Kochani!!! Przyszedł!
Przyszedł wczoraj inkubator! Po wielkich trudach z dopłynięciem do Polski. Potem trochę zajęło mu w porcie przy celnych sprawach. Ostatecznie dotarł do hurtowni w Polsce i stamtąd został wysłany do mnie w zeszłym tygodniu, we wtorek zaraz po świętach - kurierem 24 Ekspress (Pocztą Polską) . I wiecie co? Poczta zagubiła przesyłkę! Nie mówiąc o tym, że jak już doszedł, to był to największy karton ever, jaki widziałam w życiu!
Jak zdolnym trzeba być, by zgubić coś tej wielkości...? Ostatecznie po interwencji mojej oraz Pana z hurtowni dotarł wczoraj!
Jeszcze raz wszystkim, którzy pomogli go kupić - DZIĘKUJĘ!
Kociaczki u mnie - te najmniejsze - będą miały dużo większą szansę przeżycia.
A co do naszych obecnych szkrabów - one są już troszkę za duże na inkubator, gdyż właśnie zaczęły sikać w kocyki. A to znak, że czas zainstalować pierwsze kuwety, nawet jeśli jeszcze nie będą do nich trafiać...
(Zdjęcie nr 2 to poglądowe zdjęcie malucha w inkubatorze - jeszcze nawet nie uruchomionym. Po prostu na chwilę go tam włożyłam ).