Witam,
4dni temu adoptowalismy kotka. Znalazla go jakas kobieta, ktora nie przepada za kotami, wiec postanowila go wydac. Dlugo sie nie zastanawialismy i wzielismy kotke do domu. Kotka ma okolo 7tyg. Zauwazylismy, ze ma pasozyty na skorze, wiec w niedziele zadzwonilem do weta, ktory polecil nie brac kotka ze soba, a ze on da preparat, ktory wyleczy nasza kotke.
Wsiadlem w auto i pojechalem po proeparat. Uzylismy wg zalecen.
Niestety 48h minelo i srednio to poprawilo kondycje skory naszej kotki.
Problem polega na tym, ze nie wiemy co to jest. Wczoraj nasza malutka miala wizyte u weterynarza, ktory powiedzial, ze sa to pluskwy. Przelecialem google grafika i te pasozyty wygladaja calkowicie inaczej (patrz zdjecie) i sa wbite w skore, jak kleszcze. W ogole nie przypominaja pluskw, a takie miniaturowe kleszcze. Mam w domu rodzinnym dwa psy, 4 kotki i doskonale wiem jak wyglada normalny kleszcz, ktory potrafi wyrosnac do wielkosci paznokcia. A te sa codziennie takie same. Codziennnie staram sie wyrywac te robaki, ale wyglada na to, ze pojawiaja sie na nowo w roznych miejscach. Nie ma ich duzo, moze kilka. Ale codziennie wyrwe 5-7 i jutro znow sie pojawiaja. Co prawda dzis zauwazylem, ze kilka wypadlo. Niektore z nich byly martwe, ale niektore ruszaly nogami, wiec zyly.
Nie mam pojecia co dalej robic, bo weterynarz powiedzial, ze nie mozemy podac drugie preparatu, bo ten ktory dalismy byl mega silny.
Prosze was o pomoc.
Zdjecie: