Ruda wczoraj zrobiła rzecz niezwykłą, zirytowana obecnością w łazience człowieka z różnymi psikakdłami i odkurzaczem ( kiedyś sprzątać trzeba
) poszła sobie na wycieczkę. Wycieczka skończyła sie naszym 30 minutowym szukaniem jej, bo rozpłynęla się w powietrzu. Uciekinier został odnaleziony w szafie ( jakże!) ale spiący na luzaku i wkurzony że ktoś jej śmie przeszkadzać.
Poza tym pod pewnymi względami czuje się dobrze: je,pije, domaga o głaski.
A pod pewnymi widać znaczące różnice, jeśli ktoś wie jak patrzeć. Podnosi się z coraz większym trudem, łapki ledwo ją trzymają. Już nie podbieguje a stąpa krok za kroczkiem. Wczoraj też jej się zdarzyło przez sen nasiusiać pod siebie na posłanie. to tylko raz ale będzie obserwowali
pozdrawiamy Wszystkich podczytujących!