Nie rezygnuj z poszukiwań.
Poniżej historia ku pokrzepieniu
Zadzwoniła wczoraj do mnie dalsza znajoma, że wolnożyjącą kotkę bytująca przy jej bloku
przez ostatnie dwa dni odgania od jedzenia jakiś kocur, który wg niej też jest wolnożyjący.
Mówię skoro głodny musisz karmić, ewentualnie zorganizuj mu stołówkę w innym miejscu.
Kończąc rozmowę poradziłam złapać i wysterylizować.
Dzisiaj dzwoni, że kot złapany i zaprzyjaźniona fundacja wysterylizuje i ewentualnie sprawdzi czy ma czipa.
Fundacja 30 km od miejsca znalezienia, będzie też pomagać w ogłaszaniu aby znaleźć mu dom, nowy dom.
Od słowa do słowa, okazuje się, że kocur miziasty, piękny, zdrowy i coś mnie tknęło
Powiedziałam żeby sprawdziła na facebooku, na stronie schroniska, na grupach zaginionych czy ktoś go nie szuka.
Okazało się, że kot zaginął w sylwestra i był poszukiwany.
Po 30 minutach właścicielka przyjechała go odebrać
Został zabezpieczony kilkaset metrów od miejsca zaginięcia.
Opiekunka powiedziała, że przyszli do nich znajomi i ktoś otworzył okno przez które uciekł.
Nie było go 28 dni, przetrwał siarczyste mrozy i wygląda całkiem ładnie, może troszkę schudł.
Czipa nie miał. Jest już w domu, swoim domu
Ani ona ani fundacja nie wpadli na to by najpierw sprawdzić ogłoszenia.
Nie trać nadziei, może wreszcie ogłoszenie trafi na kogoś kto znalazł /widział Twoją kotkę i zadzwoni ten upragniony telefon.
Życzę Ci aby się odnalazła jak najszybciej.