» Pon lis 30, 2020 22:14
Re: Pomocy!!! Kot po operacji nie je i nie wydala
Nigdzie indziej mi leku nie dadza. Nie uwierzycie, ale kilka dni temu przeciez nawet mi nie chcieli sprzedac paru puszek gastrointestinal u weta gdzie chodze z Mia, z Szarlotkiem tak nie bylismy nigdy, bo takie jest prawo - nie widzieli zwierzaka, to nawet puszek jedzenia na recepte nie moga sprzedac, mimo ze kot byl na ostrym dyzurze w innym miescie i wet stamtad zalecil dac mu te gastrointestinal - argumentowalam ale nie dali! Takze gdzie tam pytac o lek p/b i to jeszcze opioid!
Zaczal sam jesc na szczescie. Zjada, ale tylko to co mu smakuje, czyli glownie cos z ryba. Oczywiscie chcialby chrupki bo to jest ten kocurek, ktory kiedys sie wlamal do schowanej torby z chrupkami. No ale chrupek nie daje. Takze jak sie da cos z rybka, to zje, kurczaka czy indyka - nie zje. Zjada jeszcze na szczescie krolika - mam mrozone mieso.
Mozliwe, ze on jest apatyczny od kolnierza. Jak sie mu zdejmie jak jestem w pokoju u niego - to od razu ma inny wyraz pysia i chodzi, i interesuje sie, ociera i chce zeby go szczotkowac. Jak tylko kolnierz mu sie znowu zalozy - kladzie sie. Na p/b spi ciagle i ma szybki oddech nawet we snie.
Ogolnie sporo mruczy tak sam z siebie, bez glaskania. Ale na pewno jest wieksza poprawa w ostatnich 2 dniach, tzn od kupy;-) Aha, dzisiaj kupka znowu byla, bardzo ladna!
To jest ostry dyzur, oni tam z wetem nie chca polaczyc i ciezko sie w ogole porozumiec, nie widzi sie wetow. Teraz przez ten covid chowaja sie wszyscy weci przed ludzmi, tylko sie ma do czynienia z techniczkami. Przez telefon powiedzieli ze zapytaja weta i oddzwonia, nie oddzwonili, a ja akurat bylam w poblizu, bo bylam z Mia u neurologa, to zajechalam i myslalam, ze mi dadza a tu zonk. I tak to wyglada.
Kiedys - pisalam tu nawet na forum - mialam koteczke wolnozyjaca, calkiem dzika, przyszla z czerwonym okiem, okropnie to wygladalo. Zrobilam filmik, pojechalam do owczesnego naszego weta pokazalam, wytlumaczylam ze to feral cat nie da sie jej przywiezc i co? G...no, nie dal antybiotyku! Mialam jakies tabletki co mi zostalo od innego kota wtedy to jej dalam i od razu byla poprawa. I tak to tutaj jest - sluzbisci cholerni. I tak ja tu zawsze wojuje z tymi wetami. A jeszcze jacy sa niezadowoleni, jak sie zadaje pytania, jak sie cos tam wie i sie pyta o to i marnuje ich czas jak oni by juz w tym czasie mogli kolejnego klienta przeciez obslugiwac. Edit: w juz w ogole najgorsze jest to, ze tu jest takie beznadziejne, przestarzale i glupie prawo, ze trzeba te biedne zwierzaki, ktore nigdy nawet lapki za prog domostwa nie postawia, szczepic ROK W ROK na wscieklizne! No czasem laskawie mozna raz na 3 lata jesli sie doladuje ta 3 letnia szczepionka, pewno jeszcze gorsza bomba niz ta jednoroczna. Nie wiem, ja nie szczepie i przez to mam ciagle problemy, bo w wielu miejscach wierca ci dziure w ... jesli przywozisz kota chca od razu szczepic! Niektorzy to wrecz robia bez pytania bo takie jest prawo! Wiec z tym tez jest zawsze stres, zeby sie nie doczepili o te ch... szczepionki.
A z wetem sie rozmawia tylko przez telefon na koniec wizyty - jak cos zapomniales czlowieku zapytac - to bylo minelo, juz sie nie dowiesz.