Wawa/OLSZTYN - Adaś (**).. Witus szuka ds...sektor 3 :/

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 28, 2021 15:22 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

To nie wiem. Ja zrozumialam, ze pojada autem Marzeny ale moze uzgodnienia miedzy nimi byly inne.
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4249
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Wto wrz 28, 2021 15:59 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Żadna podróż na tej trasie nie kosztowałaby ok.700zł ,no chyba że jedzie się czołgiem albo tankuje paliwo lotnicze.
A pewnie tyle wyniesie sterylizacja+ hotelowanie,jeśli w ogóle się je znajdzie. Skoro jak patrzę w wątek to za samą sterylizację ponad 4 stówy płaciłyście.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 28, 2021 16:34 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Marzenia11 miała Lodzię złapać i przekazać będąc już w Olsztynie.
Gusiek1 i jej mąż mieli po nią (kotkę) przyjechać z Warszawy, zgarnąć i od razu zawrócić (to kupa godzin w trasie, z czego pewnie większość po ciemku). Ogarnąć dostarczenie do Koterii a potem odebranie gdy już by było to możliwe (termin byłby płynny, w zależności od sytuacji). Następnie przywieźć do Olsztyna, wypuścić i wrócić do Warszawy. Dodatkowe zalety Koterii: ogromne doświadczenie w kastracjach w ogóle, a kotów wolnożyjących w szczególności. Intensywne akcje adopcyjne kotów które do nich trafiają jeśli okażą się w klatce proludzkie. Jak już pisałam - mi kilka kotek wyadoptowali, tak naprawdę większość z tych które im podrzuciłam.

Koteria miała być alternatywą do możliwości kastracji na miejscu - czyli kastracja teraz i wypuszczenie samopas po 2 dniach od zabiegu.
Kastracja na wiosnę - pewnie podobnie. Jakieś bliżej nieokreślone inne plany.
Jak dla mnie - bardzo ok ta alternatywa. Dla Marzeny wydawało się że też, jedyne "ale" to była kwestia transportu bo bała się jechać z Lodzią na takiej trasie.
Propozycja gusiek1 zaowocowała od razu umawianiem szczegółów. Wszystko wyglądało świetnie.

I nagle info o odwolaniu akcji. Bez słowa wyjaśnienia.

Jednak myślę że gusiek1 włosów z głowy by nie rwała, ani za bardzo nikt w wątku - gdyby okazało się że jest opcja wykastrowania kotki sensownie na miejscu i wypuszczenie jej w bezpieczny dla dziewczyny sposób. Bo w kastracjach kotów wolnożyjących chodzi nie tylko o odfajkowanie kastracji ale i o to by kotka wyszła z tego bez szwanku.
Gusiek1 miałaby ze 2-3 dni do przodu, kilka stów w kieszeni, święty spokój - bo przecież cała logistyka leżała na jej barkach.
Kotka byłaby ogarnięta na miejscu.

Ale potem zrobiła się ta cała awantura, tu i poza Forum. Ja się nasłuchałam, gusiek1 to już współczuję nieziemsko.
Ja nadal nie mam pojęcia czemu do tego doszło choć znalazłam się w centrum całej tej zadymy.
Zabrakło zwykłego - zmieniłam zdanie bo... Plan obecny mam następujący:...

Jednak to już było.

Teraz mam wielka nadzieję że na fali emocji, energii tej całej historii - koteczka dostanie coś w zamian, plan uległ zmianie ale jej to wyjdzie na dobre.
I za to z całych sil trzymam kciuki :piwa:

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto wrz 28, 2021 19:04 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Ja też :ok: za koteczkę. Ona jest tu najważniejsza!

aga66

 
Posty: 6137
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Śro wrz 29, 2021 7:18 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Marzena wczoraj mi dała znać że Kotka jest po sterylce i ma się dobrze po znieczuleniu. Nie była w ciąży :)
Mam nadzieje ze nic nie pokręciłam
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4540
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 29, 2021 9:03 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Żeby być w porządku wobec osób zaangażowanych w los kotki, należałoby tu wkleić info od weta o przeprowadzonym zabiegu na tej konkretnej kotce.
Poczta szeptana ,wobec ostatnich wydarzeń, nie jest wystarczająco wiarygodna.
I info kiedy kotka będzie wypuszczona,bo to było b.istotne.

edit: trochę to wszystko się kupy nie trzyma. Wczoraj o 10.00 padła propozycja finansowania zabiegu,na który M.nie było stać i nagle już za sekundę zabieg się odbył. W dodatku kotka o tym wiedziała wcześniej od nas i od Was i była tego dnia na czczo :ok: o grzecznym wejściu do klatki-łapki bez komplikacji i na czas,by biegiem dotrzeć do weta nie wspomnę.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro wrz 29, 2021 11:51 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Po pierwsze.

Jeśli chodzi o mój stosunek do zabiegów sterylizacji i kastracji.
Oto pierwszy post tego wątku i cel założenia tego wątku:

Marzenia11 pisze: (...)

Olsztyn, a właściwie ogrody działkowe na Wójtowej Roli, okolice Olsztyna, Klebarka Małego i Wielkiego.
Przychodza do mnie na działkę koty. W tym roku już się pokazały dwa mioty kociaków. Potrzebuje pomocy w przeprowadzeniu zabiegów, głównie sterylizacji.
Skontaktowałam się dwa tygodnie temu z fundacją działająca w Olsztymnie i się dowiedziałam, zę zarówno w lecznicach, gdzie ,mogłyby się odbywac zabiegi bezpłatne oraz w domach tymczasowych, jest panleukopenia i to w ostrej postaci, czyli bezobjawowa, rano kociak szaleje a wieczorem znajdują niezywego.
W tej sytuacji bardzo nie chcę korzystac z ich pomocy. Nawet kontaktować się z osobami, które wprawdzie zachowują środki ostrożności, ale mają kontakt z pp.
Dowiedziałam się, ze jest doktor, która ma gabinet i może zrobić po mniejszej cenie zabiegi, ale ona nie ma szpitalika.
Dlatego potrzebuję następującej pomocy:
-szukam osoby/osób, które mają/mieli koty, wiedzą w każdym razie jak się nimi zajmować i zgodzą się na przetrzymanie kotek po sterylce i przed.
Chodzi o to, ze ja jestem tylko w weekendy, więc nawet jak złapię kotkę w niedzielę to trzeba ją gdzieś przetrzymac załóżmy do poniedziałku, zawieźć na zabieg, odebrać i przetrzymać po zabiegu. A ja wtedy w kolejny weekend przyjadę i odbiorę kotę.
-szukam osoby która ma klatkę-łapkę ale nie miała i nie ma kontaktu z osobami mającymi kontakt z panleukopenią
-szukam wsparcia finansowego na zabiegi
-szukam osób, które znają lecznice czy gabinety wet w olsztynie i wiedzą, gdzie warto robić zabiegi, a od ktorej/ktorych lepiej się trzymać z daleka.
Ewentualnie będę szukać lecznicy ze szpitalikiem, ale wtedy tez będzie się to wiązało z dodatkowymi kosztami.

Przede wszystkim szukam u Was pomysłów i rozwiązań na tę sytuację. Bo moze ja czegoś nie wymyśliłam, moze macie jakieś własne inne doświadczenia w takiej sytuacji. Podzielcie się, poproszę. Naprawdę będę wdzięczna.


Marzenia11 pisze:
Fhranka pisze: Z łapankami jeśli nie jest się funagacją i nie ma się zaplecza zawsze jest sporo niewiadomych i stresu, ale kota można przetrzymać we własnej łazience i kolejnego dnia przekazać do weta ze szpitalikiem.

Tyle że ja jestem tylko na weekendy. Przyjeżdżam w sobotę, wyjeżdżam w niedzielę. Dlatego tak bardzo potrzebuję znaleźć kogoś na miejscu, komu będę mogła zawieźć kotkę, kto ją zawiezie na zabieg i odbierze i przetrzyma do mojego kolejnego przyjazdu, czyli maks tydzień.
Udało mi się dostać namiary do kilku gabinetów, gdzie są sensowni weci. Dla mnie to bardzo ważna informacja, bo ja nikogo nie znam w Olsztynie, więc bym się bała powierzyć pierwszemu z brzegu lekarzowi koty. Strasznie je kocham, naprawdę są jak moje domowe. Jak jestem codziennie zjadają ok 3kg mięsa.. Ostatnio byłam na urlopie przez tydzień to naprawdę.. koszt ogromny, ale nie żałuję.
Generalnie taki mam plan działania jak napisałaś. Ewentualnie wiosną może pomoże ta fundacja, jeśli już nie będą mieli pp. Bo co z tego, ze ostatnio trafili na wieś do jakiejś kobiety co miała 45 kotów w mieszkaniu czy domu. Jak po zabiegach stado zmniejszyło się do 27, bo reszta odeszła na pp. To jest dla mnie koszmar, a nie pomoc, być moze nie mam racji, ale tak to czuję. I tego nie chcę u siebie.


oraz kolejne posty - rozciągnięte w czasie, ale są:

Marzenia11 pisze:Dostałam odpowiedź z jednej z lecznic... koszty powalają..
Dzień dobry,

Jak najbardziej jest taka możliwość. Z doświadczenia wiem, że kotki po zabiegu nie potrzebują tak długiej rekonwalescencji. Rana jest drobna i wystarczają 2-3 dni. Wiem, bo trochę takich zabiegów wykonałem na wolnożyjących kotkach pracując w Schronisku dla Zwierząt. Po 2 dniach wracały do swojego miejsca życia i nic Opiekunowie nie zgłaszali. Nie mniej, jeżeli Pani tak chce to mogą być u nas na szpitalu przez tydzień. Koszt takiego zabiegu u nas to ok. 350zł (kotka) i ok. 200zł (kocurek) (w zależności od tego na jaką antybiotykoterapię się zdecydujemy oraz jak dużo leków do znieczulenia będzie trzeba podać danemu zwierzakowi) + hospitalizacja 40zł/dobę+ leki za dany dzień. Każde zwierzę jest zabezpieczane przeciwbólowo min 3 dni, antybiotyk 7 dni lub jednorazowo działający 14dni. W dniu zabiegu dostaje również opioidowe leki przeciwbólowe. Wszystko to niestety generuje koszta, ale zwierzę jest komfortowe co jest dla nas najważniejsze.


Marzenia11 pisze:
Fhranka pisze:Ja chętnie opłacę kastrację którejś z kotek i ewentualny pobyt w szpitalu. Tyle mogę pomóc, pamiętaj o tym proszę i daj znać, gdyby zabieg się kroił. Przeleję pieniądze.

dziękuję! Zapisuję. :1luvu: :1luvu: :1luvu:
nie wiem kiedy się zajmę zabiegami, w obliczu lockdawnu i innych spraw. Ale zajme się na pewno.


Marzenia11 pisze:Mamy rozbity samochod. Na najblizszy weekend pozyczymy od znajomej, ale nie wiem co dalej. Mam klatke lapke z trudem znaleziona, ale nie wiem, czy udami sie zlapac ktoras z kotek i zawiezc do lecznicy. Zobaczymy.
Poza tym mamy podejrzenie, ze wrocil Kamysz, po pol roku. Trzeba potwierdzic. Bo jakis kot zwiewa z predkoscia swiatla z foliaka. Bury z bialymi tylnymi.lapami.
Lodzia bez zmian. Na szczescie ma apetyt.


Marzenia11 pisze:Chcialam dobrze, wyszlo okropnie.
Bardzo chcialam. Zaplanowalam 2 tyg urlopu w Olsztynie, z nastawieniem na zabiegi. Nawiazalam wspolprace z facetem co lapie hurtowo koty i wozi do schroniska na zabiegi
Nie skorzystalam z jego pomocy, bo nie podobalo mi sie to jak pracuje. Ustawia klatki na cala noc i nad ranem zabiera to co sie zlapie i zawozi.
Postanowilam po swojemu, ale majac go w odwodzie. (...)


Marzenia11 pisze:PODSUMOWANIE:
1. Kastracja Dyzia, szczepienie w schronisku -60zl
2. Sterylizacja Czulki - 400zl sinansowala makrzy
3. Kastracja Blondyna Fiodora - 250zl
50zl wsparla aga66
50zl wsparla kasia.winna

4. Sterylizacja Pipi - 414zl sfinansowala Madie
5. Kastracja Tadzia -224zl
6. Kastracja Bezika -204zl
100zl zaplacila Fundacja Psiaki z Warmii i Mazur
34zł wsparła Fhranka

7. Sterylizacja Malej Beni - 376zł
Transport na dzialke z lecznicy dogtaxi-100zl
150zl zaplacila Fundacja Psiaki z Warmii i Mazur
326zł sfinansowala Fhranka

Koszt jedzenia,puszeczek potrzebnych do lapania oraz podkladow i innych akcesoriow potrzebnych dla Dyzia na dzien 29.08 wynosi 188zl.
50zl wsparla makrzy
36zl wsparla Madie


Marzenia11 pisze:Nie udalo sie zlapac Plamki...w sumie przez moja kolezanke, ald juz nerwy mi minely, wiec trudno.
Dzisiaj odwoze sprzet do lecznicy i zapytam doktora jak mozemy zorganizowac sterylizacje weekendowe. Na pewno cos wymyslimy. Najgorzej z odbiorem, widzialam usluge Dog taxi. Moze odwiezie tez kota. Tym bardziej ze nie trzeba wypuszczać na mojej dzialce, wystarczy w alejce.


Marzenia11 pisze:Jestem na dzialce, klatka w pogotowiu, Plamki nie ma. Mam czas do 15.
To bedzie niemal nierealne zlapanie na zabieg w weekend, gdy moge przywozic kota najpozniej 15.30...


Marzenia11 pisze:Mozna lapac w takie zimno kotki na sterylki?


Marzenia11 pisze:
iza71koty pisze:
Marzenia11 pisze:Mozna lapac w takie zimno kotki na sterylki?


Ja nie łapię.Najlepiej wczesną wiosną.W tym roku zaczęliśmy pod koniec lutego.Niektóre były dopiero po rujkach.Inne przed.

O kurcze,a ja sie umowilam z dr na jutro, ze moze przywioze Lodzie.. to teraz zagwozdka. A nie zajdzie w ciaze?


Marzenia11 pisze:No ja po przemysleniach odpuszczam. Noce sa zimne, 3,4,6 stopni. Ja jestem raz na tydzien. Lodzia jest teraz w bardzo dobrej formie , ale ryzykowac nie bede. Tez nie moge okreslic czy ma ruje czy nie. Nie mam możliwości trzymania ich po zabiegach w domu, kotki sa w szpitaliku 2 doby, kocurki dobę I to tyle co mogę .


Z tych postów jasno wynika, że jestem ZA robieniem zabiegów kotom, sterylizcją i kastracją. Zastanawiam się tylko nad tym, kiedy i gdzie sterylizować, a nie "czy" sterylizować.
Jednak WY, tj. ASK@, Fhranka, gisha, maczkowa, makrzy i Blue wiecie lepiej niż ja. I fakt zrezygnowania przeze mnie z przewiezienia kotki do Warszawy potraktowałyście jako rezygnację z jej sterylizacji w ogóle..
I się dowiedziałam, że:
:arrow: ASK@ - że mam lekceważące podejście i będę odpowiadać za powołanie niechcianych żyć, że jestem mistrzynią w biciu piany i udręczaniu się

ASK@ pisze:
Marzenia11 pisze:Po rozmowie z wet, behawiorysta rezygnuje z pomyslu wiezienia kotki do Koterii.
gusiek1 ogromne dzięki za chec pomocy ! :1luvu: :1luvu: :1luvu:

(...)
Dla mnie to śmieszne. I nie odpowiedzialne. Kocica już może być w ciąży lub zaraz będzie i to ty będziesz odpowiedzialna za powołanie niechcianych żyć.
(...)
Nigdy w życiu nie spodziewałam się tak lekceważącego podejścia u starej forumowiczki. Co nie jedno nieszczęście widziała. A sama przykłada rękę do tego.
(...)
Jesteś mistrzynią w biciu piany i udreczania się. Tylko gdzie w tym kot?
Co zrobisz z ew kolejnym miotem? Nic!!! Umrą albo przeżyją. Wtedy behawior ci pomoże?
(...) To ja i mnie podobni stajemy na głowie by ograniczyć bezdomność a ty...
Życzę powodzenia i owocnych rozmów ze "specjalistami." .


:arrow: tabo10 - że mam porozmawiać z psychiatrą i używam szantazu emocjonalnego, ze łamię regulamin forum w zakresie rozmnażania i potrzeby sterylizacji, że biję pianę, mam wyimaginowane argumenty, marnotrawię pieniądze, że jęczę i poradziła Blue, że w celu ocknięcia się histeryka trzeba czasem walnąć w twarz

tabo10 pisze:Ty lepiej z psychiatrą porozmawiaj ,nie z behawiorystą .

Miałaś wszelką pomoc,którą można uzyskać. Darmowe miejsce kastracji,kierowcę, klatkę do przetrzymania. Marnujesz wszystko.
Kolejne, nawet osoby z konstruktywnymi radami które niby doceniasz,nie wytrzymują Twoich wpisów.
Szantaż emocjonalny to jedyne narzędzie,które masz opanowane do perfekcji.
Ciekawe co napiszą teraz Twoje wierne obrończynie wstawiające nic nie wnoszące serduszka i kciuki.

Powinnaś dostać bana na 3mce,albo dożywotniego za łamanie kilku podstawowych zasad tego forumhttps://forum.miau.pl/viewtopic.ph ... 7018,cytuję:

1. Kot to nie tylko przyjemność, ale przede wszystkim obowiązek.
2. Staramy się pomagać kotom wolnożyjącym.
3. Jesteśmy przeciwko pseudohodowlom i rozmnażaniu "niby rasowych" kotów.
4. Jesteśmy za sterylizacją i przeciw bezmyślnemu rozmnażaniu.

5. Jesteśmy przeciwni "kolekcjonerstwu". Pomagajmy kotom mądrze."


tabo10 pisze:Blue,nie lej wody na Jej młyn, proszę.
Tu chodzi głównie o bezsensowne bicie piany.Po co rozstrzygać tu kolejne chore,wyimaginowane argumenty? Po cholerę teraz komu była konsultacja z behawiorystą???
Może jak w końcu wszyscy przestaną to tolerować i Marzenia11 zostanie kompletnie sama z problemem,to się ocknie. Przestanie marnotrawić czyjąś pomoc,czas,pieniądze i energię. Nie będzie mieć więcej komu jęczeć.
Histeryka czasem jak nie walniesz w twarz, to nie otrzeźwieje.

A behawiorystę poprosiłabym o podpisanie zobowiązania na piśmie do objęcia pieczy finansowej i logistycznej nad kocim stadem na tych działkach, które pojawi się w związku z jego profesjonalnymi poradami. Albo zapraszam na codzienną wycieczkę ze mną w syfiaste miejsca karmienia,w zimno,błoto i deszcz, bo pewnie w realu nic nie widział ,więc chętnie pokażę. A jego wiedza czysto teoretyczna zdobyta z książek na ciepłej kanapie w kapciach, na kursie zdalnym.


:arrow: Blue mi pokazała jaki popełniłam błąd nie korzystając z usług Koterii

Blue pisze:Szkoda wielka że odebrałaś kotce szansę na kastrację w tak profesjonalnym miejscu gdzie mają ogromne doświadczenie w kastracji kotek wolnożyjących i możliwość wypuszczenia gdy będzie już w pełni zagojona i zdrowa, w dogodnym terminie - to zupełnie inna sprawa niż wypuszczenie dwa dni po operacji na zimno, bez opieki choćby bardzo okrojonej.
Kotka straciła też ewentualną szansę na dom, bo całkiem często się zdarza że koty "dzikie" na dworze, w klatce okazują się miziakami, dzięki Koterii kilka kotek które ja u nich kastrowałam znalazły nowe domy. A na ich profilu często pojawia się ogłoszenie o kocie kastrowanym jako dziki który okazał się bardzo proludzki.
Wszelkie Twoje argumenty przeciwko temu rozwiązaniu (że nie jesteś w stanie jej dowieźć) przestały istnieć w momencie gdy gusiek1 zaproponowała tak ogromną pomoc. Nie musiałabyś jej wieźć, organizować tego. Jedynie złapać i reszta by się toczyła.
:(

Co więc stanęło tym razem na przeszkodzie?
Kim jest ten wet-behawiorysta? Zna sytuację dokładnie? Skąd nagle jego opinia?
I co on zaproponował?
Nie kastrować w Koterii bo? Wie że kastrowanie w Olsztynie to duże koszty których Ty nie jesteś w stanie pokryć i wypuszczenie kotki po dwóch dniach od operacji, w sytuacji gdy Ty jesteś tam z doskoku?
Czy nie kastrować teraz?
Czy może w ogóle nie kastrować?
Lodzia ma poważne problemy behawioralne że taką sprawę (kastrować w Koterii czy nie) konsultowałaś (?) z behawiorystą?

Pytam z ciekawości. Bo ogólnie to nie wiem co napisać.


:arrow: gisha podpisała się pod opinią tabo10

gisha pisze::ok: W SAMO SEDNO TABO
tabo10 pisze:Ty lepiej z psychiatrą porozmawiaj ,nie z behawiorystą .

Miałaś wszelką pomoc,którą można uzyskać. Darmowe miejsce kastracji,kierowcę, klatkę do przetrzymania. Marnujesz wszystko.
Kolejne, nawet osoby z konstruktywnymi radami które niby doceniasz,nie wytrzymują Twoich wpisów.
Szantaż emocjonalny to jedyne narzędzie,które masz opanowane do perfekcji.
Ciekawe co napiszą teraz Twoje wierne obrończynie wstawiające nic nie wnoszące serduszka i kciuki.

Powinnaś dostać bana na 3mce,albo dożywotniego za łamanie kilku podstawowych zasad tego forumhttps://forum.miau.pl/viewtopic.ph ... 7018,cytuję:

1. Kot to nie tylko przyjemność, ale przede wszystkim obowiązek.
2. Staramy się pomagać kotom wolnożyjącym.
3. Jesteśmy przeciwko pseudohodowlom i rozmnażaniu "niby rasowych" kotów.
4. Jesteśmy za sterylizacją i przeciw bezmyślnemu rozmnażaniu.

5. Jesteśmy przeciwni "kolekcjonerstwu". Pomagajmy kotom mądrze."


:arrow: tabo10 - że to moja wymówka, że teraz się ujawniło moje prawdziwe oblicze

tabo10 pisze:Może wreszcie maczkowa i inne obrończynie zrozumieją, że od początku nie chodziło o np. umiejętności kierowania pojazdem Marzeni11,znalezienie kierowcy ,transportu itd.Gdy to wszystko zostało spełnione, znalazł się inny pretekst. Co jest tego powodem, nie wiem. Są typy ludzi,którzy się kompletnie do kompleksowej pomocy bezdomnym kotom nie nadają i M. do nich należy. Pomijając fakt,że dla Niej szklanka będzie zawsze do połowy pusta,zawsze znajdzie pesymistyczne myśli i negatywy każdej sytuacji.
Bardzo trudno takim osobom pomagać i przez nie ich kotom.
Tylko tu głównie kotów żal, bo one tego nie rozumieją i są często od takich osób uzależnione.

A mającej WSZELAKĄ pomoc podaną na tacy pod nos, którą świadomie i z premedytacją odrzuca. A teraz milczy na wątku,bo pewnie urabia na swoją modłę resztę przyjaznych dusz na PW lub gnębi SMSami.
Koniec.


:arrow: makrzy wręcz napisała, ze ja nie będę sterylizować kotów działkowych i szukam dziury w całym

makrzy pisze:Mam stosunkowo krótki staż na tym forum.
To jednak tutaj dowiedziałam się, że najważniejsza pomoc kotom to ich kastracja !!!
Mówię to komu tylko mogę, nawiązałam kontakt z fundacją i TOZ, pomagam kociolubnym osobom w zdobyciu talonów na darmową sterylkę, kilka zrobiłam na swój koszt, przekonuję niezdecydowanych, działam, przetrzymuję, robię tyle ile mogę aby zmniejszać bezdomność.
Mniej więcej od roku na tym wątku jest podejmowany temat sterylizacji kotów.
Od tego czasu na działkach w Olsztynie urodziło się już, zupełnie niepotrzebnie kilka miotów kotów.
Wiosną włos zjeżył mi się na głowie, jak przeczytałam że Marzena zdecydowała, że kotów kastrować nie będzie :strach:
Zamilkłam, nie wiedziałam co napisać, mój staż i moje doświadczenie nie pozwoliły mi zabrać głosu w tej kwestii. Nie powiem, przybiło mnie to bardzo...
Ucieszyłam się jak temat powrócił, kastracje ruszyły, wsparłam jak mogłam, moja radość trwała krótko :placz:
Znowu milczałam, czytając tylko wątek ale już nie dam rady...
Behawiorysta zabronił wieźć kotkę do Warszawy a czy ten behawiorysta weźmie może koty, które urodzi ta kotka?
Urodzą się na dworze, w chłodzie, nie zawsze będą najedzone, narażone na niebezpieczeństwo a będą to maleństwa i co z behawiorem tych kociąt, co na to ten behawiorysta?
Przeraża mnie to, bo idąc jego tokiem myślenia:
kotów, które znajdują domy na drugim końcu Polski a źle znoszą transport też nie powinno się przewozić???
Dziewczyny dobrze radziły, Ty się uparłaś, że nie będziesz kastrować, no i problem powrócił, z jeszcze większą siłą.
Na dzisiaj, pomimo kilku sterylek kotów jest więcej i problemów więcej.
Marzena daj pomóc tym kotom, tyle osób deklaruje\deklarowało swoją pomoc, nie odrzucaj tej pomocy, nie szukaj dziury w całym...
(...) .


Wszystko.
To ja teraz oczekuję od: ASK@, gisha, Fhranka, makrzy, maczkowa, Blue, ze zacytujecie moje wpisy w których wypowiadałam się przeciwko robieniu sterylizacji i kastracji w ogóle.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Śro wrz 29, 2021 12:05 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

A co ja mam wspólnego z twierdzeniem że wypowiadalaś się przeciwko kastracjom? Masz do mnie ostatnio dużo zarzutów, ten jest kolejny z tej działki?
To teraz ja poproszę o cytat jakiś bo już mnie to nieco męczy.
Skoro Ty OCZEKUJESZ to ja oczekuję najpierw.

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro wrz 29, 2021 12:16 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Masz dużo czasu skoro tak dokładnie analizujesz i cytujesz posty,ja tyle nie mam bo moje koty czekają.
Wystarczyło wkleić tu potwierdzenie weterynaryjne sterylizacji Lodzi,a nie toczyć kolejną wojnę.
Widać lubisz.
Szkoda czasu na ten wątek.
Tobie nie da się konstruktywnie pomagać.
Zwyciężyli Ci,co tylko kciuki i serduszka wstawiają. Nie narobią się,nie stracą nerwów,a z tych postów jesteś najbardziej zadowolona.
Radź sobie sama zatem.
I dalej szantażuj tu najwytrwalszych broniąc im dostępu do informacji co z kotką. Bo o to tylko teraz było pytanie.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro wrz 29, 2021 12:26 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Marzena jesteś mistrzynią w udowadnianiu swojej dobrej woli i martyrologii jaka Ciebie spotyka .
Ani razu nie odniosłaś się do tematu, który wszystkich zbulwersował , a mianowicie że po rozmowie z behawiorystką zrezygnowałaś z uprzejmości gusiek1 i wiezienia kotki do Koterii.
Wszystkie posty dokladnie przeanalizowalaś zacytowałaś ale ten jakoś umknął Twojej uwadz
e !
Jestes mistrzynią manipulacji i wybielania się!

gisha

 
Posty: 6041
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro wrz 29, 2021 12:34 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

tabo10 pisze:Żeby być w porządku wobec osób zaangażowanych w los kotki, należałoby tu wkleić info od weta o przeprowadzonym zabiegu na tej konkretnej kotce.
Poczta szeptana ,wobec ostatnich wydarzeń, nie jest wystarczająco wiarygodna.
I info kiedy kotka będzie wypuszczona,bo to było b.istotne.

edit: trochę to wszystko się kupy nie trzyma. Wczoraj o 10.00 padła propozycja finansowania zabiegu,na który M.nie było stać i nagle już za sekundę zabieg się odbył. W dodatku kotka o tym wiedziała wcześniej od nas i od Was i była tego dnia na czczo :ok: o grzecznym wejściu do klatki-łapki bez komplikacji i na czas,by biegiem dotrzeć do weta nie wspomnę.


Muszę zgodzic sie z Tabo, po tym co tutaj sie wydarzyło najlepiej gdybyś wrzuciła wypis ze sterylizacji, wtedy na pewno było by po sprawie. kotka wysterylizowana, bedzie wypuszczona w odpowiednim czasie, nic dodac nic ująć, bo najwazniejsze jest dobro kota.
Tym sposobem nie dawałabys innym powodu do watpienia w Twoje słowa, bo tak znajac zycie znów sie zaczna pytania, domysły, czy rzeczywiście kicia po sterylce i czuje sie ok.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4813
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Śro wrz 29, 2021 12:37 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

"
Wszystko.
To ja teraz oczekuję od: ASK@, gisha, Fhranka, makrzy, maczkowa, Blue, ze zacytujecie moje wpisy w których wypowiadałam się przeciwko robieniu sterylizacji i kastracji w ogóle."



Miłego oczekiwania, a gdyby Ci się dłużyło, polecam wziąść się za kastrowanie.

Fhranka

 
Posty: 496
Od: Czw lis 15, 2018 13:28
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 29, 2021 12:46 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Fhranka pisze:"
Miłego oczekiwania, a gdyby Ci się dłużyło, polecam wziąć się za kastrowanie.


Uwielbiam Twoje riposty :20145 :ok:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro wrz 29, 2021 13:30 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Podejrzewam że kastracja się odbyła - (choć nie rozumiem skąd przekazywanie info o tym przez pośredników przy takim czasie wolnym przeznaczonym na wklejanie tych wszystkich cytatów - to się robi coraz bardziej intrygujące), niekoniecznie planowana - a raczej na zasadach na które wyraziłam nadzieję w swoim wpisie kawałek wyżej.
Ale najważniejsze że się udało. Idąc za ciosem, skoro tak dobrze mi idzie (chyba) ;) - mam nadzieję że kotka nie zostanie wypuszczona po 2 dniach tylko wtedy gdy będzie wiadomo że wszystko ładnie się goi a ona jest w dobrej formie.
Niech żyje dziewczyna zdrowo! :piwa:

To ja teraz oczekuję od: ASK@, gisha, Fhranka, makrzy, maczkowa, Blue, ze zacytujecie moje wpisy w których wypowiadałam się przeciwko robieniu sterylizacji i kastracji w ogóle.


A ja sobie spokojnie na cytacik poczekam nadal.
Bo najwidoczniej jest ze mną gorzej niż się dowiadywałam przez ostatnie dni, już sobie w głowie poukładałam jakie my z gusiek1 złe jesteśmy, a tu zaś coś nowego znowu zrobiłam nie tak.
Chyba że to kolejne oczekiwanie ode mnie rzeczy niezwykłych - po czytaniu w myślach i innych takich.
Tak więc publicznie oświadczę: nie potrafię czytać w myślach, nikt też o ile wiem - nie potrafi czytać w moich, co więcej - nie potrafię cytować czyichś nie wypowiedzianych (według mojej wiedzy) kwestii.
Jak mi Marzenia11, pokażesz palcem gdzie to pisałaś - to zacytuję, skoro Ci na tym zależy.
Bo inaczej nie potrafię.

Sorry za złośliwości, ale ta historia mnie przerosła.
Nie wiem o co chodzi, dlaczego tak to się toczy a nie inaczej i to akurat w takim wątku gdzie tyle osób było zaangażowanych w taki czy inny sposób w pomoc tym kotom.
Starałam się mocno ograniczyć wypowiadanie tutaj, ale ostatnie OCZEKIWANIE mnie... w sumie nie wiem co.

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro wrz 29, 2021 13:56 Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)

Po drugie.

sprawa z gusiek1

O wpływie stresu na kota każdy wie, ale - jak widać - każdy ma inny poziom tolerancji i akceptacji jego ryzyka i skutków, jakie ze sobą niesie.
Ja minimalizuję stres możliwie najbardziej jak się da np. przez skracanie czasu jego trwania do niezbędnego minimum.
Przypominam:
19.10 pojechałam z zamiarem złapania na sterylizację Lodzi, na miejscu uświadamiając sobie, ze są zimne noce i w związku z tym ryzyko jej zachorowania jest bardzo duże, jak dla mnie na tyle, ze zrezygnowałam z zabiegu w tym konkretnym dniu. Biorąc pod uwagę, ze na sterylizacji Lodzi mi zależało (patrz: "po pierwsze") szukałam jakiegoś rozwiązania.
Padła propozycja gusiek1, przystałam na nią. Perspektywa wiezienia kotki 230km w jedną stronę w sobotę w nocy 2.10 (pierwsza zmiana i związany z nią stres) plus umieszczenie jej u kogoś do poniedziałku 4.10 (druga zmiana i związany z nią stres), potem zabieg i pobyt w Koterii (trzecia zmiana i związany z nią stres), potem potencjalne umieszczenie jej znowu u kogoś do czasu odwiezienia na działkę (czwarta zmiana i związany z nią sgres) i podróż powrotna (piąta zmiana i związany z nią stres) - była dla mnie przerażająca, biorąc perspektywę kotki.
:arrow: skontaktowałam się w tym celu z behawiorystą, aby mi pomogła w ocenie zasadności takiego ryzyka - dostałam odpowiedź, ze jest to bardzo duży stres, którego lepiej uniknąć. Powtórzę: chodziło o przewiezienie kotki 230km w jedną stronę.
:arrow: rozmawiałam z dr Iwoną z Koterii - przypomniałam sobie, ze mam do niej prywatny numer telefonu i skorzystałam z tego - powiedziała mi, że to jest bardzo duży stres i jeśli jest możliwość zrobienia zabiegu na miejscu to jest to lepsza opcja. Powiedziała też, że do Koterii są przywożone z dużych odległości kotki na sterylizację, ale dzieje się to sporadycznie i w sytuacjach, kiedy nie jest m ożliwe zrobienie zabiegu na miejscu (np nie ma weta, albo jest, ale ma dużą śmiertelność, albo jest długi termin oczekiwania, albo koty sa przez niego źle traktowane, albo osoba nie ma pieniędzy na sterylizację, a nie ma innych bezpłatnych opcji).
W czwartek późnym wieczorem podjęłam decyzję o nie przewożeniu Lodzi do Warszawy. Minimalizując jej stres zmaksymalizowałam swój, ale nie chciałam robić inaczej - stwierdziłam, ze muszę coś wymyśleć, aby ten zabieg się odbył najszybciej jak to możliwe, sprawdzałam prognozy pogody na najbliższe dni itp.
Z racji tego, ze gusiek1 i jej mąż byli osobami zaangażowanymi w pomoc i wiedząc jaka jest gusiek1, że od razu planuje i układa sobie wszystko czułam się w obowiązku poinformować ja jak najszybciej, mimo ze do 2.10 było jeszcze sporo czasu.. Wysłałam do niej smsa z informacją i podziękowaniami za chęć pomocy.
I teraz tak - miałam do wyboru:
1. napisać smsa do gusiek1 najszybciej jak to możłiwe + rano, w pracy, jeśli znajdę chwilę (o co jest ostatnio mega trudno) napisać na forum wraz z uzasadnieniem decyzji
2. napisać smsa do gusiek1 najszybciej jak to jest możliwe +po smsie do gusiek1 napisać na forum skrótowo, a uzasadnienie napisać na forum, dopiero jak przyjdę do pracy, jeśli znajdę chwilę ( o co jest ostatnio mega trudno).
Wybrałam opcję 2.
Rano, zanim wstałam, jak zobaczyłam wypowiedzi ASK@ i tabo10 to zrezygnowałam. Fala pomyj mn ie zalała i stwierdziłam, ze nie będę na nie reagować. Uznałam, że skoro jesteście tak nastawione, ze jestem rozmnażaczką, nie chcę sterylizowac w ogóle, wyciągam kase itp to moje argumenty nie miały szansy być przez Was zauważone. Zwłaszcza ze wiele z Was mnie przekonywało, ze stres jest ,ale jest mało wazny. Była tylko jedna osoba, która zadzwoniła do mnie z pytaniem: powiedz o co chodzi z tym, behawiorystą, bo nie rozumiem.
Gdybyście miały pewność, że chcę sterylizować (a nie rozmnażać) to ta decyzja nie wywołałaby takiej fali zarzutów tylko np. poczekajmy, na pewno coś wymyśliła, musi być jakiś powód tego. I już. Pisałam wiele razy, ze od 5 marca nie mam w domu komputera, mam dostęp tylko w pracy, a z telefonu trudno jest dużo pisać.
gusiek1 w smsie zapytała mnie o kastrację kotki - odpisałam, ze jak tylko warunki będą optymalne, będę kontynuowała zabiegi. Gdyby mnie zapytała o cokolwiek innego, np. dlaczego nie chcę wieźć kotki do Warszawy, czy po co się kontaktowałam z behawiorystą, czy nie wiem jeszcze co, dostałaby odpowiedź. Tak jak jej udzieliłam na kolejnego smsa z prośba o namiar na behawiorystę dla kota sąsiadki. Zabrzmiało mi to bardzo dziwnie, ale uznałam, ze moja interpretacja (jakoby kot sąsiadki był jedynie pretekstem do uzyskania namiaru) może być błędna i ze może jest faktycznie jakiś kot potrzebujący pomocy, więc podałam jej dwa nazwiska.
Skoncentrowałam się na znalezieniu rozwiązania umożliwiającego przeprowadzenie zabiegu.
Z racji tego, ze szansa, że Lodzia przyjdzie jest bardzo duża rozważałam wzięcie urlopu, aby pojechać i zawieźć ją na zabieg. I tak zrobiłam.
Wracając jeszcze do kwestii Koterii:
-nie ustalałyśmy z gusiek1 KTO zawiezie kotkę do Koterii - jeśli gusiek1 o tym myślała, to ja nic nie wiedziałam, sama też chciałam ją zawieźc mając akurat 4.10 na druga zmianę do pracy
-jeśli by się okazało, ze kotka bardzo źle znosi zamknięcie i nie je i trzeba ją na cito odwieźć to kto by to zrobił?

ASK@ pisze:Miałam się nie odzywać. Przeczytałam jednak tytuł wątku.
Marzena, proszę przestań i wstydu sobie oszczędź!
Pogrążasz się każdym wpisem coraz bardziej.
Może to jest próba odwrócenia uwagi od twoich działań?
Postąpiłaś karygodnie. Sugerowałaś, że behawioryści odradzali tobie jazdę do Warszawy. Z wpisu widać, że wręcz radzili jak kotu stresu oszczędzić. Gdzie prawda?!
Postąpiłaś brzydko z gusiek1. Przecież wystarczyło zadzwonić do niej i bezpośrednio wyjaśnić co się stało. Ty i ona. Wszak to ona i jej mąż poprzekładali swoje plany tak, by ułożyć je pod ciebie. Myślisz ,że to bez znaczenia?! Należało okazać deczko szacunku dla ludzi którzy chcieli pomóc. Tobie go zabrakło. Nawet nie masz wyrzutów! Należało się? Ty nie musisz się tłumaczyć? Lepsza jesteś od innych?
Przykro się to wszystko czyta. Kuriozalne wręcz jest to co piszesz.
Coś ty kobieto na ściemniała behawiorystce, że i ją diabli wzięli?
Nigdzie gusiek1 nie podała się za pracownika Koterii. Nie wierzę, w tym steku kłamstw jakie wypisujesz, w to.
Narozrabiałaś i nie umiesz ponieść konsekwencji tego. Ucierpi kotka, która za chwilę urodzi kolejne mioty. Na śmierć, na zmarnowanie.
Ty nie widzisz swojej winy i paskudnego postępowania. Jesteś zła ,że sytuacja wydała się i swoją frustrację przerzucasz na innych.
Proszę , przestań się pogrążać
.
To jest mega smutny watek.


gisha pisze:
Marzenia11 pisze:
tabo10 pisze:Skandalem to jest doprowadzenie ludzi Twoim zachowaniem do takiego stanu,że decydują się na powyższe posunięcia.

Same sie doprowadzilyscie, Wasxymi urojeniami ze ja nie chce sterylizowac kotek.
Eot.

Marzenia11 Skandalem jest Twoje obrzydliwe napiętnowanie gusiek za to, ze chciała dowiedziec się od wetki jakich argumentów użyła że zrezygnowałaś z wiezienia kotki na zabieg, skoro Ty nie raczyłaś wyjaśnić. Też bym chciała to wiedzieć będąc na jej miejscu i tak angażując się jak ona aby pomóc .
I nie pisz ,że ktoś ma urojenia że nie chcesz sterylizowac , bo tak mozna domniemywać czytając o przeszkodach które Ci to uniemożliwiają.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35339
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], magnificent tree i 497 gości