Stomachari pisze:Pobawię się we wróżkę: dostałaś się do dr Pilak?
Nie, do doktor Płachetko
Dzisiaj mieliśmy też ogrom szczęścia - bo znowu na nią trafiliśmy choć powinna teoretycznie wyjść wcześniej.
Absolutnie nie mam nic do drugiej lekarki, ta nadaje na tych samych falach co ja po prostu. Przynajmniej takie mam wrażenie
A w sytuacji z tą kotką jest mi to bardzo potrzebne.
Przepraszam że dopiero teraz piszę, ale to był zwariowany dzień, dopiero wróciłam tak naprawdę do domu i mogę spokojnie zasiąść.
Powiem Wam że wczoraj miałam czarne myśli.
Test pozytywny, kot coraz bardziej blady, wieczorem rany zaczęły się rozłazić i robić jakieś takie dziwaczne
, a już te na fotce były dużo gorsze niż w chwili znalezienia. Ona ma je jeszcze na grzbiecie - na kościach biodrowych (te to takie twarde suche strupy) no i na brzuchu. Wyglądają jak takie małe wrzodziki z przetoką. To jest dziurka w skórze, otworek taki. Zasklepiony strupem który czasem się odchyla trochę i z otworka się leje. Kotka się myje, wszystko obsycha i przez jakiś czas są same strupki, z wyczuwalnymi strukturami pod skórą.
Ale opis
No ale tak to wyglądało w chwili znalezienia.
A wczoraj porobiły się najpierw takie rany jak na zdjęciach, po usunięciu strupków do płukania a potem się jeszcze powiększyły te strefy odkrytego ciała. Do popołudnia ropa się lała cyklicznie, kubrak był w niej cały wymazany, musiał być zmieniany.
Do tego jasne rozwolnienie, na zmianę z jasnym normalnym kałem. I coraz większe odwodnienie.
No, nie byłam optymistką wielką.
Dzisiaj syn donosił od rana że kotka miała kolejne rozwolnienia. Cudownie
Wróciłam do domu z wielkim niepokojem, co zastanę. Kot w kubraczku więc syn skóry nie widział.
Nie chciałam zapeszać więc zdjęć nie robiłam, jutro zrobię jeśli to się utrzyma
Słuchajcie, ranek praktycznie nie ma! Kubrak suchy!
W jakiś niesamowity sposób te rany się obkurczyły, są drobniutkie strupki wielkości łepków od szpilek.
Nie dowierzałam. Uwierzę jeśli jutro też takie będą
Dzisiaj nie były płukane bo nie było czego płukać.
A samopoczucie kotki - rewelacyjne, wypuszczana z klatki na pokój (nie może być luzem cały czas w tym pokoju bo pełno w nim elektroniki i różnych rzeczy które kot niestety może uszkodzić, jest to nie do zabezpieczenia - musi ktoś z nią być, nie ma innej opcji lokalowej ze względu na nasze pozostałe koty) lata z zadartym ogonem, gada, przeciąga się, gada do kotów przez klapkę zablokowaną w drzwiach. Ewidentnie uwielbia facetów
Rozwolnienie mocne jest ale w większości już normalnego koloru
Kał i tak poszedł na badanie na pierwotniaki.
Badania krwi takie średnie, że tak powiem.
Bardzo dużo białych krwinek (45 tys.).
Mocno mało czerwonych
Hematokryt 22 %.
Niskawy stosunek a/g
Ale wyniki nerkowe super. Wątrobowe też. Tarczyca super.
Dziąsła bez śladu stanu zapalnego - a to kotka 5 letnia. Oczy piękne, bez śladu infekcji.
Dzisiaj odwodnienie o wiele mniejsze, śladowe wręcz.
Koteczka bosko zareagowała na leczenie, antybiotyki i Fosprenil.
Widać ewidentną poprawę samopoczucia.
Może to pogorszenie stanu skóry było efektem masowego umierania paskudnych bakcyli w ranach po antybiotyku?
Organizm wyrzucił drażniące miazmaty i od razu mu się lepiej zrobiło?
Nie mam pojęcia co zaszło ale nie narzekam
Oby się ta tendencja utrzymała!
Przy okazji z całego serca dziękuję wszystkim którzy zaoferowali różnego rodzaju pomoc dla Zuzi
I za kciuki i dobre myśli
Pozwalam sobie na ostrożny optymizm
Tfu! Tfu!
Ciężka droga jeszcze przed nami, jak nie znajdziemy jej domu albo domu tymczasowego w którym będzie mogła chodzić swobodnie i rozkwitać - to ja nie wiem co będzie - a raczej wiem i mnie to nie uspokaja, ale tym będę się martwić potem, teraz niech dziewczynka stanie na nogi, to nasz cel
Dziękujemy