Wawa/OLSZTYN - Adaś (**).. Witus szuka ds...sektor 3 :/

Roki - 16.08.2012

1. Paszteciki animonda baby pate
2. Sucha rc mother baby kitten. Na razie nie chce zmieniac, niech kociaki nie maja rewolucji. Dzisiaj im zostawilam 2 op po 400g.
3. Animonda Carny kitten puszki 400g.
4. Sanabelle hair and skin 10kg

Być może uratowałam dzisiaj Nosi życie widząc w jakim jest stanie, wiedząc co zrobić i mając to co jest potrzebne, czyli lek. Mam nadzieję, zę babce uda się jej dawać antybiotyk. Miała swoje koty - dzisiaj z nią rozmawiałam - oby miałą doświadczenie w dawaniu leku.
O rozmowie napiszę jutro, bo jestem teraz bardzo zmęczona.
Bardzo proszę o pomoc. Suchej karmy dla dorosłych praktycznie nie mam - zostawiam im właściwie dawki jesienno-zimowe - w sumie dobrym jest pytanie, dlaczego one nie polują.. Teraz, jak sa małe to tym bardziej wolę im zostawić za dużo niż za mało.

Marzena, dorzucę 100zł na operację Belci. Akurat coś mi zeszło z wystawionych rzeczy, więc dostałam niewielki zastrzyk gotówki.
Przypominam też Ci, że u mnie czeka trochę suchego i smilii, z pół workiem Josery i kilkunastoma puszkami Smilii podzielę się, wystarczy-, że pojedziesz inną trasą. Jednak akurat w ten weekend jestem dostępna tylko w piątek i w sobotę rano, bo potem wyjeżdzam i wrócę dopiero w niedzielę późnym wieczorem

maczkowa pisze:Marzena, dorzucę 100zł na operację Belci. Akurat coś mi zeszło z wystawionych rzeczy, więc dostałam niewielki zastrzyk gotówki.
Przypominam też Ci, że u mnie czeka trochę suchego i smilii, z pół workiem Josery i kilkunastoma puszkami Smilii podzielę się, wystarczy-, że pojedziesz inną trasą. Jednak akurat w ten weekend jestem dostępna tylko w piątek i w sobotę rano, bo potem wyjeżdzam i wrócę dopiero w niedzielę późnym wieczorem

dziękuję

Muszę coś pomyśleć nad odbiorem tej karmy od Ciebie - to nie jest taka prosta sprawa pojechac trasą przez Przasnysz Pułtusk i Szczytno, bo to wydłuża podróż dla mnie jako kierowcy do prawie 4 godzin. A 7ką jadę obecnie 2 i pół (otworzyli do Olsztyna już praktycznie całośc trasy) i jest prosta droga, bez przejśc dla pieszych, przejazdów przez miasteczka z fotoradarami itp.

A teraz obiecałam napisac o Nosi.
Rozmawiałam z panią. Okazuje się, ze Nosia się u nich okociła na plandece jakiejś pod drzewem. Państwo mieli w swoim zyciu koty, więc świeżo urodzone kociaki przenieśli w jakieś inne miejsce na działce swojej i mieli plan dnia następnego pojechac do domu po transporterek, aby wziąc kociaki i spróbować złapać Nosię na kociaki na sterylizację. Oczywiscie dnia następnego Nosia już wyniosła swoje dzieci z ich działki. Pani nie sterylizowała Plamki / Frani (to wiem, bo ja ją sterylizowałam), ale wie, że jest wysterylizowana, bo nie ma kociaków. W sumie logiczne. Podobno w tamtym roku miałą jednego, ale słuch o nim zaginął..
Mam nadzieję, ze Nosia dostaje antybiotyk i ze czuje się lepiej.

Oj, szkoda, że nie udało się złapać Nosi na kociaki! Byłoby o jedną rodzącą kotkę mniej. Mam nadzieję, że przynajmnie będzie dostawała antybiotyk! :ok:

Bardzo, bardzo dziękuję SabaS za 10kg Sanabelki dla działkowców, Anonimowemu Przyjacielowi za tacki paszteciki dla kociaków i naelienn za RC suchy dla kociaków :1luvu:

Z duszą na ramieniu pojechałam wczoraj rano na działkę - Nosi nie było bardzo długo, nie widziałam jej i aż się bałam zapytać pani, która miałą jej dawać lek, co z nią. Jak się już zebrałam zapytać to pani pojechała, no ale Nosia przyszła. Chudziutka i lekko zrudziała, ale oczka już czyste, oddech też i bez kataru. Niestety nie namierzyłam jej dzieci, ale muszą być bo wiele mięsa w pyszczku im zaniosła. W końcu znalazłam taki moment, ze była przy miseczce i dałam jej gourmeta. Zawopłałam "Nosia, zaczekaj" i powiedziałam, ze matce też się coś nalezy, nie tylko dzieciom. Zjadła całą puszeczkę na raz.
Maluchy Soni w miarę dobrze - dziewunia biało czarna, najbardziej chora, z niedoleczonymi oczkami znowu troszkę kicha i ma surowiczy wyciek z oczek. Ale rozrabia i jest hersztem w kocich zapasach. Całęj trojce naraz daje radę, tylko piski odchodzą spod iglaka. Dzieciaki wsuwają już mięso, ale chętnie zjadły paszteciki, dosypałam beta glukan na odporność. a do mięsa anti herpes proszek.
Wróciłam w nocy.

Ojej, to dobrze, że leki działają. A ile jest w sumie maluchów?

Maluchow jest 8 i oby tak zostalo.
Mala bialoczarna okazala sie chlopaczkiem, dzisiaj na cito jechalam do weta, ma strasznie zawalony nos i nie je.
Dostal convenie i tolfe i wypuscilam go na dzialce. Po kilku godzinach kombinowania zjadl troszke gourmeta lososiowego podgrzanego. Przynajmniej troszke jestem spokojniejsza, ze z kazdym dniem bedzie lepiej i chlopak da rade.
Ma na imie Witus.

Marzenia11 pisze:Maluchow jest 8 i oby tak zostalo.
Mala bialoczarna okazala sie chlopaczkiem, dzisiaj na cito jechalam do weta, ma strasznie zawalony nos i nie je.
Dostal convenie i tolfe i wypuscilam go na dzialce. Po kilku godzinach kombinowania zjadl troszke gourmeta lososiowego podgrzanego. Przynajmniej troszke jestem spokojniejsza, ze z kazdym dniem bedzie lepiej i chlopak da rade.
Ma na imie Witus.

Szczęście, że Wituś dał się złapać! :ok: