Wawa/OLSZTYN - Adaś (**).. Witus szuka ds...sektor 3 :/

Pewnie się wystraszył, musi być bardzo płochliwy. Tez mnie złości, jak kot siedzi na zimnie zamiast - jak u mnie - schować się do piwnicy. Kocia logika jest nie do zrozumienia dla człowieka.

Kosiniak zyje !!!!
Zostal zlapany przez wolontariuszy z fundacji, do ktorej napisalam prosbe o pomoc, tylko zapomnieli mi napisac.

To super wiadomość!

Wspaniała nowina! :1luvu:

a złapali w stanie jakim? jak się czuje? i gdzie przebywa teraz?

Marzena, wiesz, kiedy bedziesz jechać do Olsztyna i kiedy bedziesz mogła "przeze mnie" przejechać?

maczkowa pisze:a złapali w stanie jakim? jak się czuje? i gdzie przebywa teraz?

Marzena, wiesz, kiedy bedziesz jechać do Olsztyna i kiedy bedziesz mogła "przeze mnie" przejechać?

Nie wiem jak złapali - Julita, z która mam kontakt napisała mi, ze dostała do leczenia burego kota z działki niedaleko mojej, to by się zgadzało, bo one łażą po działkach w obrębie dwóch co najmniej alejek. I że był mega dziki, to dostał convenie i go wypuścili. Pojawił się wczoraj i przedwczoraj, ale absolutnie unika człowieka jak ognia, jak tylko zobaczy to od razu się chowa i nie ma kota. Ale wygląda naprawde dobrze, nie ma glutow w nosie, cicho oddycha, nie kicha, jedynie mruzy jeszcze to strasznie chore oko, no i strasznie jest chudy.
Ania, ja co tydzień jestem w Olsztynie, ale teraz nie jeżdżę przez szczytno tylko nową siódemką. Musiałabym specjalnie pojechać i w sumie jest to do zrobienia tylko się zastanawiam, czy miałabyś możłiwosć wysłania paczkomatem? Bo to w sumie chyba by był mniejszy koszt niż paliwo w dwie strony.. ale jak to kłopot to podjadę. Nie wiem czy jeszcze przed urlopem (za 3 tygodnie) , czy podczas urlopu , na spokojnie. Dzisiaj wróciłam do warszawy, ale jutro znowu jadę , na pogrzeb. To nie bardzo dam radę podjechać.

podjeżdzać z Olsztyna do mnie i wracać do Olsztyna, to totalnie bez sensu kosztowo, raczej myślałam, że może raz pojedziesz jednak trasą przez Szczytno, km mniej i koszt w sumie mniejszy, niż 7ką, tyle, ze czasowo nieco dłużej.

zobaczę z tym paczkomatem, tylko to g... ciężkie i duza paczka, w tej chwili mam kipisz remontowy i o ile samo wyjęcie puszek i reszty z piwnicy i po prostu przerzucenie do samochodu jeszcze jakoś dam radę, to przenoszenia do domu na 3 piętro, pakowania tego, znoszenia z powrotem ani logistycznie ani siłowo za bardzo, bo ten remont zaczęłam spontanicznie, robię to sama ( a w zasadzie z 11 bez przerwy przeszkadzającymi kotami ) i na razie sobie umieram, boli mnie każdy mięsień i zastanawiam się, co mi odpieprzyło??! Myślę, że w czerwcu raczej paczki nie dam po prostu rady, bo myślę, że z remontem, tym, co sobie wymysliłam, wcześniej nie skończę .

jeszcze pomyślę, czy za niedługo nie będę jechała na zachód, to może zmienię troche trasę i podrzucę bezpośrednio na działkę? Pomyślę..

Dobrze, że Kosiniak lepiej wygląda i się czuje

maczkowa pisze:podjeżdzać z Olsztyna do mnie i wracać do Olsztyna, to totalnie bez sensu kosztowo, raczej myślałam, że może raz pojedziesz jednak trasą przez Szczytno, km mniej i koszt w sumie mniejszy, niż 7ką, tyle, ze czasowo nieco dłużej.

zobaczę z tym paczkomatem, tylko to g... ciężkie i duza paczka, w tej chwili mam kipisz remontowy i o ile samo wyjęcie puszek i reszty z piwnicy i po prostu przerzucenie do samochodu jeszcze jakoś dam radę, to przenoszenia do domu na 3 piętro, pakowania tego, znoszenia z powrotem ani logistycznie ani siłowo za bardzo, bo ten remont zaczęłam spontanicznie, robię to sama ( a w zasadzie z 11 bez przerwy przeszkadzającymi kotami ) i na razie sobie umieram, boli mnie każdy mięsień i zastanawiam się, co mi odpieprzyło??! Myślę, że w czerwcu raczej paczki nie dam po prostu rady, bo myślę, że z remontem, tym, co sobie wymysliłam, wcześniej nie skończę .

jeszcze pomyślę, czy za niedługo nie będę jechała na zachód, to może zmienię troche trasę i podrzucę bezpośrednio na działkę? Pomyślę..

Dobrze, że Kosiniak lepiej wygląda i się czuje

maczkowa, będziemy się zdzwaniać (tzn zadzwonię ja do Ciebie) już na moim urlopie. Chętnie przejmę karmę, bo jedzą, a teraz kupowanie mięsa jest niezłym wyzwaniem. Trochę kupuję, tak ok 1kg na dzień, na zachętę, albo dla najsłabszych zostawiam, a reszta je saszetki i puszki. Mam jeszcze trochę z darowanych kiedyś, które zostawiłam na czarną godzinę (monitorując datę ważności), no i teraz korzystam...

Zamówiłam kotim suchą karmę sanabelle hair&skin - Lodzia i Sonia, a zwłaszcza Lodzia znowu ma cały łysy brzuch i tylne łapki - albo to alergia, albo jakieś niedobory, albo nie wiem co. Wiem, ze karma droższa, ale też bogatsza w witaminy i minerały, zobaczymy.
Niedługo urlop - jadę do Olsztyna, spróbuję złapać Basieńkę na sterylkę. Będę stawiać klatkę i czekać. Na razie jest tak, ze koty nie mieszkają na naszej działce, mozę za dużo dzieci wokół , nie wiem, ale moze się złapie. Jak wlezie Lodzia wezmę ją do weta, zeby obejrzał te wyłysienia.

Uff, dobrze by było Basieńkę ciachnąć! :ok:

Ten lysy brzuszek i tylne lapki to tez moze byc alergia na ukaszenia pchel.
U mnie ma to jedna kotka i co roku o tej mniej wiecej porze (nie wiem czemu akurat teraz ale tak jest) ma problem. Aktualnie nosi obrozke przeciwpchelna, dostaje hydroxyzinum na uspokojenie tego swedzenia. Bo to bardzo swedzi i ona sie wylizuje do lysa.
Moze Lodzi by pomogly kropelki na kark przeciwpchelne, jesli to alergia na pchly.

pibon pisze:Ten lysy brzuszek i tylne lapki to tez moze byc alergia na ukaszenia pchel.
U mnie ma to jedna kotka i co roku o tej mniej wiecej porze (nie wiem czemu akurat teraz ale tak jest) ma problem. Aktualnie nosi obrozke przeciwpchelna, dostaje hydroxyzinum na uspokojenie tego swedzenia. Bo to bardzo swedzi i ona sie wylizuje do lysa.
Moze Lodzi by pomogly kropelki na kark przeciwpchelne, jesli to alergia na pchly.

Też tak moze być. Tyle że mi się nieraz i znienacka Lodzia da pogłaskać i kręci koło nóg... ale nie wiem czy by mi się udało jej coś na kark zakropić. A jak źle zakropię i zliże?
Dzięki bazarkom Szymkowej na rzecz działkowców zamówiłam kolejny worek 10kg suchej karmy - tym razem na próbę poszło Sanabelle Hair&Skin, zobaczymy.
Szymkowa - przeogromnie dziękuję !!! :1luvu:

Ja moim dziczkom zakraplam jak sa glodne - rozsypuje na podlodze jakies wyjatkowo smakowite chrupki i koty przybiegaja, jedza i tak kazdy zajety, zeby jak najwiecej zejsc, ze danemu osobnikowi latwiej zakroplic w tej gromadzie. I daje tak bardziej na karczek, a nie miedzy lopatkami (jak pisza na ulotce), bo miedzy lopatkami zawsze potrafia sobie jakos rozlizac :roll:

pibon pisze:Ja moim dziczkom zakraplam jak sa glodne - rozsypuje na podlodze jakies wyjatkowo smakowite chrupki i koty przybiegaja, jedza i tak kazdy zajety, zeby jak najwiecej zejsc, ze danemu osobnikowi latwiej zakroplic w tej gromadzie. I daje tak bardziej na karczek, a nie miedzy lopatkami (jak pisza na ulotce), bo miedzy lopatkami zawsze potrafia sobie jakos rozlizac

Czyli blizej lebka?
Moi dzialkowcy to ew moga jesc obok mnie ale gdy sie schylam to uciekaja. Pogadam z wetem, kupie coś na pchly, moze sie uda zakropic Lodzi.

Tak jest, blizej lebka. Siegalam reku z boku, jak byly inne koty wokol, bo jak z przodu to uciekala. I jeszcze sobie tak nacielam to plastikowe opakowanie na trojkat, zeby ono "weszlo" latwiej miedzy siersc, bo wiadomo, ze sie druga reka nie rozchyli siersci u dzikusa. Szkoda by bylo otworzyc opakowanie a potem nie dac rady zakroplic, wiec moze zrob najpierw probe, czy da rade Lodzi siegnac nad karczek reka.
Ja bym kucnela przy jedzeniu i poczekala az zaczna jesc, bo ruchu podczas jedzenia sie przestrasza. I trzeba ukrywac, ze ma sie cos w rece. Tak pisze na zas, ale na pewno to wszystko sama wiesz :ok:

Wawa/OLSZTYN - Adaś (**).. Witus szuka ds...sektor 3 :/

Kto przegląda forum