jolabuk5 pisze:Przy łapaniu kotów wolnożyjacych na sterylizację jest bardzo ważne, żeby wiedzieć, czy złapany w klatkę łapkę kot nie był już przypadkiem kastrowany. Po pierwsze - jeśli kot jest dziki, zdrowy i ma nacięte ucho, można go od razu wypuścić i łapać kolejne koty. Nawet przy kocurze nacięte ucho pomaga, bo nie jest łatwo szamoczącemu się w klatce zwierzakowi zajrzeć pod ogon. Ale kocur i tak ma łatwiej, bo u weta stwierdzą, że wykastrowany. Tyle, że kot ma niepotrzebny stres. Gorzej z kotką - blizna po sterylizacji może być mało widoczna i kotka poddawana jest kolejnej, niepotrzebnej operacji, narkozie, znowu cierpi ból pooperacyjny.
Kiedy zaczyna się karmic koty w jakimś nieznanym miejscu, to nacięte uszy też są dla karmiciela istotną wskazówką, które koty należy jeszcze wysterylizować.
Kot domowy moim zdaniem też powinien mieć nacięte ucho, bo nigdy nie wiadomo, czy nie straci domu, nie będzie się błąkał i jeśli zostanie przypadkiem złapany przy łapaniu na sterylki, albo ktoś go przygarnie - to trafi do weta i będzie ten sam problem, co przy kocie wolnożyjącym.
Nacięte ucho (nie musi być zaraz ucięte pół ucha, oczywiście) jest co najwyzej problemem estetycznym dla opiekuna. Ale dla kota to ważna informacja, która może mu oszczędzić niepotrzebnej operacji - albo stresu.
Zgadzam się, że nawet koty domowe powinny być oznakowane, jednak uważam, iż lepiej by było, gdyby to był inny sposób niż w przypadku kotów wolno żyjących. Jeśli w obcym miejscu zobaczę kota, który idzie za mną i miauczy a będzie miał nacięte ucho, uznam, że to bardzo przyjacielski wolno żyjący i go zostawię. Jeżeli będzie za mną szedł kot z pełnym uchem, to pomyślę, iż to domowy zagubiony/wywalony/wywieziony przez nieprzychylną osobę i spróbuję się nim zająć. Taki sam sposób znakowania kotów wolno żyjących i domowych w tego typu przypadkach sprawiłby, że zostawiłabym potencjalnego domowego w miejscu znalezienia.
W którymś kraju (Wielka Brytania?) psy w schroniskach po kastracji tatuuje się na brzuchu. W przypadku kotów może tatuowanie by się nie sprawdziło, ale coś podobnego by się przydało. Albo chociaż (mało realne na razie) wprowadzenie zasady typu: kotu domowemu znakuje się ucho prawe, wolno żyjącemu ucho lewe.
Jak na razie sam fakt, że kotu wolno żyjącemu w taki czy inny sposób znakuje się ucho budzi kontrowersje. Co mnie martwi niebywale.