Żorż złapany. Siatka sprawdziła się doskonale.
Jest na tyle długa, że można ją bezpiecznie podnieść wraz z hmm zawartością.
Zorż był uprzejmy rzucać się niewiele. Łapy mu w oczka siatki nie wpadały. Uciekać nie miał szans.
Wbiegł przez klapkę do siatki, pobiegł prawie do końca, ja równocześnie ściagnęłam troczki zamykając wejście, podniosłam i umieściłam go w transporterze.
Elagancko pojechał do lecznicy w siatce i transporterze), tam przeszedł siatkowym tunelem do klatki i już.
Trochę pobluzgał ale ogólnie całkiem kulturalny z niego dżentelmen.
Ma świerzb na 99% i jedną spuchniętą poduszeczkę. Sprawdzą mu czipa.
I też nie lubi ryb. Jak Filip
Tymczasem powiesiwszy fotopułapkę zobaczyłam nocne życie okolicy podleśnej.
Kotka, o której myślałam że "bywa" przychodzi prawie codziennie. Po zmroku.
Jest następna w kolejce, tylko się klatka u weta zwolni.
I jeszcze jedno nie wiem co. Białe z burym. Za dnia nigdy niewidziane.
Siateczkę oddałam bardzo uradowanej znajomej łapaczce.
Stwierdzia, że prima sort i super.
Teraz oczywiście przechodzę do zamartwiania się pt "czy Żorż się nie zrazi do kanciapy sąsiadów"....