Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Lukrecja90 pisze:Pewnie będzie lincz, ale muszę to z siebie wyrzucić. A może ktoś miał podobnie i teraz jest lepiej.
Zeszłego lata wzięliśmy kotka, małą kotkę (małą ale była 12 tyg z matką). Od razu były z nią problemy. Okazało się, że ma idiopatyczne zapalenie pęcherza i byle pierdoła potrafi spowodować nawrót choroby. Problem zaczął się od razu, jak do nas przyjechała, spowodowany przez stres związany z przeprowadzką. Wyleczyliśmy, dostawiliśmy kuwetę i niby było ok. Kotka jednak zaczęła się stopniowo zmieniać. Jak była mała, bardzo lubiła spać na kolanach, dużo mruczała. Stopniowo jednak stawała się coraz mniej miziasta, a teraz wzięcie jej na kolana graniczy z cudem. Jak zaczynam ją głaskać, to zwykle od razu zaczyna jej ogon chodzić na boki. Czasami przyjdzie się przytulić, jak ma humor, ale może raz na tydzień, nie więcej. Ja wiem, że to jest żywe zwierzę a nie pluszak, ale jednak przykro mi, że na początku było inaczej, a teraz oprócz wspólnych zabaw kotka praktycznie żyje obok nas. Kotka potrafi też gryźć, domagając się uwagi, mimo że dużo się z nią bawimy. Zamykamy na noc sypialnię, bo jak kotka ma nawrót choroby to sika do łóżka. O tyle do teraz było ok i kotka była przyzwyczajona do rutyny, że po zabawie daniu jej kolacji ludzie idą spać i drzwi są zamknięte, to ostatnio coś jej odbija i dobija się do nas wieczorem. Nie reagujemy, ale ona tak potrafi ponad godzinę. A ja mam lekki sen i nie potrafię spać w tych piskach, ani ze stoperami w uszach, a jak już zacznie swój koncert, to potem jestem długo pobudzona i nie mogę zasnąć. A nie chcę jej wpuścić do sypialni, bo boję się, że nasika jak ją coś zestresuje, albo że będzie po nas łazić i w ogóle się z nią nie wyśpimy. Kotka jest oczywiście wysterylizowana i to przed pierwszą rujką, także to nie to. Problemu sikania też odpukać długo nie było, ale wiem, że to taka bomba z opóźnionym zapłonem.
Konsultowałam się z behawiorystą co do tego gryzienia i sikania, kot przebadany i zdrowy, więc diagnoza idiopatyczne zapalenie pęcherza na podłożu stresowym. Co do gryzienia behawiorysta ocenił, że kot w ten sposób mnie informuje że coś jest nie tak, ale co to on nie wie, bo tu cytat nigdy nie widział tak dobrze przygotowanego na potrzeby kota domu. Bo wiem, że mój post brzmi jak kapryśnej nastolatki, co chciała słodkiego kotka, a potem jej się znudziło. Otóż nie. Kot ma drapaki, tunele, masę zabawek, bawimy się z nim dużo, zachowujac cykl łowiecki. Kot je też lepiej od nas, sprzątamy mu kuwetę dwa razy dziennie. W dodatku mam duże doświadczenie z kotami. Mam je od zawsze, z kotami się wychowałam. Mam też masę zakoconych znajomych, którymi kotkami się opiekuję na czas urlopu. Nawet u nich czasem nocuję i nigdzie nie jest tak, jak u nas. Koty w nocy śpią, nie sikają po mieszkaniu nawet jak właściciel wyjedzie itp. Jeszcze przed wzięciem kota dużo czytałam, mimo że mam doświadczenie z kotami. Wyczytałam np. o cyklu łowieckiem, który teraz stosuję w zabawie z kotką. Także byliśmy przygotowani na kota, ale jednak mnie to przerosło.
Ogólnie doszłam do wniosku, że tęsknię za swoim życiem sprzed kota. Wszystko było takie proste. Teraz wszystko musi być pochowane, jakieś ładowarki, słuchawki, bo już jedne słuchawki mi załatwiła, przegryzła kabel. Jedzenia nie można zostawić na chwilę na wierzchu, bo zrobisz sobie kanapkę z szynką, odwrócisz się, a kotka na stole kradnie szynkę. Tęsknię za otwartą w nocy sypialnią, teraz rano powietrze można nożem kroić, jest takie nieświeże. Latem otwieramy okno, ale zimą? Tęsknię za tym, że jak w nocy obudzę się na siku to idę, wracam do łóżka i śpię, bez martwienia się, że kotka się obudzi i zacznie piszczeć. Chciałabym móc wywietrzyć porządnie mieszkanie bez zamykania kota w łazience i słuchania pisków i skakania na klamkę. Móc wyjść z domu nie martwiąc się, że kot się wymknie na klatkę schodową. Ogólnie, przerosło mnie to wszystko. Widzę plusy posiadania kota, bardzo lubię się z nią bawić, albo jak jej nałożę jeść i kotka pałaszuje to aż się serducho cieszy, ale jednak więcej widzę minusów. Nie byłabym w stanie jej oddać, bo biorąc ją zobowiązałam się dbać o nią przez całe jej życie, zresztą ona też jest pewnie z nami w jakiś sposób związana, jednak gdybym wiedziała, jak będzie, nigdy bym się nie zdecydowała.
Miał ktoś może podobnie? I przeszło?
Fatka, to przecież inna sutuacja.
Fatka pisze:Lukrecjo, zważ czy coś się nie dzieje w Twoim życiu. To nie tylko o kota musi chodzić.
Bestol pisze:Ale z opieką nad kotem to tak trochę jak z opieką nad małym dzieckiem. I w tym i w tym przypadku niestety czasem nocki są zarwane.
Stomachari pisze:Bestol pisze:Ale z opieką nad kotem to tak trochę jak z opieką nad małym dzieckiem. I w tym i w tym przypadku niestety czasem nocki są zarwane.
Tylko że małe dziecko w pewnym momencie przestaje potrzebować ciągłego wstawania w nocy, a kot może przez wiele lat przeszkadzać w spaniu
haaszek pisze:Od soboty już nie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 246 gości