SabaS pisze:Na razie puściłam do udostępnienia. Jak się trochę ogarnę to pomogę. Do 10-ego już niedaleko. Nie rezygnuj. Szkoda Twojego wysiłku, czasu i stresu jakim okupione były zabiegi.
Bardzo dziękuję.
Naprawdę zastanawiam się. Pojadę i tak, bo wiadomo, ze tez jeżdżę do brata, więc zobacze jaka będzie sytuacja. Martwię się zimnicą, o maluszki Lodzi.. będąc na urlopie kupiłam im immunodol, bo już wtedy pokichywały łącznie z Lodzią, no ale teraz nie dostają.. Lodzia się nimi jeszcze zajmuje, moga mieć jakieś 3,5 miesiąca, woła je, często razem śpią wtulone w siebie, więc nie chciałam ich rozdzielac od matki na to zimno. Dzisiaj wejdę do ciucholandu, zobacze czy sa jakieś polarowe rzeczy do budki. I moze im też zrobie jeszcze inne posłanka..
Będąc na urlopie, widziałam ilość kotów, które przychodzą oraz ich stan, często diametralnie różny. Począwszy od tłuściochów, mieszkających u pani w alejce nr 2 (moja działka jest przy alejce nr 7) a skończywszy na szkielecie jakim jest Dyzio, czy Czulka, czy był Fiodor, bo od kastracji przychodzi regularnie i już widać jak mu się boczki zaokrąglają. Antybiotyk też fajnie podziałał na jego katar.
Jestem tym zdruzgotana. Wożę ogromne ilości mięsa (na weekend to min 5kg, często jeszcze dokupuję w Olsztynie) plus sucha karma - która się znów kończy. Karmy zostawiam jakieś 2kg w pojemnikach na tydzień. I uważam, że to mało jak na tę ilość kotów.