jolabuk5 pisze:Beztlenowce, czyli Clostridium?
Beztlenowce zwykle leczy się metronidazolem, tylko podawanie jest okropne, bo to strasznie gorzkie.
Nie wiem dokładnie, ja się na tym nic a nic nie znam.
Dziś miałam go odebrać, ale po wczorajszej wieczornej konsultacji kardiolog zdecydowała, że zostaje w szpitalu do poniedziałku. Nic nie wiem, bo udaje mi się dodzwonić tylko do recepcji.
Dziś dowiedziałam się że ma inhalacje (?) i że nie je.
Chciałam go odwiedzić, ale na czas pandemii wizyty zawieszone
Do tego ogrodowego domku nie chcę go wstawiać, bo boję się, że Mieczysław, który jest kotem młodym, silnym i zdrowym jak koń, urządzi mu tam terror i burdy. Mieczysław nic nie stracił na waleczności po odjajczeniu, a we wszystko co robi wkłada całego siebie. Biedny Pan Bykowy jest raczej dystyngowanym i spokojnym, a do tego bojaźliwym kotem, i sadzę że w tej sytuacji, życie z Mieczysławem, to byłoby za dużo, na jego nerwy.
Udało się nam naprawic ogrzewanie w garażu, najprawdopodobniej tam zamieszka. Jest to rozwiązanie tymczasowe oczywiście. Co dalej, będę myśleć jak się w końcu dopcham do jakiegoś lekarza i usłyszę co mu dokładnie jest i czego potrzebuje.
Duże kliniki są fajne, bo mają tam dużo sprzętu i wielu specjalistów, jednak ogromnym minusem jest brak sensownego przepływu informacji i problem, ze złapaniem lekarza.