estre pisze:Nikt nic nie widzi (...)
Walczymy, szukamy, ale brak już pomysłów, a kot coraz bardziej cierpi.
Gdyby to była któraś z chorób, które wymieniłam, to na żadnym tradycyjnym badaniu nikt nic nie zobaczy. Nie upieram się, że kot je ma, ale jeśli diagnostyka nic nie pokazuje, to może warto rozważyć eksperymentalne wprowadzenie leków stosowanych we wspomnianych przeze mnie schorzenia i zobaczyć, czy one coś zmienią? Laki antyhistaminowe nie powinny w tej sytuacji zaszkodzić, a mogą pomóc.
Trochę gorzej z lekami typu domperidon czy itopryd. Te, jeśli nie wywołają skutków ubocznych, uwolnią od wzdęć i bólu brzucha, ale ich skutkami ubocznymi są między innymi właśnie bóle brzucha czy biegunki i zaparcia. U człowieka testowo bym zastosowała, bo człowiek opisze, jak się czuje, co się zmieniło, może inny rodzaj bólu albo w innym czasie od posiłku. Z kotem gorzej, trzeba bardzo wnikliwie obserwować. Ale gdyby na szali było: nic nie pomaga, kot ciągle cierpi i nie wiadomo czemu oraz: lek może pomóc, ale może też wywołać nowy ból, to może bym się zdecydowała, bo co jest do stracenia?
Powodem, dla którego wracam do gastroparezy i MCAS jest fakt, że większość ludzkich lekarzy nawet nie wie/nie pamięta, że istnieją takie schorzenia i dopraszanie się o diagnostykę i/albo leczenie jest wyłącznie w gestii pacjenta, więc weterynarze pewnie nigdy nie słyszeli takich nazw. Oba mogą prowadzić do wzdęć, bólu brzucha, wymiotów, a jedno z nich do rozwolnień i zaparć. Większość z tego ma Twój kot. I nie widać w badaniach, co mu dolega.