» Pt lis 13, 2020 20:01
Re: OLSZTYN - proszę o pomoc dla działkowych kotów
Szybciutko opiszę horror z happy endem.
Siostra rzuciła hasło w środę "jedziemy" i pojechałyśmy. Dosłownie na kilkanascie godzin. Nie było nas dwa dni, no ale.. Najpierw nasze futrzaki, przyszła nowa krówka, ale mam wrazenie, że ona jest z kilka działek dalej i jakoś chyba się zna z naszymi starszakami, bo nie syczały na siebie. Nakrojony pojemnik dla malszuków i Belli a bella też się pojawiła na działce. Ale jakas wystraszona, niepewna. Poszłysmy w kierunku działki, na ktorej była z rodzinką od kilku tygodni. Bella biegła kłusem,, naprawdę szybko i jak doszłyśmy to... pojemniki wystawione na alejkę, trawa skoszona, liście zgrabione, maluchow ani śladu. Bella zdenerwowana, zawodxziła w głos, szukałyśmy razem z nią malców rawie dwie godziny. Juz ze łzami w oczach i róznymi pomysłami na to co się mogło wydarzyć, gdy pojawił się w alejce pies bez smyczy,. luzem biegnący, na widok ktorego Bella pobiegła na przód, i... rapotem skręciła w bok, na działkę, na ktorej nie było jej juz ze dwa miesiące. To działka oddalona od tej, na ktorej były ostatnio 2 ścieżki i trzy rzędy działek, czyli jakieś 300m. Poszłysmy za nią, kiciamy i... najpierw jedne uszy, za chwilę drugie, trzecie i za chwilę czwarte. Znalazły się!!!
nie wiadomo co by było, gdybyśmy nie pomogły Belli szukać. Bo ona się kręciła w promieniu 50 metrów, nawoływała, a dzieciaki były dużo dalej. Być może by w nocy wyszły do niej, ale już wiemy, ze Anatolek i Adaś (Szarik i Pazurek) trzymają się raazem i jak się robi ciemno to nie pokazują się mimo ze kocica i ich bracia wychodzą wołane przez nas. Więc rownie dobrze by mogło być tak, ze ich by nie odnalazła...
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI...""Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...