Strona 1 z 12
Co dolega Gabrysiowi

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 12:12
przez alinkaka
Do tej pory zawsze miałam kotki z przypadku potrzebujące natychmiastowej pomocy. Można powiedzieć ,że los za mnie decydował. Teraz po odejściu Felusia nie mogę się pozbierać, to było za szybkie i bardzo niespodziewane odejście. Zrobiło się pusto, smutno ,cicho, brakuje mi strasznie jego obecności. Obecności w ogóle kotka , wiadomo każdy kitek jest ten jedyny i niepowtarzalny. Siedzę w ogłoszeniach jak nawiedzona masochistka i nie mogę podjąć decyzji a na dodatek znalazłam takie ogłoszenie i serce mi pęka.
https://www.olx.pl/oferta/3-miesieczny- ... 7a4ff294a6To jest po prostu drugie wcielenie mojego Felusia.

Teraz byłaby to świadoma decyzja adopcji tego nieszczęścia ale mam stracha. Nigdy nie miałam do czynienia z kocim katarem ,boję sie że znowu mogę za szybko stracić malucha.
Co z tym drugim oczkiem? Mój Haruś miał jedno oczko ale to było na skutek wypadku i miał ładnie zaszyty oczodół .Myślałam też o wzięciu dwóch kotków razem ale co z tym katarem. Ponoć zwierzak jest nosicielem tego wirusa do końca życia ,wiec jak to sie ma do kontaktu z drugim zdrowym kotem, bo na przykład teraz mam u siebie na opiece kota mojej koleżanki. Są też sprawy finansowe związane z leczeniem, bo to lubi nawracać .Poczytałam trochę w internecie na temat tego kataru i jestem w rozterce.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 12:43
przez Stomachari
To prawda, wirus herpes i wirus calici zostają z kotem na zawsze. Nie czytałam dostatecznie dużo o calici, żeby swobodnie się o nim wypowiadać, ale o herpesie trochę wiem. Kot mający herpesa jest bardziej wrażliwy na przykład na przeciągi, łatwo go zawiać albo przechłodzić w słabo ogrzewanym domu. W chwili obniżenia odporności (np. zaziębienie) wirus zaczyna się replikować. Objawy są różne. U mnie kocurek z herpesem ma zatkany nos, smarcze i traci apetyt, ale taki kryzys trwa zwykle ok. 2 dni, kiedy podsuwam pod nos smakołyki, pakuję środki podnoszące odporność (lizyna hamują replikację herpesa, beta glukan, opcjonalnie Rutinoscorbin) i staram się kota wygrzać, dostawiają dodatkowy grzejnik. Potem kot zaczyna zdrowieć. Czyli bez tragedii. Wiem jednak, iż niektóre koty gorzej przechodzą uaktywnienie się wirusa, muszą dostawać antybiotyki na nadkażenia bakteryjne. O ile jednak wiem bardzo rzadko zdarza się, aby trzeba było ponownie trząść się o oko, które z trudem się odratowało. Ponowny atak herpesa zwykle nie wymaga drastycznych metod.
Kot zaraża tylko w trakcie replikacji wirusa. Czyli jeśli dobrze się czuje, nie smarcze, nie kicha, ma co najwyżej surowiczy wyciek z oka (wspomniany kocurek u mnie ma stały wyciek, ale czysty, nie wymagający leczenia), to nie zaraża.
Nie wiadomo, czy uda się uratować oczko kota z ogłoszenia. Może już być tak zmienione, że się nie da. Ale może nie trzeba go usuwać. To by musiał ocenić okulista. Leczenie to zazwyczaj krople Tobradex zakraplane kilka razy dziennie do spółki z innymi lekami oraz najlepiej silne leki jak Fosprenil w zastrzykach, a jeśli ma się możliwość skontaktowania z kimś zza granicy to Famvir (na forum były osoby mogące ustalić wysłanie leku). Leczenie długie i kosztowne, ale dające szansę na dobre efekty.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 12:50
przez alinkaka
Z tego co piszą to oczko jest nie do uratowania.Bardziej mi chodzi czy nie będzie potrzeby usunięcia oczka całkowicie.
A czy zdrowy dorosły kot sczepiony na koci katar jest już odporny na tego wirusa?
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 12:53
przez Stomachari
Szczepienie nigdy nie daje gwarancji, że kot nie zachoruje.
Jak kocurek z herpesem zaziębił się u mnie chyba rok temu i zaczął katarzyć, to dwa pozostałe dorosłe, szczepione koty też. Ale u nich infekcja była lżejsza, produkowały znacznie mniej wydzieliny, nie smarkały tak i kryzys u nich trwał chyba nie 2 dni tylko 1. Poza tym nic im nie było.
Czy zaraziły się herpesem, czy tylko lekkim przeziębieniem, nie wiem. W każdym razie tragedii nie było

Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 13:03
przez pisiokot
Alinkaka, przede wszystkim bardzo Ci współczuję straty Felusia. Wiem jak to boli. Dwa tygodnie temu, po 11. wspólnych latach odszedł mój kochany Kacperek adoptowany w 2009 r. ze schroniska jako dwumiesięczny maluch z ciężkim kocim katarem, z herpesem i wirusem calici. Gdyby został tam jeszcze tydzień byłoby po nim. I cieszę się, że nie przestraszyłam się wtedy jego stanu - kierowana odruchem serca wzięłam tę bidę i była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, bo przyniosłam sobie do domu skarb. Kacper doszedł do siebie w błyskawicznym - jak na jego stan - tempie.
Niemal wszystkie koty, które trafiły pod mój dach to koty adoptowane z łódzkiego schroniska. Brałam też do domu tymczasy - właśnie te chore maluchy, które w schronisku nie miały szansy na szybkie wyleczenie, a niekiedy jedynie na szybką śmierć. W domu miałam swoje koty, zaszczepione i zdrowe, ale mimo to starałam się, żeby ich kontakt był minimalny. Taki chory dzieciak spędzał czas głównie w klatce wystawowej ustawionej na środku pokoju. Był w centrum życia domowego, ale nie w bezpośrednim kontakcie z moimi, dopóki nie wyzdrowiał. Nigdy żaden z moich kotów się niczym poważnym nie zaraził - czasem zaczynały smarkać, czasem łzawiły im oczy gdy jakiś chorowitek kichał na nie przez pręty klatki. Najczęściej wystarczało kilka dni unidoxu i było po wszystkim. Może miałam szczęście.
Poza tym, z tego co jest napisane w ogłoszeniu wynika, że kocio jest zdrowy, zaszczepiony, więc wszystko powinno być dobrze. Może zmiana domu, otoczenia spowoduje przejściowy spadek odporności i katar się odezwie, ale wcale tak nie musi być.
Kciuki za podjęcie dobrej decyzji

Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 13:20
przez alinkaka
Pisza jeszcze ,że kociak był sczepiony.Czy aby nie za wcześnie przy takiej chorobie i po co ten czip skoro dostają go koty przy kastracji jeżeli decyduję sie to zrobić na koszt gminy. Bynajmniej tak jest u mnie.A i jeszcze na tym pierwszym zdjęciu to on mi nie wygląda na trzy miesiące.
pisiokot pisze:Rozumiem Twój niepokój - ale koci katar to nie jest najgorsza z chorób. Zresztą nawet biorąc zdrowego kota możesz spotkać się z sytuacją, że nagle zachoruje.
To nie towar na gwarancji, a żywe stworzenie, sama wiesz.
Kciuki za podjęcie dobrej decyzji
Tak wiem,że to nie zabawka i dlatego trudno podjąć decyzję ,chodzi mi tez o to,ze (nie wiem jak to ująć) podchodzę do tego wszystkiego zbyt emocjonalnie.A jak zobaczyłam te ogłoszenie to sie poryczałam
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 13:23
przez Stomachari
Bardzo dobrze, że zaczipowali przed adopcją! To najlepsze, co mogli zrobić. Jeśli po adopcji nowemu opiekunowi kotek się wymknie nim go zdąży wykastrować, to czip jest jedyną rzeczą zwiększającą szansę na odnalezienie.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 13:27
przez alinkaka
Stomachari pisze:to czip jest jedyną rzeczą zwiększającą szansę na odnalezienie.
Pod warunkiem ,ze trafi do lecznicy lub schroniska,które ma czytnik.Ten czip to żaden problem.
O co się pytać przy takiej adopcji ? Przepraszam z góry ,bo nie mam złych intencji ale wiele słyszałam o wymaganiach domów tymczasowych ,które wydaja kociaki a nic o prawach ,którzy biorą te kociaki.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 13:49
przez Stomachari
Już nie dodawałam, że czip nie daje gwarancji, a jedynie zwiększa szansę. To zresztą temat rzeka, bo często służby, które mają obowiązek sprawdzać czipy, nie robią tego. O dobrej woli (a raczej jej braku) tych, którzy mogą a nie muszą, nie wspominając...
Ja bym pewnie sprawdziła, czy w umowie jest sprecyzowane, czy i jak często masz przesyłać zdjęcia i informować DT o stanie zdrowia kota. Czy liczą na dobrą wolę, czy sprecyzowali, że nie mniej niż ileś zdjęć.
To tak na szybko, bo pamiętam historię, kiedy nieodpowiednia ilość zdjęć (ale nie ich brak), wywołała niepotrzebne problemy.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 14:04
przez alinkaka
Stomachari pisze:Ja bym pewnie sprawdziła, czy w umowie jest sprecyzowane,
Sprecyzowana czego? Podobno niektóre fundacje czy inne organizacje czasami zapewniają pomoc w leczeniu.Mam nadzieję ,że nie będzie takiej potrzeby ale wiadomo,życie rządzi się swoim prawami.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 14:10
przez Stomachari
Sprecyzowane w kwestii ilości zdjęć (bo to mi na szybko przyszło do głowy).
Czy jest punkt w stylu: "Adoptujący zobowiązuje się do przesyłania zdjęć kota raz w miesiącu przez pierwszy rok po adopcji oraz raz na kwartał w kolejnych latach".
Taki punkt jest możliwy i takiego bym unikała.
Może natomiast być tak: "Adoptujący przekaże Oddającemu do adopcji niezbędne informacje o zwierzęciu, zwłaszcza w okresie jego aklimatyzacji, drogą najbardziej dogodną dla Adoptującego (poczta elektroniczna/telefon/list)". Taki zapis mam w swojej umowie. Nie precyzuję, ile życzę sobie zdjęć, po prostu chciałabym od czasu do czasu jakieś dostać, żeby nie martwić się o kota.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 17:32
przez Koki-99
No nie wierzę, Feluś wrócił w nowym futerku
Alinkaka, ja bym zadzwoniła i zapytała jakie są warunki adopcji. Na pewno jeśli kotek był już raz szczepiony, to musiał być wtedy zdrowy, bo chorego nikt nie zaszczepi. Jeśli zapytają o Twoje doświadczenie z kotami, no to przepraszam, ale kto ma takie doświadczenie w bieganiu po lekarzach z kotem jak Ty? Kto tak kocha i poświęca czas i pieniądze jak Ty? Opowiedziałabym szczerze o Felusiu i walce o jego zdrowie. Spróbuj, co Ci szkodzi. A o umowę adopcyjną bym się najmniej martwiła. Jak ludzie widzą, że kot idzie w dobre ręce, to nie będą wymyślać niepotrzebnych przeszkód.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 18:37
przez pisiokot
Koki-99 pisze: A o umowę adopcyjną bym się najmniej martwiła. Jak ludzie widzą, że kot idzie w dobre ręce, to nie będą wymyślać niepotrzebnych przeszkód.
też tak myślę

Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 18:40
przez alinkaka
Koki-99 pisze:Alinkaka, ja bym zadzwoniła i zapytała jakie są warunki adopcji.
Zadzwoniłam i czekam na więcej zdjęć ,filmik i dokumentacje medyczną.Kotek przed wydaniem ma mieć robione jeszcze badania krwi. Poprosiłam też o dokładne badanie uszkodzonego oczka ,bo boję się ,że będzie trzeba go usunąć. Może nie teraz ale za jakiś czas.Mojemu Harusiowi musiałam usunąć oczko po wypadku,bo sie okazało ,że kanał łzowy nie działał i oczko wysychało .
To jest organizacja charytatywna, która pomaga kociakom.O umowę się nie martwię ,martwię sie ,że ja nie dam rady
Zastanawiam się czy nie za wcześnie zaszczepili tego kociaka ,bo piszą ,że ten katarek był dość paskudny.Jakie mogą być tego konsekwencje ? Zadzwoniłam nawet do znajomej koleżanki(kobiety nie znam osobiście), która ma kota z kk i ona mi powiedział ,że swojego pupila szczepiła dopiero jak miał 6 miesięcy ,bo leczenie trwało 4 miesiące a kotek trafił do niej jak miał 5 tygodni.Ten z ogłoszenia ma podobno 3 miesiące.
Re: Strach przed podjęciem decyzji

Napisane:
Czw wrz 03, 2020 19:09
przez Koki-99
Kociaki często chorują na kk. U mnie Ebi miała, była bardzo chora, na szczęście oczka nie były zaatakowane. Starsze koty gdy zachorują, to przechodzą mniej drastycznie jak kociaki, przynajmniej u mnie tak było. Kichały i dostawały antybiotyk, po czym było nawet kilka lat przerwy. Np. Ebi ma teraz ponad rok i jest zdrowa jak koń. Ale pewnie wystarczy stres i spadek odporności, żeby kot zaczął chorować.
Co do oczka, to jeśli kotu to nie przeszkadza, to zostawiłabym i posłuchała co powie wet. Gdyby zalecał usunięcie, to trudno. Ważne, że drugie ma w dobrym stanie.
A mówiłaś im o swojej walce o Felusia? Ja myślę, że nie mieli by serca, aby obarczać Cię w takiej sytuacji kolejnym chorym kotem.