Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
maczkowa pisze:Miałam napisac więcej, ale nie bardzo ze zmeczenia i braku czasu mogę.Większość zachowań kocich, które opisujesz, to są zwykłe zachowania mieszczące sie w granicach normy, żadne zaburzenia zachowania, które trzeba by leczyć z behawiorystą. Większość z nas doświadcza takich sytuacji rzadziej lub częściej (...)
pibon pisze:No jakim trudnym? Normalny mlody kot, ktoremu zdarza sie zachorowac, zestresowac, cos zepsuc, podrzec, napsocic. Kotka (dalej nie znamy jej imienia!) jest sama i jej sie na pewno nudzi, a wlascicielka chce miec od niej po prostu spokoj.
Nie pomysl Sierro ze sie do Ciebie przyczepilam i Cie kontruje - bo tak nie jest tylko akurat tak sie zlozylo, ze to zdanie ktore napisalas wskazuje uwazam zly kierunek. To jest normalny kot. To nie w kocie lezy problem.
mimbla64 pisze:pibon pisze:No jakim trudnym? Normalny mlody kot, ktoremu zdarza sie zachorowac, zestresowac, cos zepsuc, podrzec, napsocic. Kotka (dalej nie znamy jej imienia!) jest sama i jej sie na pewno nudzi, a wlascicielka chce miec od niej po prostu spokoj.
Nie pomysl Sierro ze sie do Ciebie przyczepilam i Cie kontruje - bo tak nie jest tylko akurat tak sie zlozylo, ze to zdanie ktore napisalas wskazuje uwazam zly kierunek. To jest normalny kot. To nie w kocie lezy problem.
Uważam, że gryzienie opiekuna nie jest normalne. Ale zgadzam się, że nie tylko w kocie leży problem. I ten problem sam nie zniknie, a może się nasilić, bo kot i opiekun wyraźnie się nie dogadują. I tu właśnie jest miejsce dla porządnego behawiorysty.
gantra pisze:Fatka, to przecież inna sutuacja. Mój kot, 1,5 mieś. kociak uratowany spod kół tirów, przez około 2 lata mnie gryzł, czasem do krwi, rzucał się jak pies, wyraz oczu mu się zmieniał na wściekły. Nikt nie wierzył, dopóki nie zobaczył na własne oczy. To były takie ataki. Raz bardzo silne, raz słabsze. Gdy go wzięłam, budził się co 5 - 15 minut i przesuwał w inne miejsce, choćby o 10 cm. Piszę tylko o psychice, bo fizycznie było też strasznie, jadł, a z tyłeczka mu kapało, miał uszkodzone przewodnictwo nerwowe w łapce, chodził z podwiniętą. I tak dalej. Dałam mu czas, trudno nie domyśleć się, jaką musiał przejść traumę. Gdyby ataki nie ustawały albo były wciąż o takim samym nasileniu, oczywiście robiłabym tomograf. Ma teraz 3 latka, ataków nie ma. Włożyłam w to wiele pracy. Dla mnie więc sytuacja opisana w tym wątku jest jednym wielkim niezrozumieniem kotki.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue, Wojtek i 208 gości