Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 18, 2020 11:09 Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Witam.
Kilka dni temu do naszej rodziny dołączył słodki kocurek brytyjski. Rozumiejąc, że dla małych kociaków rozłąka z matką i dotychczasowym miejscem zamieszkania jest stresująca nie przejmowaliśmy się tym, że jest bardzo spokojny, dużo leży, miauczy. Jadł i załatwiał się normalnie - był według nas po prostu smutny z tęsknoty. Kilka razy pobawił się z nami. Z rzeczy które nas niepokoiły to miauczenie przy podnoszeniu na ręce - stwierdziliśmy, że po prostu może tego (jeszcze) nie lubić.

Przedwczoraj (sobota) wieczorem był wyjątkowo senny - leżał na drapaku od około 18:00 i spał do rana.
Około 4 rano żona obudziła mnie przerażona, że kociak zdycha. Leżał na podłodze i nie mógł się podnieść.
Podnosił główkę która mu opadała na podłogę. Przelewał się przez ręce
Szybko zadzwoniliśmy do jedynego w mieście całodobowego weterynarza (niestety na drugim końcu miasta)
Pomiar temperatury - nieco ponad 35st.
Owinąłem kociaka w ręcznik i najszybciej jak się da pojechałem do weterynarza.
Ten stwierdził, że kot jest nieprzyptomny, ma krytycznie niski poziom cukru (glukometr pokazał tylko LOW) i hipoglikemię. Podał mu kilka dawek glukozy, położył na termoforze owinął kocem.

Robiąc wywiad pytał czy kot czegoś nie zjadł. Podejrzenie padło na winogrona które w sobotę dosłownie mógł polizać, ewentualnie ugryźć ząbkami gałązkę. Podczas osłuchania stwierdził, że słyszy szmery na sercu ale w obecnej sytuacji uznał, że może być to fałszywy ślad.

Po kilkudziesięciu minutach włożyliśmy go do klatki niemal szczelnie zamkniętej i podawany miał czysty tlen.

Po około 2h kociak "wrócił do żywych". Zaczął sie poruszać. Przy próbie pobrania krwi do kolejnego pomiaru cukru weterynarz nie był w stanie wycisnąć z ucha choćby kropli.
Stwierdził, że kotek musi zostać pod tlenem i żebym przyjechał po południu.

Pojawiłem się o 17. Kotek wyglądał dobrze. Coś w międzyczasie zjadł, temperatura ok 36st. Weterynarz pozwolił zabrać go do domu i polecił obserwować oraz rozgrzewać najlepiej przy pomocy termoforu.

W domu kociak przez caly wieczór co chwilę jadł, załatwił się (normalny stolec), leżał przy termoforze.
Niepokoić zaczęło nas to, że w trakcie jedzenia zaczął zgrzytać zębami co na pewno jeszcze dzień wcześniej nie miało miejsca. Dodatkowo czasami mlaskał. Wychodził jednak normlanie z kojca do miski i do kuwety na siku.
Noc przespał spokojnie. Rano zmierzyliśmy temperaturę i miał ponad 37st.

Po południu jesteśmy umówieniu na kolejną wizytę do tego samego weterynarza.

Poradźcie proszę jakie wnioski można wysnuć na podstawie powyższego opisu. Weterynarz stwierdził, że wszelkie badania krwi przy obecnym krążeniu są niemal niemożliwe do zrobienia. Co możemy zrobić, żeby dowiedzieć się co jest maluchowi? Czy mógł się czymś zatruć (winogrona), czy to może być wrodzona wada serca (stąd ten spokojny styl bycia niemal od początku jak go zobaczyliśmy) czy jakieś inne schorzenie. Jakie badania możemy wykonać.

Pozdrawiam.

kamilfilipkowski

 
Posty: 15
Od: Pon maja 18, 2020 10:41

Post » Pon maja 18, 2020 12:35 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

W jakim wieku jest maluch?
Skontaktowaliście się oczywiście z hodowcą - jak czuje się rodzeństwo kociaka?
Czy jego rodzice mieli badania HCM? Wszystko jest ok?

Temperatura 37 st. to zdecydowanie za niska dla kota.

Weterynarz stwierdził, że wszelkie badania krwi przy obecnym krążeniu są niemal niemożliwe do zrobienia.


Do badań krew pobierana jest z żyły, to że z ucha nie dało się "utoczyć" nie znaczy, ze nie da się pobrać z żyły.
Skąd jesteście? Może ktoś podpowie jakiś sensowny gabinet.
Obrazek

andorka

 
Posty: 13117
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Pon maja 18, 2020 12:42 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Maluch ma 10 i pół tygodnia.
Rodzeństwo kociaka już też zostało odebrane przez nowych właścicieli. Brat naszego był zdecydowanie szalonym i bardzo ruchliwym kotem - nasz mniejszy i zdecydowanie spokojniejszy.
O ile pamiętam rodzicie mieli badania HCM.
Jesteśmy z Torunia.

kamilfilipkowski

 
Posty: 15
Od: Pon maja 18, 2020 10:41

Post » Pon maja 18, 2020 13:25 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

W sprawie wetów poczytaj ten wątek: viewtopic.php?f=22&t=78219 może coś wybierzesz.

10,5 tygodnia to trochę szybko na odebranie kociaka z hodowli. Przyjmuje się dla kociej psychiki najlepiej 12 tyg. z mamą, ale nie ma to wpływu na stan zdrowia kotka.
Natomiast bardzo niepokojąca jest ta różnica w zachowaniu jego i jego brata. Normalne zdrowe kociaki działają w zasadzie zero-jedynkowo. Albo są bardzo aktywne albo zasypiają tam gdzie padną. Kociak "grzeczny", "spokojny" zawsze powinien budzić zaniepokojenie.
No a co na zaistniałą sytuację hodowca? Ma jakiś pomysł, zasugerował cokolwiek?
Obrazek

andorka

 
Posty: 13117
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Pon maja 18, 2020 15:15 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Jeśłi chodzi o hodowcę nie kontaktowaliśmy się po tej całej wczorajszej sytuacji. Opieramy się na opinii weterynarzy i postanowiłem napisać tutaj.
Czy sam hodowca w takiej sytuacji może coś pomóc?

Żona była dzisiaj u drugiego weterynarza. Założył małemu welflon, pobrał krew do badań biochemicznych (jutro mają być wyniki).
Temperatura kotka 37,9st. Stwierdził, że jest za chudy chociaż u nas jadł naprawdę często. Dzisiaj z jedzeniem słabo ale może to kwestia wielkiego stresu jaki dzisiaj doznał. USG nie wykazało, żadnych niepokojących zmian w organach wewnętrznych. Czekamy na jutrzejsze wyniki. Mam nadzieję, że uda się go wyleczyć bo w kilka dni skradł nasze serca :(

kamilfilipkowski

 
Posty: 15
Od: Pon maja 18, 2020 10:41

Post » Pon maja 18, 2020 15:16 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

kamilfilipkowski pisze:Maluch ma 10 i pół tygodnia.
Rodzeństwo kociaka już też zostało odebrane przez nowych właścicieli. Brat naszego był zdecydowanie szalonym i bardzo ruchliwym kotem - nasz mniejszy i zdecydowanie spokojniejszy.
O ile pamiętam rodzicie mieli badania HCM.
Jesteśmy z Torunia.


Czy wasz kociak pochodzi z zarejstrowanej hodowli i czy ma rodowod? Zwazywszy, ze dobre hodowle wydaja koty najwczesniej od 12 tygodnia zycia, a niektore dopiero pomiedzy 14-16 tygodniem, mialabym watpliwosci co do rzetelnosci hodowli, a co za tym idzie do przeprowadzonych przez nia badan. Czy macie umowe kupna - sprzedazy i pisemne potwierdzenie badan rodzicow?

Z tego co pieszecie, to kociak od samego poczatku wykazywal objawy chorobowe, to kilkugodzinne spanie, miauczenie przy podnoszeniu, niechec do zabawy, tego nie mozna wytlumaczyc tylko przeprowadzka.

Tak jak pisala andorka, krew do badan pobiera sie z zyly, no chyba ze kociak jest maksymalnie odwodniony i ma tak pozapadane zyly, ze trudno sie wkluc.

Trzymam kciuki za kociaka :ok:
Ostatnio edytowano Wto maja 19, 2020 18:33 przez Norku, łącznie edytowano 1 raz
W zamyśleniu majestat mają niedościgły
Wielkich sfinksów, co w głębi pustyni zastygły,
Jakby w wieczny zapadły sen odrętwiający.

Norku

 
Posty: 739
Od: Wto cze 01, 2010 15:25

Post » Pon maja 18, 2020 18:24 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Norku pisze:
kamilfilipkowski pisze:Maluch ma 10 i pół tygodnia.
Rodzeństwo kociaka już też zostało odebrane przez nowych właścicieli. Brat naszego był zdecydowanie szalonym i bardzo ruchliwym kotem - nasz mniejszy i zdecydowanie spokojniejszy.
O ile pamiętam rodzicie mieli badania HCM.
Jesteśmy z Torunia.


Czy wasz kociak pochodzi z zarejstrowanej hodowli i czy ma rodowod? Zwazywszy, ze dobre hodowle wydaja koty najwczesniej od 12 tygodnia zycia, a niektore dopiero pomiedzy 14-16 tygodniem, mialabym watpliwosci co do rzetelnosci hodowli, a co za tym idzie do przeprowadzonych przez nia badan. Czy macie umowe kupna - sprzedazy i pisemne potwierdzenie badan rodzicow?

Z tego co pieszecie, to kociak od samego poczatku wykazywal objawy chorobowe, to kilkugodzinne spanie, miauczenie przy podnoszeniu, niechec do zabawy, tego nie mozna wytlumaczyc tylko przeprowadzka.

Tak jak pisala Stomachari, krew do badan pobiera sie z zyly, no chyba ze kociak jest maksymalnie odwodniony i ma tak pozapadane zyly, ze trudno sie wkluc.

Trzymam kciuki za kociaka :ok:


Hodowla jest zarejestrowana w stowarzyszeniu. Tak jest rodowód chociaż jak zacząłem czytać teraz dogłębnie o tych wielu stowarzyszeniach to już mam mętlik w głowie co do ich "profesjonalizmu". Hodowca nie należał do tych "fanatycznych" miłośników, z góry mówił że nie ma czasu na wystawy ale jako hodowca zarejestrowany ma obowiązek dopełnić wszelkich badań i formalności.
Kotka oglądaliśmy tydzień przed odbiorem i oczywiście chcieliśmy go zabrać jak najszybciej ale absolutnie nie było takiej możliwości. Odebralismy ggo z rodowodem stowarzyszenia (3 pokolenia wstecz) i już z czipem w uszku (Jeszcze Pan potwierdzał numer czipa skanujac go przy nas)

Spisalimy umowę ale w umowie jest adnotacja o braku odpowiedzialności za wady wrodzone. Zresztą nie mam wcale zamiaru próbować nawet ponosić do odpowiedzialności tego Pana.

Mogliśmy poczekać dłużej- wtedy mogłoby się okazać że choroba uwidoczniłaby się u niego. Ale to by małemu nie pomogło. Albo zachorowałby u niego albo u kogoś innego. Chyba że faktycznie zaszkodziły mu winogrona ale niestety obawiam się że to poważniejszy temat.

Jest u nas i zrobimy wszystko żeby wyzdrowiał.

Malec był 2x odrobaczany (pierwszy weterynarz stwierdził że to absolutnie za mało). Teraz mieliśmy zrobić trzecie odrobaczenie a za kilka dni drugie szczepienie.

Jutro dowiemy się pewnie więcej.
Pozdrawiam

kamilfilipkowski

 
Posty: 15
Od: Pon maja 18, 2020 10:41

Post » Pon maja 18, 2020 20:01 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Martwi mnie ten brak odpowiedzialności za wady wrodzone. Kupując kota z hodowli szanse na złapanie jakichkolwiek wad wrodzonych /chorób genetycznych jest naprawdę niewielkie. A jeśli już taki się zdarzy to przeważnie zostaje w hodowli lub jest oddawany, bo nie jest „pełnowartościowy”. Pomimo tego zapisu skontaktowalabym się z nim, zapytała czy były takie przypadki co najmniej trzy pokolenia wstecz, jakieś choroby i czy kot na miejscu był tak samo ospały. Jeśli był to kupiliście chorego kota która stopniowo się rozwijała i tutaj warto powalczyć, bo takie sytuacje mogą być w kolejnych miotach lub nawet chore mogą być dopuszczane do rozrodu. Zapytać warto, bo może uda się znależć żródło.
Chcąc nie chcąc macie prawo zareklamować kota i go oddać lub żądać pokrycia kosztów leczenia o ile nie minęło ustawowe 10 dni. Kot to towar wiec prawa konsumenta jak najbardziej tutaj obowiązują. Wizyta u veta kilka dni po wyjściu z hodowli nie jest normalne. A to co dalej opisujesz to kosmos.

Dla kota życzę zdrowia. Nie pomogę. Ale zaopatrzcie się w termofor, miękkie pluszaki które dadzą mu ciepło i do których będzie mógł się wtulić.

Chikita

 
Posty: 6401
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Pon maja 18, 2020 20:43 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Na 90% po tym co piszesz kupiłeś kociaka z pseudohodowli, ze stowarzyszenia typu "Stowarzyszenie psów i kotów rasowych" czyli zwykłe pseudo, tyle że legalne. Rodowodem wtedy można się powachlować ale generalnie nie jest wart papieru na którym jest wydrukowany. I nie chodzi mi w tym momencie o kwestię rasowości - tylko o to, że pseudo często krzyżują ze sobą rodzenstwo, albo mamę z synkiem, albo tatusia z córką - żeby wyglądały bardziej rasowo. A wtedy możesz założyć, że twój kociak ma wszystko, co taki miszmasz genowy może dorzucić. Jeśli kupiłes z porządnej hodowli to a) będą zainteresowani losem kota, b) mogą przeslać wyniki badań rodziców, c) bedą w stanie podpowiedzieć coś. Pseudo spuści Cię na drzewo i będzie się zasłaniało zapisem że za wady wrodzone nie odpowiada (czyli świadomie sprzedało Ci kociaka z problemami wrodzonymii ma to w nosie, bo tylko kasa się liczy).
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Wto maja 19, 2020 7:28 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Alienor pisze:Na 90% po tym co piszesz kupiłeś kociaka z pseudohodowli, ze stowarzyszenia typu "Stowarzyszenie psów i kotów rasowych" czyli zwykłe pseudo, tyle że legalne. Rodowodem wtedy można się powachlować ale generalnie nie jest wart papieru na którym jest wydrukowany. I nie chodzi mi w tym momencie o kwestię rasowości - tylko o to, że pseudo często krzyżują ze sobą rodzenstwo, albo mamę z synkiem, albo tatusia z córką - żeby wyglądały bardziej rasowo. A wtedy możesz założyć, że twój kociak ma wszystko, co taki miszmasz genowy może dorzucić. Jeśli kupiłes z porządnej hodowli to a) będą zainteresowani losem kota, b) mogą przeslać wyniki badań rodziców, c) bedą w stanie podpowiedzieć coś. Pseudo spuści Cię na drzewo i będzie się zasłaniało zapisem że za wady wrodzone nie odpowiada (czyli świadomie sprzedało Ci kociaka z problemami wrodzonymii ma to w nosie, bo tylko kasa się liczy).


Dokladnie to mialam na mysli piszac o hodowli i rodowodzie. Nie chodzi o to, zeby oprawic rodowod w ramke, powiesic na scianie i chwalic sie znajomym. Rodowod jest dowodem pochodzenia kota i potwierdzeniem, jakie linie byly ze soba krzyzowane. Prawdziwy rodowod jest zreszta nie trzy, tylko pieciopokoleniowy. Straszna szkoda, ze nie trafiles na forum przed zakupieniem kociaka.

Czy udalo sie wetowi w miedzyczasie pobrac krew i wykonac biochemie i morfologie? Wyniki mozesz wstawic na forum, na pewno ktos sie znajdzie, kto pomoze ci je odczytac.
I jeszcze jedno: dopoki kociak nie jest zdrowy, w zadnym wypadku go nie szczepcie.
Kciuki za was i kociaka :ok:
W zamyśleniu majestat mają niedościgły
Wielkich sfinksów, co w głębi pustyni zastygły,
Jakby w wieczny zapadły sen odrętwiający.

Norku

 
Posty: 739
Od: Wto cze 01, 2010 15:25

Post » Wto maja 19, 2020 7:50 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Wczoraj udało się pobrać krew ale tak mało że wet uznał że badanie biochemiczne będzie ważniejsze. Wieczorem znowu tracił siły pojechałem z nim znowu na podanie glukozy. Potem podawalismy mu z żoną mleko dla kociąt bez laktozy strzykawką co jakiś czas.

O ile w niedzielę po powrocie z dyżuru jadł co chwilę mokrą karmę do późnego wieczora o tyle od wczoraj nie chce jeść w ogóle. Na siłę wciskamy mu mleko strzykawką. Oprócz tego zaczął wydzielić specyficzny zapach :(

Wyniki badań biochemicznych mają być ok 11:00
Poradzcie proszę o co zapytać hodowcę. Chce do niego zadzwonić i opisać całą sytuację ale nie po to żeby go straszyć konsekwencjami tylko po to żeby pomógł uratować kociaka. Jaką wiedza która on ma może się przydać?

Dziękuję za wsparcie. Nie sądziłem że tak szybko to maleństwo tak nas w sobie rozkocha. Podobno "faceci nie płaczą" ale żal wielki ściska serce jak patrzę na tego biedaczka :(

kamilfilipkowski

 
Posty: 15
Od: Pon maja 18, 2020 10:41

Post » Wto maja 19, 2020 8:03 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Norku pisze:I jeszcze jedno: dopoki kociak nie jest zdrowy, w zadnym wypadku go nie szczepcie.
Kciuki za was i kociaka :ok:


tak dokładnie,
a i z odrobaczeniem bym się mocno zastanowiła, bo to tez duże obciążenie dla organizmu.
Obrazek

andorka

 
Posty: 13117
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Wto maja 19, 2020 9:22 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

kamilfilipkowski pisze:Hodowla jest zarejestrowana w stowarzyszeniu. Tak jest rodowód chociaż jak zacząłem czytać teraz dogłębnie o tych wielu stowarzyszeniach to już mam mętlik w głowie co do ich "profesjonalizmu". Hodowca nie należał do tych "fanatycznych" miłośników, z góry mówił że nie ma czasu na wystawy ale jako hodowca zarejestrowany ma obowiązek dopełnić wszelkich badań i formalności.
Kotka oglądaliśmy tydzień przed odbiorem i oczywiście chcieliśmy go zabrać jak najszybciej ale absolutnie nie było takiej możliwości. Odebralismy ggo z rodowodem stowarzyszenia (3 pokolenia wstecz) i już z czipem w uszku (Jeszcze Pan potwierdzał numer czipa skanujac go przy nas)

Spisalimy umowę ale w umowie jest adnotacja o braku odpowiedzialności za wady wrodzone. Zresztą nie mam wcale zamiaru próbować nawet ponosić do odpowiedzialności tego Pana.

Mogliśmy poczekać dłużej- wtedy mogłoby się okazać że choroba uwidoczniłaby się u niego. Ale to by małemu nie pomogło. Albo zachorowałby u niego albo u kogoś innego. Chyba że faktycznie zaszkodziły mu winogrona ale niestety obawiam się że to poważniejszy temat.

Jest u nas i zrobimy wszystko żeby wyzdrowiał.

Malec był 2x odrobaczany (pierwszy weterynarz stwierdził że to absolutnie za mało). Teraz mieliśmy zrobić trzecie odrobaczenie a za kilka dni drugie szczepienie.

Jutro dowiemy się pewnie więcej.
Pozdrawiam


Tak jak zrozumiałam dostaliście kota z "hodowli" bez kompletu szczepień, zbyt młodego na odłączenie od matki i rodzeństwa. To się nie mieści w żadnym standardzie i jest absolutnie niedopuszczalne. Hodowca nie dopełnił podstawowych obowiązków.
I mogłoby się to źle skończyć, czyli zarażeniem kotka śmiertelną chorobą.
Uczciwy i porządny hodowca tak nie robi.
Tylko rozmnażacz, któremu zależy na kasie.

Poczytaj tutaj, czy znajdziesz stowarzyszenie do którego należy ta hodowla na liście:
https://felisdenieve.pl/pseudohodowla/
Prawdopodobnie tak.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14225
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto maja 19, 2020 9:45 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

mimbla64 pisze:
kamilfilipkowski pisze:Hodowla jest zarejestrowana w stowarzyszeniu. Tak jest rodowód chociaż jak zacząłem czytać teraz dogłębnie o tych wielu stowarzyszeniach to już mam mętlik w głowie co do ich "profesjonalizmu". Hodowca nie należał do tych "fanatycznych" miłośników, z góry mówił że nie ma czasu na wystawy ale jako hodowca zarejestrowany ma obowiązek dopełnić wszelkich badań i formalności.
Kotka oglądaliśmy tydzień przed odbiorem i oczywiście chcieliśmy go zabrać jak najszybciej ale absolutnie nie było takiej możliwości. Odebralismy ggo z rodowodem stowarzyszenia (3 pokolenia wstecz) i już z czipem w uszku (Jeszcze Pan potwierdzał numer czipa skanujac go przy nas)

Spisalimy umowę ale w umowie jest adnotacja o braku odpowiedzialności za wady wrodzone. Zresztą nie mam wcale zamiaru próbować nawet ponosić do odpowiedzialności tego Pana.

Mogliśmy poczekać dłużej- wtedy mogłoby się okazać że choroba uwidoczniłaby się u niego. Ale to by małemu nie pomogło. Albo zachorowałby u niego albo u kogoś innego. Chyba że faktycznie zaszkodziły mu winogrona ale niestety obawiam się że to poważniejszy temat.

Jest u nas i zrobimy wszystko żeby wyzdrowiał.

Malec był 2x odrobaczany (pierwszy weterynarz stwierdził że to absolutnie za mało). Teraz mieliśmy zrobić trzecie odrobaczenie a za kilka dni drugie szczepienie.

Jutro dowiemy się pewnie więcej.
Pozdrawiam


Tak jak zrozumiałam dostaliście kota z "hodowli" bez kompletu szczepień, zbyt młodego na odłączenie od matki i rodzeństwa. To się nie mieści w żadnym standardzie i jest absolutnie niedopuszczalne. Hodowca nie dopełnił podstawowych obowiązków.
I mogłoby się to źle skończyć, czyli zarażeniem kotka śmiertelną chorobą.
Uczciwy i porządny hodowca tak nie robi.
Tylko rozmnażacz, któremu zależy na kasie.

Poczytaj tutaj, czy znajdziesz stowarzyszenie do którego należy ta hodowla na liście:
https://felisdenieve.pl/pseudohodowla/
Prawdopodobnie tak.


W tej chwili najważniejsze jest dla mnie uratowanie kociaka. Dopiero jak ten temat się wyklaruje i minie olbrzymi stres zajmę się tematem związanym z hodowcą więc bardzo prosżę o wspracie i pomoc jak pomóc maleństwu.

kamilfilipkowski

 
Posty: 15
Od: Pon maja 18, 2020 10:41

Post » Wto maja 19, 2020 11:02 Re: Kociak brytyjski - proszę o pomoc!

Z rozmowy telefonicznej z weterynarzem

- wysoki mocznik
- kreatynina ok
- kiepskie wyniki wątroby
- USB wczorajsze wyglada ok

Lekarz twierdzi, że dla niego wygląda to na zatrucie. Teraz kociak został na 2h pod kroplówką (mamy do ok 14:00 odebrać) i dostał antybiotyk wzmacniający i to będzie kontynuowane przez kilka dni.
Jeśli to nie pomoże to...:(

kamilfilipkowski

 
Posty: 15
Od: Pon maja 18, 2020 10:41

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Abariel, Goldberg, Jamessmext, kasiek1510, Majestic-12 [Bot] i 440 gości