Co robić? Przyszłość "mojej" kotki wolnożyjącej.
Napisane: Nie maja 03, 2020 10:10
Dzien dobry
Od tygodnia jestem w ogromnym dylemacie. Jedna z kotek na ulicy ostatnio zaniemogła, ewidentne pogorszenie stanu zdrowia, ładne, słonecznie dni spędzała w budce, wychodziła tylko na jedzenie. Schudła. Znam ją od ponad 10 lat, dokarmiam, a od kilku lat mam bliższy kontakt. Domaga się głasków na chodniku, robi baranki. Jestem jedyną osobą, której na to pozwala. Jednak nie mogłam jej tak po prostu wziąć na ręce. Od dawna już miałam taki plan, ze będę ją powoli oswajać, aby w krytycznym momencie zgarnąć do transporterka.
Prawie 3 lata temu ta kotka była złapana na klatkę łapkę. Wówczas był tu ogromny kłopot z zapewnieniem kotom miejsca bytowania i stąd ta akcja. Ona pierwsza (i jedyna) się złapała, bo sytuacja ze wspólnotą się uspokoiła i pozostałe koty miały już spokój. Znalazłam jej dom, potrafiła się zachować w mieszkaniu, jednak potrzebowała dużo czasu. KIedy po 2 miesiącach zadzwoniłam z pytaniem, czy na pewno wszystko ok, tamci ludzie zdecydowali się ją oddać. Wcześniej, tuż po złapaniu była pod moją opieką w zamknięciu, mogłam ją głaskać, widać było że lubi kontakt ze mną. Wówczas też została przebadana, zrobiono jej zęby, była w dobrym zdanie. Dlatego wiosną po oddaniu zdecydowałam się jednak wypuścić ją z powrotem na jej teren. W dobrej formie przeżyła tak dwa lata w towarzystwie innej kotki z tego samego stada.
W ostatnią niedzielę złapałam ją bez większych kłopotów. Naprawdę wyglądała no chorą. Od razu trafiła do szpitala i tam stwierdzono stan zapalny, który już minął, przyczyną może być "zjedzona kość", powiększone węzły chłonne, śledziona i lekko wątroba, krew w miarę ok (nerki nawet bardxzo dobrze) podwyższony AspAT (89).
Czyli kotka nie jest w stanie krytycznym, zagrażającym zyciu, ale też może mieć jakieś przewlekłe problemy (mam kota z początkiem IBD zdiagnozowanym TYLKO przed dra Marcinskiego w bardzo początkowej fazie - stąd jestem dość sceptyczna do zapewnień lekarzy, że kot jest zdrowy, mimo że przecież mniej je itd)
Kotki na ulicy są przeze mnie karmione dobrą karmą, ale nie mam wpływu na śmieci, które ludzie rzucają i kot może się skusić (ostatnio przyuważyłam młodego chłopaka rzucającego parówki). Nie jestem za bardzo zadowolona z lekarzy szpitalnych, którzy uznali, że nie ma potrzeby podawać jej leków, choć kilkukrotnie powtarzałam, że koszty nie mają znaczenia i żeby podali jej to, co najlepsze. Nawet jeśli stan zapalny minał to czy nie warto podać jeszcze conwenii? Może jakieś zelazo, coś na wzmocnienie. Jutro odbieram ją z lecznicy, ostatnia szansa na podanie iniekcji. Mówią że "kotka agresywna". kurczę , a jaka mam być kotka z ulicy w szpitalu?
W tym roku kotka kończy 11 lat, to już dość poważny wiek dla kota mającego żyć na ulicy, jutro ją odbieram. Potrzebuje wsparcia i potwierdzenia, że zrobie właściwie biorąc ją do domu. Jej życie zmieni sie całkowicie, ale na ulicy moze się posypać bardzo szybko. I tak w chorobie nie korzystała już ze słonca tylko spała w budce. Tam zostaje sama jej towarzyszka, chociaż one nie byly jakos bardzo blisko, tamta to indywidualistka i kilka lat mieszkała sama odłączając się od reszty. Myślę, że sobie poradzi. Teraz zresztą nie szuka jakoś towarzyszki, tylko spi na słońcu.
W domu mam 6-letniego kocurka, jest bardzo miły i łagodny (dla ludzi). Też po 3 latach życia na wsi został zgarnięty i całkiem dobrze sie odnajduje, miał takie problemy ze zdrowiem, ze w innym przypadku na pewno już by nie żył. Wesprzyjcie mnie, bo nie widzę innego wyjścia niż zabranie tej kotki do domu, a jednoczesnie mocno mnie to stresuje. Wydaje mi sie , że ona jest dominująca, ale też z drugiej strony oba te koty dorastały w towarzystwie innych kotów, może kocie towarzystwo dobrze im zrobi... Przecież tam na ulicy, burej może się coś przydarzyć i ta moja też zostanie sama, a mogę już nie mieć szansy jej złapać bo będzie ostrożniejsza.
Długie, przepraszam
S.
Poniżej krew (testy na Felv i Fip ujemne), USG - powiększona (podobno nieznacznie) wątroba, powiększona śledziona i wezly chłonne). Prosze podajcie jakies sugestie co można by jej podac przy wypisie.
Morfologia Leukocyty G/l 6,0 18,0 ~ 12,90 Erytrocyty T/l 6,5 10,0 ~ 6,97 Hemoglobina mmol/l 6,21 9,31 ~ 6,80 Hematokryt l/l 0,30 0,45 ~ 0,33 MCV fl 39 55 ~ 47 MCH fmol 0,81 1,05 ~ 0,97 MCHC mmol/l 18,6 22,3 ~ 20,5 RDW % 14 31 ~ 17 Płytki krwi G/l 200 600 ~ 521 MPV fl 14 18 ~ 18 Rozmaz manualny: Kwasochłonne % 2 12 H 15 Pałeczkowate % 0 3 H 4 Segmentowane % 35 75 ~ 53 Limfocyty % 20 55 ~ 28 Obraz krwinek czerwonych: Bez zmian
Oznaczenia biochemiczne: AspAT U/l 6 44 H 87,0 AlAT U/l 20 107 ~ 95,0 ALP U/l 10 107 ~ 13,0 Glukoza mg/dl 100 130 H 148,0 Kreatynina mg/dl 1,0 2,0 ~ 1,3 Mocznik mg/dl 25 70 H 82,0 Białko całkowite g/l 60 80 L 51,0 Albuminy g/l 27,0 39,0 L
Od tygodnia jestem w ogromnym dylemacie. Jedna z kotek na ulicy ostatnio zaniemogła, ewidentne pogorszenie stanu zdrowia, ładne, słonecznie dni spędzała w budce, wychodziła tylko na jedzenie. Schudła. Znam ją od ponad 10 lat, dokarmiam, a od kilku lat mam bliższy kontakt. Domaga się głasków na chodniku, robi baranki. Jestem jedyną osobą, której na to pozwala. Jednak nie mogłam jej tak po prostu wziąć na ręce. Od dawna już miałam taki plan, ze będę ją powoli oswajać, aby w krytycznym momencie zgarnąć do transporterka.
Prawie 3 lata temu ta kotka była złapana na klatkę łapkę. Wówczas był tu ogromny kłopot z zapewnieniem kotom miejsca bytowania i stąd ta akcja. Ona pierwsza (i jedyna) się złapała, bo sytuacja ze wspólnotą się uspokoiła i pozostałe koty miały już spokój. Znalazłam jej dom, potrafiła się zachować w mieszkaniu, jednak potrzebowała dużo czasu. KIedy po 2 miesiącach zadzwoniłam z pytaniem, czy na pewno wszystko ok, tamci ludzie zdecydowali się ją oddać. Wcześniej, tuż po złapaniu była pod moją opieką w zamknięciu, mogłam ją głaskać, widać było że lubi kontakt ze mną. Wówczas też została przebadana, zrobiono jej zęby, była w dobrym zdanie. Dlatego wiosną po oddaniu zdecydowałam się jednak wypuścić ją z powrotem na jej teren. W dobrej formie przeżyła tak dwa lata w towarzystwie innej kotki z tego samego stada.
W ostatnią niedzielę złapałam ją bez większych kłopotów. Naprawdę wyglądała no chorą. Od razu trafiła do szpitala i tam stwierdzono stan zapalny, który już minął, przyczyną może być "zjedzona kość", powiększone węzły chłonne, śledziona i lekko wątroba, krew w miarę ok (nerki nawet bardxzo dobrze) podwyższony AspAT (89).
Czyli kotka nie jest w stanie krytycznym, zagrażającym zyciu, ale też może mieć jakieś przewlekłe problemy (mam kota z początkiem IBD zdiagnozowanym TYLKO przed dra Marcinskiego w bardzo początkowej fazie - stąd jestem dość sceptyczna do zapewnień lekarzy, że kot jest zdrowy, mimo że przecież mniej je itd)
Kotki na ulicy są przeze mnie karmione dobrą karmą, ale nie mam wpływu na śmieci, które ludzie rzucają i kot może się skusić (ostatnio przyuważyłam młodego chłopaka rzucającego parówki). Nie jestem za bardzo zadowolona z lekarzy szpitalnych, którzy uznali, że nie ma potrzeby podawać jej leków, choć kilkukrotnie powtarzałam, że koszty nie mają znaczenia i żeby podali jej to, co najlepsze. Nawet jeśli stan zapalny minał to czy nie warto podać jeszcze conwenii? Może jakieś zelazo, coś na wzmocnienie. Jutro odbieram ją z lecznicy, ostatnia szansa na podanie iniekcji. Mówią że "kotka agresywna". kurczę , a jaka mam być kotka z ulicy w szpitalu?
W tym roku kotka kończy 11 lat, to już dość poważny wiek dla kota mającego żyć na ulicy, jutro ją odbieram. Potrzebuje wsparcia i potwierdzenia, że zrobie właściwie biorąc ją do domu. Jej życie zmieni sie całkowicie, ale na ulicy moze się posypać bardzo szybko. I tak w chorobie nie korzystała już ze słonca tylko spała w budce. Tam zostaje sama jej towarzyszka, chociaż one nie byly jakos bardzo blisko, tamta to indywidualistka i kilka lat mieszkała sama odłączając się od reszty. Myślę, że sobie poradzi. Teraz zresztą nie szuka jakoś towarzyszki, tylko spi na słońcu.
W domu mam 6-letniego kocurka, jest bardzo miły i łagodny (dla ludzi). Też po 3 latach życia na wsi został zgarnięty i całkiem dobrze sie odnajduje, miał takie problemy ze zdrowiem, ze w innym przypadku na pewno już by nie żył. Wesprzyjcie mnie, bo nie widzę innego wyjścia niż zabranie tej kotki do domu, a jednoczesnie mocno mnie to stresuje. Wydaje mi sie , że ona jest dominująca, ale też z drugiej strony oba te koty dorastały w towarzystwie innych kotów, może kocie towarzystwo dobrze im zrobi... Przecież tam na ulicy, burej może się coś przydarzyć i ta moja też zostanie sama, a mogę już nie mieć szansy jej złapać bo będzie ostrożniejsza.
Długie, przepraszam
S.
Poniżej krew (testy na Felv i Fip ujemne), USG - powiększona (podobno nieznacznie) wątroba, powiększona śledziona i wezly chłonne). Prosze podajcie jakies sugestie co można by jej podac przy wypisie.
Morfologia Leukocyty G/l 6,0 18,0 ~ 12,90 Erytrocyty T/l 6,5 10,0 ~ 6,97 Hemoglobina mmol/l 6,21 9,31 ~ 6,80 Hematokryt l/l 0,30 0,45 ~ 0,33 MCV fl 39 55 ~ 47 MCH fmol 0,81 1,05 ~ 0,97 MCHC mmol/l 18,6 22,3 ~ 20,5 RDW % 14 31 ~ 17 Płytki krwi G/l 200 600 ~ 521 MPV fl 14 18 ~ 18 Rozmaz manualny: Kwasochłonne % 2 12 H 15 Pałeczkowate % 0 3 H 4 Segmentowane % 35 75 ~ 53 Limfocyty % 20 55 ~ 28 Obraz krwinek czerwonych: Bez zmian
Oznaczenia biochemiczne: AspAT U/l 6 44 H 87,0 AlAT U/l 20 107 ~ 95,0 ALP U/l 10 107 ~ 13,0 Glukoza mg/dl 100 130 H 148,0 Kreatynina mg/dl 1,0 2,0 ~ 1,3 Mocznik mg/dl 25 70 H 82,0 Białko całkowite g/l 60 80 L 51,0 Albuminy g/l 27,0 39,0 L