimnie ,bo on się cały trzęsie.Poprosiłam też o jakieś papiery od weterynarza to może będę mogła coś pomóc.Kobieta odpowiedziała,że to nie moja sprawa i żebym się nie wtrącała.
Poszłam do sklepu i kupiłam karmę,Wróciłam w to miejsce i próbowałam nakarmić tego biednego zagłodzonego psiaka ale niestety ten drugi rzucił się na niego i zaczął go gryźć.Przestraszyłam się ,że zrobi mu krzywdę.W tym czasie kobieta wyszła z domu ,poprosiłam ja aby zabrała tego agresywnego psa i dała się najeść temu drugiemu.Niestety kobieta nie zareagowała ,stała i sie przyglądała na to wszystko.Wtedy coś we mnie pękło i nawrzeszczałam na babę ,zadzwoniłam nawet do patrolu dla zwierząt .Zgłoszenia nie przyjęli, poprosili abym jak wrócę do domu to napisała zgłoszenie na emaila
Wróciłam trochę ochłonęłam ale tylko trochę.Dzwoniłam i napisała juz do TOZU w Warszawie i właśnie próbuję jeszcze raz dodzwonić sie do straży miejskiej ekopatrolu i zaleść ich email. Chyba jednak jestem jeszcze wściekła na to wszystko
Mam tez nadzieję ,ze dobrze robię interweniując w tej sprawie ,bo jak wiadomo ,,Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane,,Oby nie tym razem.
Wszelkie wskazówki mile widziane .Dołączam zdjęcia tylko takie udało mi sie zrobić ale i tak widać jak pies jest wychudzony.




Poszłam do sklepu i kupiłam karmę,Wróciłam w to miejsce i próbowałam nakarmić tego biednego zagłodzonego psiaka ale niestety ten drugi rzucił się na niego i zaczął go gryźć.Przestraszyłam się ,że zrobi mu krzywdę.W tym czasie kobieta wyszła z domu ,poprosiłam ja aby zabrała tego agresywnego psa i dała się najeść temu drugiemu.Niestety kobieta nie zareagowała ,stała i sie przyglądała na to wszystko.Wtedy coś we mnie pękło i nawrzeszczałam na babę ,zadzwoniłam nawet do patrolu dla zwierząt .Zgłoszenia nie przyjęli, poprosili abym jak wrócę do domu to napisała zgłoszenie na emaila
Wróciłam trochę ochłonęłam ale tylko trochę.Dzwoniłam i napisała juz do TOZU w Warszawie i właśnie próbuję jeszcze raz dodzwonić sie do straży miejskiej ekopatrolu i zaleść ich email. Chyba jednak jestem jeszcze wściekła na to wszystko
Mam tez nadzieję ,ze dobrze robię interweniując w tej sprawie ,bo jak wiadomo ,,Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane,,Oby nie tym razem.
Wszelkie wskazówki mile widziane .Dołączam zdjęcia tylko takie udało mi sie zrobić ale i tak widać jak pies jest wychudzony.