Kochani, nigdy i nigdzie, nikogo nie prosiłam o tego rodzaju pomoc, ale jestem w rozsypce. FIP mnie prześladuje, a raczej moje koty - w liczbie 3 (od niedawna). Byłam szczęśliwą właścicielką dwóch kotków, braci, których znalazłam jako 100g porzucone maluchy. Wykarmiłam butelką, odchowałam i wiadomo, nie dałam rady wyadoptować - zostały. O jednym nawet kiedyś tu pisałam, ma klatkę piersiową lejkowatą. Oczywiście, decyzji nie żałuję. Kocham je nad życie, do tego stopnia, że kiedy jeden z nich zachorował na FIP wysiękowy wydałam wszystkie oszczędności i nie tylko, żeby sprowadzić dla niego lek. Lek zadziałał, kotek jest teraz na obserwacji, cały, zdrowy, ŻYWY.
W międzyczasie, wiosną tego roku w tej samej "dziurze" w której znalazłam Alberta i Gizmo, znalazłam Gapcia. Miał ok 5 tyg., bardzo pusty brzuszek, robale, koci katar itp itd. Daliśmy radę, młody rósł i broił, bardzo zżył się z moim 2u letnim synkiem.
Niestety, niecałe dwa tyg. po ostatnim zastrzyku na FIP Gizmo, Gapcio zaczął robić się niemrawy. I szok. Znów FIP! Tylko, że tym razem neurologiczny... dawka leku dwukrotnie wyższa. Koszta mimo różnicy w wadze porównywalne do leczenia Gizmo. Zebrałam co mi pozostało i odkupiłam kilka fiolek dla małego. I tu zaczyna się mój dramat, niestety nie mam już skąd wziąść pieniędzy na następne dawki leku
Założyłam zbiórkę, będę na bieżąco opisywać jak Gapciuś sobie radzi. Proszę wesprzyjcie nas. Każda złotówka, każde udostępnienie mojej zbiórki na fb czy innym portalu to dla nas szansa na kolejne złotówki. Jak ja mam mu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że dla Gizmo pieniądze miałam, a dla niego już nie mogę nic zrobić? Serce mi pęka. Nie śpię po nocach, tylko myślę jak to zrobić - ale niestety wszystkie opcje wykorzystałam przy leczeniu Gizmo. Dlatego proszę, ratujcie. Jakakolwiek wpłata lub udostępnienie to dla tego malca szansa na życie...
https://pomagam.pl/gapciovsneurofip