USG robił doktor Biernacki, w Vetce byliśmy.
Ta wetka u której Zuzia jest leczona poprosiła by był to doktor Marciński lub on.
Do tego pierwszego straszne terminy
Bałam się tyle czekać nie wiedząc co się w brzuchu dzieje.
Więc poszłam do Biernackiego gdzie terminy są w miarę na bieżąco. Nigdy nie korzystałam z jego usług, ale z badania wyszłam z poczuciem usatysfakcjonowania, wet wszystko mi tłumaczył, pokazywał, wiem już jak rozpoznać czy kot na usg ma płyn w brzuszku, jak wygląda chora nerka i co w niej jest chore a jak powinno wyglądać zdrowe, jak wygląda pusty pęcherzyk żółciowy, jak wygląda radiologicznie prawidłowa trzustka, normalnie szkolenie przeszłam
. Nie wiem czy tylko Zuzią tak sie przejął czy ja wyglądałam jak siedem nieszczęść i to było z litości nade mną (miałam wczoraj 2 szczepienie i reakcję na nie bardzo szybką, bałam się że mnie z lecznicy pogonią bo nie wyglądałam kwitnąco
) czy on tak zawsze, ale sprawiał wrażenie że wie co mówi i opisywanie tego co widzi na ekranie, tłumaczenie bardzo mi się podobało i wyglądało przekonująco.
Nie miał łatwego zadania bo jelita pełne treści przesłaniały dużo i nie było łatwo ich ocenić, ale powiedział że absolutnie na tą chwilę nie są obrzęknięte ani w stanie zapalnym - co nie znaczy że nie były wcześniej, tym bardziej że wcześniej brzuszek był szczupły a teraz coś się zadziało. Skóra pokazała że Zuzia potrafi
Być może coś je bardzo podrażniło, któryś z leków lub odchodzące z tego świata robale (tak jak zareagowała na rozpoczęcie leczenia gwałtownym pogorszeniem skóra). A może tak spektakularnie zareagowała na steryd czy antybiotyk.
W każdym razie wygląda na to że jelita są w stanie dużo lepszym niż były kilka dni temu.
Ma to mocne odzwierciedlenie w kuwecie, wczoraj była piękna kupa po południu, cała jazda do lecznicy (mieliśmy kawał), poczekalnia, badanie i powrót - nic (a wcześniej już dwa razy wyprawa do pobliskiej lecznicy skończyła się wypadkiem), dzisiaj rano znowu piękna produkcja.
Martwi mnie ten płyn bardzo, bardzo
ale on mógł powstać gdy jelita były zaognione, nie mam pewności obecnie czy na 1 usg faktycznie go nie było, może obecnie się już wchłania.
To by było najlepsze wyjaśnienie.
Bo jeśli powstał teraz - to bardzo kiepsko
I to byłaby najgorsza wieść.
Staram się sama z siebie znaleźć kompromis w aktywności Zuzi
Nie jest to trudne, bo ona sama tym steruje i ja się do tego dostosowuję na obecnym etapie.
Bardzo dużo leży, to nie jest kot który ciągle chodzi, skacze, wskakuje, bawi się.
Ona jest mocno stacjonarna od początku (być może to wynik gorszego samopoczucia, reakcja na ograniczoną przestrzeń, zbieranie sił lub taki ma charakter albo wszystkiego po trochu), sama trzyma się bardzo okolic klatki, gdy się czuje dobrze to na człowieka reaguje aktywnością dużą i mizialną ale po zaspokojeniu tej potrzeby wtula się i śpi. W ogóle nie reaguje na zaproszenie do zabawy, ale mizianie wprawia ją w zachwyt. Czasem uwielbia siedzieć przed przeźroczystą klapką w drzwiach i gadać z Rysiem
Przez te prawie dwa tygodnie tylko raz widziałam by na coś wskoczyła - z krzesła na klatkę i położyła się na jej wierzchu (leży tam koc).
Obecnie ma z tego powodu klatkę otwartą cały czas na próbę. Rusza się na tyle bym się o nią bardzo nie martwiła z tego powodu, ale żeby się przemęczała to nie powiem.
Aktywizuję ją zaglądając do niej częściej ale na krócej i przedłużając trochę nakładanie jedzenia - wtedy lata dookoła bardzo aktywnie
.
Ja nie wiem czy to moje obserwacje życzeniowe ale dzisiaj brzuszek choć nadal powiększony - to jeszcze miększy niż wczoraj
Poduszeczki za to pięknie różowe i nosek też niczego sobie