Kochani.
Nie miałam siły się wczoraj zebrać w sobie- żeby o tym napisać - ale muszę bo to ważna sprawa i myślę że nie jestem w stanie sama jej rozwiązać.
Pogoda która nas powaliła dosłownie i nagle- złe samopoczucie- to ze mamy ciągle tyle kociej roboty a także niestety ciągłe wirusy które nas stale atakują- tutaj winę niestety ponosi brak czasu na normalny odpoczynek i to ze nie mamy w roku ani dnia wolnego- to nie jest niestety normalne i myślę że większosć ludzi na dłuższą metę by tego nie wytrzymała- spowodowała że od paru dni w domu jest nerwowa atmosfera.
Myślę że oboje nie dajemy rady- znaczy dajemy ale do tego stopnia naszym kosztem ze to się odbija w naszych stosunkach.
O ile wcześniej pierwsze koty były karmione ok.14.30- teraz ja do swoich muszę juz wyjść około godziny 12.00.Do tego czasu wszystko trzeba kupić ugotować i zanieść cieplutkie.Samo ugotowanie 20 litrowego gara z mięsem to około 2 godziny.
Po tym mam trochę czasu aby ogarnąć dom napalić w 3 piecach i potem znowu muszę wyjść do kotów.W miedzy czasie muszę ogarnąć sprawy w domu jak chociażby masa prania- która mam codziennie.Niestety mam dwa koty które mi brudzą.I to dość sukcesywnie codziennie.Mają jakiś problem z jelitami- Wetka twierdzi ze niektóre koty maja taka przypadłość i tutaj zmiana antybiotyku niewiele pomogła.
W styczniu przejęliśmy altankę dla kotów z drugiego wątku- o ile wtedy palenie było sporadyczne aby osuszyć ten bajzel tam- o tyle teraz trzeba tam przepalać co drugi dzień.Teoretycznie powinnam dać karmicielce klucz i powiedzieć - siedż tu babo i pal swoim kotom- które namnożyłaś wcześniej- bo ja bez tego nie wiem w co ręce mam włożyć- ale nie uważam tego za dobry czy rozsądny pomysł z wielu powodów.Doszły mnie też niestety słuchy że była już lub będzie niebawem sprawa w sadzie odnośnie tej Osoby- więc nawet trudno ocenić jaki będzie wyrok w sprawie i to czy nadal będzie mogła jeżdzić do tych kotów.
Wrócę jednak do sedna- bo po to piszę.Sprawa jest teoretycznie prosta i ja rozumiem o co w tym chodzi aczkolwiek jest to dla mnie dosyć podbramkowa sytuacja - zwłaszcza teraz.Kilka dni temu pisałam o cenach, kosztach - puszki podrożały od poniedziałku.
Myślę że sporo z nas miało kontakt z wirusem- który zmienił od dwóch lat nasze życie.Bardzo je skomplikował.Nas samych też osłabił i myślę że obecnie jesteśmy bardziej podatni na wszystko.Na pewno u nas ten gorszy stan fizyczny i ogrom pracy codziennie do pokonania powoduje ogromne frustracje.Ja na przykład ostatnio mam ciągle jakieś lęki- co będzie jak mnie zabraknie- albo się rozłożę do końca.Jakoś wcześniej nie towarzyszyła mi taka panika.
Trochę wcześniej Damian mógł zdobyć środki dla Siebie.Nie jest rozrzutny i doskonale rozumie sytuację w domu- wiadomo gdyby nie koty- masa kotów- żyłoby nam się dużo lżej.Zatem pozyskane środki dokładał często do funduszu w domu- a to co potrzebował dla Siebie szukał najtaniej.
Wczoraj znowu doszło miedzy nami do nieprzyjemnej wymiany zdań.Damian ma żal że poprzez ogrom kociej roboty- nie jest w stanie fizycznie podołać temu- aby zdobyć obecnie środki na swoje potrzeby.Wieczorem jest już tak zmęczony ze po prostu do niczego więcej się nie nadaje.Ja zresztą to doskonale rozumiem bo mam tak samo- choć jestem sporo starsza.
Jest na pewno słabszy fizycznie niż ja była w jego wieku- bo wtedy to i góry przenosić mogłam.
Za kilka dni Damian ma urodziny.Co roku zanim je ma to narasta w Nim jakaś ogromna frustracja.Nie wiem czemu ale sama też jestem zła bo nawet nie mam jak co roku pomyśleć o prezencie dla Niego przez to wszystko co jest dookoła.
I wczoraj się dowiedziałam ze Damian ma już dość.Ze się wyprowadza na ....no wiadomo gdzie i będzie przychodził tylko żeby nakarmić tamte koty i koty z ostatniej trasy.Za to mam Mu płacić 20 zł i cała inna robota już Go nie interesuje.Był tak wściekły że jeszcze dodał - ze jeśli jakiegoś dnia uzna że Mu się nie chce to nie przyjdzie wcale i będę musiała wszystkie koty nakarmić sama.
Zatem- po krótce w teorii- mam zaplanowany dzień- robię swoje karmie swoje koty potem rozpalam w 3 piecach i okazuje się ze Damian dzisiaj ma wolne- więc mam wszystko porzucić i lecieć karmić następne koty.Oczywiście odebranie mięsa rano przyniesienie węgla narąbanie drzewa wyniesienie śmieci to też już moja bajka- teraz robi to głównie Damian.Ja oganiam całe duze zakupy do domu- w tym kocie.
No i sprawa najważniejsza.Damian wraca.Wprowadza się do altanki- zrobionej z myślą o kotach.Aby im w końcu wynagrodzić lata niedoli.Zatem teoretycznie kotom zostaje tylko stryszek i budki na zewnątrz.Bo nie wyobrażam sobie żeby dzikie koty siedziały z Nim w altance.Już teraz czekają tylko aż im napali i sobie pójdzie.
Podsumowując.Zrezygnowałam już dawno z własnych potrzeb-ciuchy buty ręczniki pościel- to wszystko od lat kupuję w ciuchbudzie.Perfumy które kupuję na bazarki -czasem coś nawet bardzo mi się spodoba-wszystko idzie na sprzedaż- bo koty trzeba nakarmić.Kosmetyków nie kupuję od dawna bo w sumie i po co.Nawet nie mam kiedy się sobą zająć.Generalnie juz mi wystarcza tylko to ze jakoś ogarniam codziennie kocie sprawy i dom.Nie mam już ani marzeń ani ambicji.Najbardziej z prezentów cieszy mnie karma dla kotów.
Ale to nie znaczy- że Każdy musi być takim świrem jak ja- świrem niejako na własne życzenie.Dlatego rozumiem stanowisko Damiana i Jego frustracje.
Bezwarunkowo Jego pomoc dla mnie bo On zawsze to podkreśla ze nie pomaga kotom tylko mi- jest nieoceniona-i takiej pomocy już nie znajdę.Kilka lat tamu miałam dziewczynę-potem inną.Pomagały w karmieniu- odpłatnie.Na pewno nie robiły tego z sercem- ale byłam w tym czasie w tak fatalnym stanie fizycznym- ze nie było wyjścia.
Od dzisiaj zatem będę wkładać Damianowi- 20 zł do jego Skarbonki- za każdy dzień pomocy.I na pewno będzie to musiało potrwać tyle zanim Damian wróci do takiej formy- aby móc znowu coś sam dla Siebie zarobić.Podejrzewam że dopiero wiosna może się to zmienić.
Na pewno spowoduje to to ze już nie będę miała środków na inwestowanie w jakieś perfumy na bazarek i na pewno odbije się to na samych kotach.Ale wyjścia nie mam.I trzeba sobie to powiedzieć uczciwie.Zadne pieniądze nie zastapią tutaj dodatkowych rąk do pracy.
Zatem jeżeli Ktoś zechce wesprzeć same koty -albo samego Damiana- za wykonywaną przez Niego ciężką kocią robotę- zapraszam do takiej pomocy gorąco.